rosemann rosemann
2070
BLOG

Michalik, ci drudzy i ci trzeci…

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 69

 

 

Zainspirowałem się ankietą, którą na samej górze strony głównej zamieścił Salon24. Chętny do jej wypełniania może wybrać jedną z zaproponowanych opcji w sprawie wypowiedzi arcybiskupa Józefa Michalika. Pytanie brzmi: „Abp Józef Michalik swoją wypowiedzią na temat pedofilii:

- popełnił błąd, który kompromituje Kościół

- popełnił błąd, ale szybko za niego przeprosił, więc sprawę należy uznać za zamkniętą

- nie zrobił nic złego, a teraz jest ofiarą nagonki

- nie mam zdania na ten temat”

Może wydać się to niestosowne ale przypomniał mi się epizod z książki Toma Sharpe „Nieprzystojne obnażenie” (Indecent Exposure), w którym szef policji w Piemburgu (Pietermaritzburg w RPA) miał wypełnić ankietę, której celem było badanie czy funkcjonariusze nie utrzymują cielesnych stosunków z czarnymi kobietami. Przy pytaniu „jak często się masturbujesz” nie mógł niestety znaleźć odpowiedzi „wcale” więc musiał, wbrew sobie wybrać „raz w tygodniu”. Opcji wskazującej na rzadsze uprawianie tego procederu niestety nie było.

W powyższej ankiecie, gdybym chciał ją wypełnić, miałbym podobny problem. Bo uważam, że Józef Michalik popełnił nawet nie błąd ale popisał się wyjątkową głupotą lub też ujawnił, że ma amputowaną wrażliwość ale nijak nie pasuje mi automatyczne uznanie tego za kompromitację Kościoła. Owszem, może być, że się Kościół w związku z tą wypowiedzią skompromituje albo nawet i zeszmaci (kto to wie?) ale dopiero wówczas, gdy się wobec niej nie będzie potrafił przyzwoicie a przede wszystkim zachować. Lub gdy się zachowa skrajnie nieprzyzwoicie.

Problemem Kościoła, szczególnie w tej ale i w każdej innej wstydliwej sprawie nie jest, że ona są i że wychodzą na jaw. Skoro są, pewnie nie dało się ich uniknąć. Nie podejrzewam wszak, że instytucja, o której piszę ma jakiś system rekrutacji w swe szeregi ujawnionych dewiantów. Bywa, że takie i podobne rzeczy zdarzają się w organizmach, które ze swej natury złożone są z mniej lub bardziej pozbawionych kontroli mikroorganizmów. Nie chodzi mi o to „pozbawienie kontroli” bo jest ono, przynajmniej w moim odczuciu, warunkiem sine qua non funkcjonowania takich organizacji czy wspólnot. Nie z zupaków chodzących „w nogę” i ścielących „w kostkę” powinny się one składać. Chodzi o to, że jak się nie chce mieć czy to „zupaków” czy zastraszonych „szwejów”, udział wolnej woli musi być dość znaczący. A ona może mieć różne oblicza.

Problemem jest natomiast to, że do spraw ujawnionych podchodzi Kościół w osobliwy, najdelikatniej mówiąc nieumiejętny sposób. To „najdelikatniej” to takie istotne podkreślenie bo w istocie ów sposób jest samobójczy. I sprawa Michalika pokazuje to modelowo.

Ważne w niej jest to, że nie zaczęła się ona w jakiejś aksjologicznej próżni, w której hierarcha niż tego ni z owego postanowił się podzielić ze światem swymi spostrzeżeniami czy tam przemyśleniami na temat jednej z patologii, która ów świat drąży niczym, śmiertelny pasożyt. Nawet gdyby tak właśnie było trudno byłoby słowa hierarchy uznać za dające się wytłumaczyć czy obronić. Tu jednak mamy do czynienia z sytuacją, w której Arcybiskup zabrał głos w obliczu naprawdę trudnej sytuacji w jakiej za sprawą konkretnych księży i poważnych zarzutów znalazł się Kościół. Być może dlatego właśnie wobec tych jego słów tak łatwo teraz stawia się znak równości między Kościołem i Józefem Michalikiem.

Wiem, że po części stoi za tym zła wola tych, którym może nie krzywda dzieci ale bez wątpienia kłopoty Kościoła są na rękę ale także i wynikające z obserwowanej praktyki uproszczenie, sugerujące, ze Kościół to ci w purpurze, fioletach i czerni.

Wracając zaś do myśli, od której zacząłem tekst, to najistotniejsze jest, jaką odpowiedź w sprawie wypowiedzi Józefa Michalika wybierze Kościół. Jeśli wybierze którąś z trzech ostatnich, wszystkim innym pozostanie niestety wybrać odpowiedź pierwszą. Jeśli zdecyduje się na pierwszą, trzeba będzie ją zdecydowanie zmodyfikować.

Ja wiem, że ponoć „co nagle to po diable”. Wiem też, że choć Józef Michalik nie jest dla mnie współczesnym wcieleniem Galahada, jest najpewniej człowiekiem na wszelakie sposoby zasłużonym. W rozumieniu zarówno najszerszym jak też z punktu widzenia samego Kościoła. I w związku z tym teraz to chyba przede wszystkim on musi zrobić coś, by ta jego kompromitacja czy tam głupota, na którą każdy wszak jest jakoś narażony, nie stała się trwale udziałem Kościoła.

Bo ten Kościół to także i ja. I jestem akurat ten trzeci, którego jakby, chcący czy nie, wciągał teraz Arcybiskup. A ja akurat z księdzem Arcybiskupem nie zgadzam się zdecydowanie.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Polityka