Ujawniona w związku z debatą sprawa zaangażowania córki Bronisława Komorowskiego w prace Stowarzyszenia 61, prowadzącego internetowy poradnik MamPrawoWiedzieć.pl, z którego zasobów w debacie skorzystał Bronisław Komorowski nadaje kampanii na ostatniej prostej kilku smaczków. Pierwszym jest postawienie pod znakiem zapytania czystości intencji organizacji, która działa czy działała na rzecz transparentności życia politycznego w Polsce. Użyłem czasu przeszłego nie z intencją zanegowania dobrej woli ludzi zaangażowanych w przedsięwzięcie lecz spodziewając się, że teraz nikt już nie potraktuje poważnie prośby o wypełnienie ich ankiety. Tak na wszelki wypadek. Abstrahując od osoby pani Zofii Komorowskiej. I będzie to ze szkodą dla pracy tych ludzi, dla ich (jak mniemam nieskazitelnych) intencji oraz dla naszego życia politycznego. Ale będzie całkiem zrozumiałe. Bo trudno nie zrozumieć, jeśli ktoś za nic nie zechce uwierzyć w przypadek. I zaczyna zastanawiać się po co „chcą wiedzieć”.
Drugim smaczkiem jest zdarzenie z dziś, gdy po „ataku hakerskim” nagle informacja o zaangażowaniu córki prezydenta w działania organizacji, z której „papiery” pomogły Komorowskiemu atakować Dudę stały się niedostępne. I to jest kolejny z „przypadków”, który się przydarzył. Wierzę, że uda się wkrótce naprawić skutki. Tym bardziej, że zachowało się kilka screnów a na stronę Krajowego Rejestru Sądowego „hakerzy” jeszcze nie wpadli.*
I wreszcie sprawa dotowania Stowarzyszenia 61 czy jego „dziecka” ze środków publicznych. Taka informacja pojawiła się w sieci i mówi o setkach tysięcy złotych od 2007 r.** Jeśli faktycznie okaże się, że organizację córki Komorowskiego wspierały środki przekazywane z agend rządowych, bez względu na sensowność wsparcia uderza to mocno w prezydencką narrację tej kampanii. Sugerująca, że jego dzieci są „zwykłe”, muszą jeździć „na zmywak” i w politykę się nie angażują. Zestawiając te setki tysięcy z sugestią, że „emigracja to nie dramat” jakoś trudniej dziś spojrzeć przychylnie na życie rodzinne Komorowskich. W rodzinnym klipie, spontanicznie nagranym przez latorośle prezydenckiej pary na początku padają słowa „Chyba nas nie znacie”. Jak na razie bliższe zapoznanie się z panią Zofią nie jest chyba przeżyciem budzącym jednoznacznie pozytywne emocje. Raczej niepokój i ciekawość.
ps. Oczywiście te wątpliwości nie zmieniają mej oceny, że uderzenie było skuteczne. Nie we wszystkim czyste i rzetelne ale bazujące na tym, co mieli faktycznie od kandydata. No chyba że się mylę i jest inaczej.
* https://ems.ms.gov.pl/krs/danepodmiotu
** https://twitter.com/?lang=pl
Inne tematy w dziale Polityka