Sieć zdążyło już obiec zdjęcie, na którym Andrzej Duda spotyka się w siedzibie dziennika "Fakt" z Tomaszem Lisem. Ja to zdjęcie widziałem na twitterze z radosnym komentarzem jego autorki, dziennikarki „Newsweeka”, Renaty Kim. „Mój szef Tomasz Lis osobiście przeprosił Andrzeja Dudę za zacytowanie w programie zdań z fałszywego konta jego córki”*
O pani Renacie wiem niewiele. Gdzieś, bodaj w dawnym „Dzienniku” spotykałem to nazwisko. Ale nie jest to istotne. Zatrzymałem się przy pani Kim bo chciałbym jej zadać pytanie. Zakładając że może mieć dzieci, być może bliskie wiekiem Kindze Dudzie. A nawet jeśli nie, sama pani Kim była kiedyś w wieku Kingi.
Warto byłoby ja zapytać, co sądziłaby o gościu, który użyłby jej osoby do ataku na kogoś tak, jak zrobił to ów "jej szef"? Nie, nie pytam o żadną fałszywą treść. Bo to jest szczegół bez znaczenia.
Jak domyślam się, gdyby Lis z Karolakiem zabawili się, jak się zabawili, autentycznym wpisem córki Andrzeja Dudy, i oni i pani Kim uznaliby, że wszystko jest w porządku. Git majonez.
Wychodzi więc, że Lis podszedł do Dudy i powiedział, „Panie Duda(czy jak tam zwraca się Lis do tych, których lubi czasem kopnąć),bardzo mi przykro, że próbując potraktować pana dziecko jak ostatnia szmatę użyłem treści, która nie miała z nim i z panem nic wspólnego. Szkoda…”
Do tego to się właśnie sprowadza. Lis od początku, z cała bezwzględnością miał zamiar pokazać Kingę Dudę jako skończoną idiotkę, córkę podobnego idioty a przykro jest mu tylko z tego powodu, że mu się nie udało i że dał się na tym złapać.
Jeśli prześledzić całe zdarzenie z wczorajszego wieczora, nawet człowiek o ograniczonej umysłowości i inteligencji stawi opór, gdy ktoś mu będzie próbował wciskać kit o przypadku, niedopatrzeniu współpracowników i wszystkie pozostałe rodzaje kitu. A szczególnie mądre oblicze Karolaka.
Oto superprofesjonalista i perfekcjonista Lis dostaje tuż przed programem „niesprawdzony” wpis z konta, które od tygodni jak także dziś stwierdził usiłuje sprawdzić. Idzie na wizję a tam… A tam Tomasz Karolak (który wyszedł, inaczej niż Lis, na krzyżówkę szubrawca z debilem) opowiada niezwykłą historię. W zasadzie z gatunku sf. Otóż jechał on sobie samochodem z Agnieszką Holland (myślę, że dla niego to był news wieczoru i nad resztą za mało popracował) i nagle… usłyszał wpis Kingi Dudy. Tu zadam pytanie fundamentalne. Gdzie można słuchać twittera? Wychodzi, że Karolak przebił Chucka Norrisa i jako jedyny słyszy twittera. No wiec Karolak zaczyna o usłyszanym twitcie a Lis na to „Akurat mamy tu z nami pana Koracza”. To znaczy „akurat mam tu ten cytat”. I dalej była beka.
I tak oto wygląda „niezamierzone” uderzenie z Kingę Dudę pana Tomasza Lisa, z którego „szczęśliwego zakończenia” zdaje się być dumna pani Kim. Ona pewnie szczerze myśli, ze jej szef wyszedł z twarzą.
Nie, nie będę jej życzył aby jej albo jej dziecku ktoś zrobił to samo. Nie jestem Lisem.
Taki Lis jest tylko jeden.
* http://wiadomosci.dziennik.pl/media/artykuly/490786,dziennikarka-newsweeka-moj-szef-osobiscie-przeprosil-andrzeja-dude.html
Inne tematy w dziale Polityka