Będzie to krótkie lecz do bólu merytoryczne uzupełnienie relacji wczorajszej debaty. Odnoszące się do jednego wątku, poruszonego w trakcie dyskusji o stosunku obu stron do wolności. Kanwą dyskusji była sprawa obywatelskiego projektu, dotyczącego anulowania przepisów obniżających wiek rozpoczynania przez dzieci obowiązku szkolnego do 6 lat. Beata Szydło, jak najsłuszniej wytknęła premier Kopacz, że potraktowanie projektu niszczarką bez choćby dyskusji nad nim w komisjach było zaprzeczeniem wolności obywatelskich. Gdyż nie tylko odmówiono rodzicom prawa do decydowania w sprawach ich dzieci ale też obywatelom do tego, by byli wysłuchani.
Wówczas premier Kopacz użyła zdumiewającego argumentu. Zapytała ona Beatę Szydło czy ta wie, czemu do pierwszej klasy szkoły podstawowej poszło tylko czterdzieści kilka procent spośród dzieci sześcioletnich, które powinny zacząć naukę w szkole. Po czym wyjaśniła, że pozostałe ponad pięćdziesiąt procent dzieci nie poszło gdyż ich rodzice SKORZYSTALI Z PRAWA (!) i załatwili swym dzieciom zaświadczenia specjalisty, że jeszcze nie osiągnęły dojrzałości szkolnej.
Pominę kuriozalną uwagę Prezesa Rady Ministrów PR o „prawie obywateli do załatwienia zaświadczenia” bo brzmi to jak cytat z jakiejś groteskowej „antyutopii”.
Dużo ciekawsze są zacytowane dane liczbowe. Wynika z nich, że ponad połowa populacji 6-latków nie poszła do I klasy szkoły podstawowej bo specjaliści (nie rodzice!) uznali, że NIE SPEŁNIAJĄ ONI KRYTERIUM DOJRZAŁOŚCI. A więc, wbrew zapewnieniom decydentów i różnej wtórującej im klaki, nie powinny jeszcze iść do I klasy. 56% dzieci 6-letnich !
Powtórzę, chodzi o ponad połowę dzieci, które wcześniej, decyzją ustawodawcy (nie specjalistów) zmuszono do pójścia do szkoły przyjmując z urzędu, że taką dojrzałość posiadają.
Nie wiem czy za tą chwilą szczerości, na jaką pozwoliła sobie Ewa Kopacz stała chwilowa dekoncentracja czy też po prostu Ewa Kopacz nie potrafi zobrazować sobie oczywistej wymowy własnego stwierdzenia, ale zaserwowała przeciwnikom wspomnianej reformy koronny dowód na to, że jej ekipa do banda durniów popełniających kardynalne błędy. W tym przypadku chodzi o błąd, którego koszty ponoszą maluchy.
I szczerze mówiąc dziwię się, że jeszcze nikt tego nie wykorzystał.
Inne tematy w dziale Polityka