Nie ukrywam, że miałem chęć zatytułować swój tekst inaczej. Tak ostro, że nie miałbym potniej żadnej pretensji do adminów, gdyby mój tekst zwinęli.
Kelnerzy z tytułu to nie są chłopaki z białymi ściereczkami na przedramieniu, którym przypisuje się organizację zamachu stanu, mającego obalić rząd zatroskanych od 8 lat o Polskę. Mam na myśli gości, nie rzadko na stanowiskach podsekretarzy stanu czyli wiceministrów, którzy niczym kelnerzy biegali, by jak najlepiej zrealizować zamówienie „doktora Jana”. Nad tym wszystkim panowało gospodarskie oko kierownika sali, w skrócie zwanego „kierownikiem”. Dowiadujemy się też, że „kierownik” ma na imię Donald i można go spotkać na pokładzie samolotu z Gdańska i do Gdańska i jest on świadom, że ma do czynienia z bandytami i mafią. Nie znajdujemy natomiast śladu, że to mu jakoś szczególnie przeszkadza.
Nie mam wątpliwości, że dziś odezwie się wiele głosów, dla których działania „dr Jana” jego chłopców na posyłki (bo tak też można delikatnie określić tych, których wcześniej nazwałem kelnerami) i „kierownik” Donald to ludzie mocno zaangażowani w walkę o interes Polski. Nie rozumiejących co złego jest w tym, ze „dr Jan” postanowił przy użyciu chłopaków na posyłki z rządowych posad skorzystać z tajemniczego „papierka lakmusowego”.
Nie podzielam tego punktu widzenia. Czybym miał szczerze się wypowiedzieć co o całym tym „biznesowym geniuszu” „dr Jana” i „kierownika Donalda” myślę, powiedziałbym krótko i w sposób, który pewnie mojemu tekstowi nie pozwoli zbytnio zaistnieć. Dla mnie jest to zwyczajne skurwienie Polski a ci, których nazwiska wymieniane są jako tych, którzy tu i tam się kręcą pilnując interesów „dr Jana” to zwyczajne alfonsiaki, które za to skurwienie odpowiadają. To znaczy powinni odpowiedzieć i wierzę, że odpowiedzą. „Kierownik Donald” zaś to szef tych alfonsiaków. I to skurwienie powinno krzyczeć z tytułu. I to z niejednego.
Co ciekawe z rozmów wylania się obraz, obnażający fakt, że ów „kierownik”, który dotąd był uważany za jakiegoś „capo di tutti capi” to też drobnica, bo w tle są jeszcze jacyś ważniejsi od „kierownika”. Wobec których obawę czuje nawet „dr Jan”. Pewnie nigdy nie dowiemy się kim są ci ludzie. „dr Jan” już nam tego nie powie”.
Pierwszym, którego głos w obronie naszych „gospodarczych patriotów” zdołałem zauważyć był poseł i wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Oczywiście z Platformy. Zauważa on, że lepiej, iż nie kupili CIECH Rosjanie tylko Polak.
Problem w tym, ze nie kupił tylko dostał w prezencie. Zwróciło mu się z grubym naddatkiem bardzo szybko. I nie był to żaden przejaw „geniuszu biznesowego”. Przewidzieli ten wzrost szefowie tej spółki powiększając swoje pakiety akcji tuż przed wspomnianą „sprzedażą Polakowi”.
Warto tu zauważyć, że rolnicy spod Pyrzyc, który ponoć zmawiali się by uzyskać za kupowaną ziemię najkorzystniejsza cenę trafili „pod celę”. „dr Jan”, wyliczający cały tabun gości, z którymi ustalili, że mu przy ustalaniu ceny nie nabrużdżą, miał wsparcie „kierownika” Donalda i mógł liczyć na dobre słowo „kelnera” Kwiatkowskiego.
W rozmowie jest tez ciekawy wątek rozmowy uchodzącego dotąd za wyjątkowego „państwowca” „kelnera Kwiatkowskiego z „dr Janem”. Sprawujący dziś funkcje naczelnego kontrolera dobrego prowadzenia państwa Kwiatkowski nawet nie żachnął się gdy „dr Jan” zasugerował, że wcześniejsze „wycięcie” Kamińskiego przez Tuska oszczędziłoby wielu osobom wielu kłopotów, potocznie i na potrzeby gawiedzi nazywanych aferami.
Jeśli ktoś ma jeszcze ochotę stołować się u tych kelnerów i pod kierunkiem tego „kierownika sali” musi być niespełna rozumu. Bo to nie jest wbrew pozorom kwestia smaku.
Inne tematy w dziale Polityka