Przed nami chyba jeszcze jeden, ostatni sondaż, który pewnie dziś zaprezentuje TVN. Przynajmniej tak zrozumiałem komentarz do wczorajszego prezentowanego w tej stacji, zapowiedzianego jako „przedostatni”.
Za nami natomiast ostatnia próba przełamania, rzutem na taśmę, patowej sytuacji, w której przewaga PiS nad PO za nic nie chciała spaść poniżej 10 punktów procentowych. Sondażu CBOS, w którym wynosiła ca 6 pkt chyba nikt już nie potraktował poważnie. Tak jak i samego CBOS. Złożone przez panią Kopacz podczas wczorajszej wizyty w Krakowie zapewnienie, że mają „jakieś badania” wskazujące „przełamanie trendu” zabrzmiało intrygująco ale słabo przez te jej stwierdzenie, że badania są „jakieś”. Niedługo potem okazało się, ze „przełamanie trendu” polegało na spadku poparcia właśnie dla partii pani Kopacz.
Wtedy do ostatniej bitwy ruszyły niektóre „zaprzyjaźnione” stacje i redakcje.
Oglądając wczoraj TVN24 odniosłem wrażenie, że jest to nieustanny spot wyborczy PO, z przerwami na serwis i reklamy. Istotna częścią spotu był materiał w programie „Czarno na Białym” poświęcony projektowi konstytucji PiS z roku 2010.
Przyznam, że dla mnie mocno zabawa jest sytuacja, w której projekt wisiał sobie przez lata i nikt a już szczególnie Ewa Kopacz się nim za specjalnie nie zajmował. I nagle, kiedy projekt zniknął, czyli w domyśle przestał być projektem, PO i osobiście pani Kopacz wpadli w przerażenie. Nie liczyłem ile razy Ewa Kopacz użyła nawiązując do wspominanego projektu określenia „przerażający” albo nawet „naprawdę przerażający”.
No ale Ewie Kopacz wolno. Tak jak wolno jej (oraz każdemu innemu politykowi stającemu w szranki wyborcze) mówić każdą dowolną głupotę. Bo to ich ryzyko.
W kwestię wywołania paniki „naprawdę przerażającym” postanowiły się jednak włączyć obiektywne media. Przyznam, że wspomniany materiał w TVN24 oglądałem przy okazji wykonywania różnych istotniejszych czynności i nie skupiałem na nim 100% uwagi. Ale w momentach, w których poświęcałem się tylko jemu, zauważyłem rzecz, która mocno mnie zafrapowała. Nie, nie będę kłamał. Takie rzeczy to by mnie frapowały w jakiejś stacji, będącej bliską ideału telewizji informacyjnej ale nie w TVN.
W programie występowała pani Monika Płatek, prawnik, pracownik uniwersytecki (form niesfeminizowanych używam ze złośliwym rozmysłem), feministka oraz działaczka społeczna. Mówiła ona rzeczy przerażające o recenzowanym dokumencie. Między innymi to, że wprowadzono do niego zapis umożliwiający lobotomię. Tu pozwolę sobie na dygresję moim zdaniem dość zabawną. Z Kobietą Moja Kochaną od razu przypomnieliśmy sobie historie z czasów, gdy świat zachłysnął się zachwytem nad wspomnianą „procedurą leczniczą”. W Stanach Zjednoczonych jeden z admiratorów metody Waltera Freemana rozpropagował ją w formie autobusów, jeżdżących po kraju. Wykonywano w nich zabieg lobotomii za pomocą prostych narzędzi podobnych do szpikulców do kruszenia lodu lub szewskich… szydeł. Uznaliśmy, że w Polsce będzie się to robić w … w „Szydłobusach”J
Wracając zaś do pani Płatek i TVN, opowieści pani profesor prawa i przekaz TVN miały jedną poważna wadę, którą jako widz chcący uzyskać w tej sprawie wiedzę bezdyskusyjną od razu zauważyłem. Stwierdzeń nie popierano zapisami, w których ta groza i lobotomia miały się znajdować. Zapamiętałem tylko przebitki na (piękny, ręcznie pisany) tekst obecnej konstytucji ze wskazanymi zapisami, które w projekcie PiS nie miały się pojawić.
Humorystycznym (choć był to czarny humor) momentem audycji był odlot profesor Płatek, która stwierdziła, że ów projekt to nic innego jak „ustawy norymberskie”. Tego nie zniósł nawet nieznany mi z nazwiska autor materiału, przeprowadzający rozmowę z panią prawnik. Zaczął lekko przestraszony mitygować panią Płatek, że chyba to już przesada i chyba jednak nie „norymberskie”.
Dziś ślad „naprawdę przerażającego” projektu znaleźć można w „stanowisku redakcji” „Gazety Wyborczej”. Tuż obok zapewnień, że „Newralgiczne dla bezpieczeństwa państwa i obywateli resorty i instytucje (obrona, sprawy wewnętrzne, służby specjalne) oddano by w ręce ludzi owładniętych obsesją i żądzą zemsty za urojone krzywdy.” oraz wieszczeń, że „skoro był "zamach", będzie też polowanie na czarownice. Winni muszą się znaleźć. Zadbają o to pisowska prokuratura i podporządkowane prezydentowi Dudzie sądy”.
Oczywiście trudno nie pamiętać, że ostatnie „stanowisko redakcji” opublikowane zostało przed rozstrzygnięciem w wyborach prezydenckich. Trudno tez nie pamiętać jaki był tego efekt.
Kiedy spotykam się z takimi działaniami, nieodmienne do głowy przychodzi mi dowcip z czasów „Polski Jaruzelskiej”. Do sklepu mięsnego wchodzi, jak co dzień, klient, spogląda na puste haki i puste półki , uśmiecha się i sam do siebie mówi z zadowoleniem „Róbcie tak dalej”. To samo mam do powiedzenia redakcjom TVN24 i „Wyborczej” jako „slowo na niedzielę”
Bo w tym czasie, kiedy pani Płatek omawiała pisowskie „ustawy norymberskie” na dole, na pasku puszczano wyniki badania, z którego wynikało, ze jednak TVN i „Gazeta Wyborcza” nie zbudują w Sejmie większości. I że Polacy już raczej wola tę lobotomię.
Cytaty w tekście za: http://wyborcza.pl/1,75968,19071757,stawka-tych-wyborow-jest-sama-demokracja.html#ixzz3pMvZzprp
Inne tematy w dziale Polityka