Jarosław Kaczyński bez wątpienia i w sposób bezwzględny dzieli Polaków. Na tych, którzy są w stanie zrozumieć jego wypowiedzi i tych, którym to nie wychodzi. Tych pierwszych, choć to też grupa nie do końca jednorodna, zostawmy na razie. Ci drudzy, choć już w mniejszym stopniu za sprawą Kaczyńskiego, dzielą się na tych, którym się wydaje, że Kaczyńskiego zrozumieli i tych, którym nawet wydawanie się sprawia poważną trudność.
Za sprawą tej pierwszej grupy nierozumiejących Kaczyńskiego będziemy mieli wkrótce możliwość obejrzenia zabawnego eventu. Co prawda zabawnego w takim samym znaczeniu jak zabawne są sytuacje gdy ktoś zamierza się popisać jakąś karkołomną ewolucją a kończy się np. na niezamierzonym acz efektownym zjeździe jajkami po jakiejś poręczy. Chodzi mi o zapowiedzi pozwów przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu ze strony tych, którzy poczuli się urażeni jego słowami. Co w tym zabawnego? Otóż sąd będzie musiał na początek stwierdzić czy składający pozwy są uprawnieni do wniesienia powództwa. Będzie to musiało mieć formę pytania „Czy Pan/Pani lub ktoś z Pana/Pani rodziny donosił na Polskę za granicą lub współpracował z Gestapo?”. Odpowiedź „tak” ze strony powoda oznacza, że faktycznie tyczyły się go słowa o „gorszym sorcie Polaków” a odpowiedź przecząca, że pozew jest bezzasadny. Trudno zatem nie czekać nie te pozwy z wypiekami na policzkach.
Na potrzeby tej drugiej grupy uruchomiono poglądowe działania objaśniające kto to jest "człowiek gorszego sortu". Jest tych działań niemało ale bryluje w tym ogłoszona „bastionem wolności słowa” „Gazeta Wyborcza”. Ma ów „bastion” swoje przyczółki w wydziałach cywilnych sądów powszechnych, gdzie rozprawia się od czasu do czasu z tymi, których rozumienie pojęcia „wolność słowa” wykracza poza obwarowania „bastionu”. Ma też ofiarną grupę edukatorów, którzy znani są jako „von Kokot und Wroński und Imielski” i w praktyce pokazują na czym polega przywołane przez Kaczyńskiego „donoszenie za granicą na Polskę”. Szczególnie aktywny jest Paweł Wroński, który z zapałem „siłaczki” postanowił rozszerzyć zasięg edukacji także na wschód.
Ktoś powie, że prowadzony w gościnie u „Die Zeit” blog wspomnianego kolektywu ma objaśniać cokolwiek Niemcom. Tyle, że jak dotąd objaśnić udało się im jedynie panu Schulzowi, który później nie był już tak bardzo przekonany, że rozumie. Poza tym reszta Niemców ma głęboko w dupie to, co się u nas dzieje bo ma na głowie to, co dzieje się u nich a w wolnych chwilach ciekawsze rzeczy do robienia niż pochylanie się nad Polską. Na przykład troskę by im Nord Stream pompował w cholerę gazu i ropy i by nikt, na przykład jakieś Polaczki, w to się nie wpindalał.
Śmiem twierdzić, że „bastion” posiada niemała grupę ludzi, którzy zaliczają się do doskonale rozumiejących, co Kaczyński mówi. Ta zdolność idzie też w parze z umiejętnością oceny zdolności intelektualnych tej drugiej grupy i umiejętnością wykorzystania tego w praktyce. Stąd właśnie Nachrichten aus Polen von Kokot und Wronski und Imielski.
Inne tematy w dziale Polityka