rosemann rosemann
7505
BLOG

Wolne media! Wolne media! Wolne…

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 197

Wróciłem właśnie ze spaceru, podczas którego natknąłem się na „obrońców wolnych mediów”. W moim mieście zaczęli oni obronę wcześniej niż zaplanowano w ramach centralnych obchodów. „Obrońcy” śpiewali „Odę do Radości”, która za n-tym powtórzeniem (szedłem deptakiem w stronę rynku jakiś czas i tych powtórzeń zdołali wykonać sporo) brzmieć zaczęła śmiesznie. Gdy znalazłem się obok liczącej dwie albo nawet i cztery setki osób manifestacji (całkiem sporo) podeszła do mnie młoda i ładna KOD-zianka. Pomyślałem wtedy, że działają trochę jak sekta wysyłając takie przynęty na łowy bo to moje drugie zetkniecie z KOD-em i w obu przypadkach równie apetyczne. Zapytała czy zależy mi na wolności mediów publicznych. Zapewniłem ją, że wolność mediów publicznych leżała mi, leży i zawsze będzie leżeć na sercu. Uradowana zaproponowała bym się przyłączył do protestu. Z uśmiechem poinformowałem, że nie omieszkam tego zrobić, ale dopiero jak PiS zwolni z mediów publicznych tylu dziennikarzy ilu zwolniły PO i PSL. Nie zrozumiała o czym ja mówię. Po takich spotkaniach odnoszę wrażenie, że wiele z tych pięknych KOD-zianek obudziło się albo urodziło dopiero w październiku ubiegłego roku. I to od razu w Mordorze. W sensie obywatelskim chyba tak właśnie jest więc szczerze dziwią się a nawet zdumiewają jak się im mówi oczywistości.

Smutne jest, że w kwestii „wolnych mediów publicznych” i prawdy o ich stanie do świadomości publicznej szybciej przebije się tekst Ewy Wanat „Dlaczego nie wychodziliśmy na ulice, gdy oni gwałcili media?” opublikowany (w mało uczciwy sposób bo z kolażem wizerunków Millera, Kaczyńskiego, Czarzastego i Kwiatkowskiego a bez żadnej twarzy z PO czy PSL) przez portal „Medium#Publiczne”* niż sejmowe wystąpienie Joanny Lichockiej.

Ale tak to już jest że głos synów i córek marnotrawnych (a Ewa Wanat wielokrotnie trawiła marnie) słychać  i słucha się szczególnie dobrze i szczególnie chętnie.

Ewa Wanat uważa, że protestować trzeba i zapowiada, że na protest pójdzie. Ale zaznacza „PiS na pewno przeprowadzi to, co zamierza nie zważając na protesty i demonstracje – tak, jak to zrobiło z TK. Gdybyśmy protestowali tak głośno wtedy, kiedy najpierw SLD z PSL-em, potem koalicja PiS–Samoobrona-LPR, a potem PO i PSL gwałciły media publiczne traktując je jak wojenne łupy, obniżając standardy i łamiąc kręgosłupy dziennikarzom, być może dzisiaj bylibyśmy w innym miejscu.

Tekst Wanat to nie tylko jej refleksje. To także przywołane w niemałej liczbie przykłady tego jak „wolne” były media pod rządami kolejnych układów politycznych.

„PiS jako pierwszy nie udaje, że nie chce przejąć mediów. Przedtem to się również działo, tylko że za kulisami […] Nie ma w Polsce mediów publicznych i nigdy nie było. Zawsze były to media państwowe, rządowo-partyjnie-koalicyjne. Teraz będą jednopartyjne.  I przynajmniej nikt nas nie okłamuje jak dzieci, które nie rozumieją, co się dzieje. Teraz nie możemy już ze strachu i dla wygody udawać, że deszcz pada – musimy wreszcie wyjść na ulice.”

Oczywiście irytuje mnie gotowość Ewy Wanat by „teraz wreszcie wyjść na ulice” w zestawieniu z jej osobistym doświadczeniem, gdy za rządów PO – PSL wyleciała z pracy w publicznym radiu. Ona, i te młodziutkie KOD-zianki kompletnie nie widza związku między rzeczywistością a twarzami, które się im na manifestacjach wpychają do pierwszego szeregu.

Przypomina to mi rozmowy z moja serdeczną przyjaciółką, która nagle zapałała taka miłością do demokracji, że jej ta miłość (jak to z miłością bywa) nie najlepiej wpływa na pamięć, logikę i zdrowy rozsądek. Jest z tych, co to realizują się w sieci wpisami w rodzaju „Oooooo!!!! Macierewicz wypowiedział wojnę NATO! Oooooo!!!!!”. Próbowałem z nią dyskutować podsuwając jej przykłady ale kiedy nie była w stanie dyskutować z faktami ani zaprzeczyć, że te wszystkie „zamachy” wywołujące te jej przeciągłe „Ooooooo” odbywały się od niemal zawsze tylko jej jakoś wcześniej nie przeszkadzały, używała stałego argumentu. Że przecież teraz miała być „dobra zmiana”. I tak stała się ona, która wcześniej na PiS nie głosowała nigdy i „dobrej zmiany” nie popierała, pierwszym znanym mi osobiście „zawiedzionym wyborcą PiS”. Tak wiec nie dziwmy się Ewie Wanat gdy po 25 latach „łamania kręgosłupa” mediom publicznych wreszcie nie wytrzymała i pójdzie zaprotestować. Idąc w jednym szeregu z tymi, którzy ją z mediów publicznych wywalali.

Ale tekst polecam.

http://mediumpubliczne.pl/2016/01/ewa-wanat-dlaczego-nie-wychodziliscie-na-uli/

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (197)

Inne tematy w dziale Polityka