Po początkowych emocjach związanych konferencją MAK-u i opublikowaniem raportu z tragedii smoleńskiej przez tę instytucję – nerwy i afekt ustępują. Dlaczego? W gruncie rzeczy dziś przed południem T. Anodina i A. Morozow powtórzyli to samo, co w maju, podczas pierwszego, wstępnego podsumowania wydarzeń z 10 kwietnia. Samolot był sprawny, gdy startował w Warszawie, był sprawny w powietrzu i był sprawny, kiedy rozbijał się w drobny mak nieopodal Siewiernego. Piloci ulegli presji, byli niedoszkoleni, w dodatku któryś z nich przeprogramował wysokościomierz, po to zapewne żeby wprowadzić się w błąd. Naciskał śp. gen. Błasik, w szerszym kontekście śp. Lech Kaczyński. Czyli wszystko dokładnie to, o czym mówiono już 10 kwietnia, tuż po katastrofie. Spece z MAK-u dodali tylko jeden bonus – szef Sił Powietrznych był rzekomo po paru głębszych.
To ostatnie ustalenie MAK-u to niebywały skandal. Generałowi oraz jego rodzinie wyrządzono niebywałą krzywdę. Najpierw uskuteczniając teorię o naciskach i byciu posłańcem prezydenta, a w pewnym momencie lansowano nawet tezę, że A. Błasik wygonił jednego pilotów i sam zasiadł za sterami tupolewa. Pożyteczni idioci w postaci miażdżącej ilości dziennikarzy podchwycili temat, nie sprawdzając nawet, że śp. generał był fachowcem w pilotażu, ale w lotnictwie myśliwsko-bombowym. Dziś ruscy spece ogłosili, że A. Błasik miał 0,6 promila alkoholu w organizmie. Ta hipoteza ma za zadanie podbić tezę o naciskach szef wojsk lotniczych; można rzec, że to się udało, bo wiadomość poszła w świat. Nie dość, że generał wywierał presję, stał nad głową, to jeszcze nietrzeźwy. Dlaczego Rosjanie zdobyli się na tak podłą insynuację?
Niestety winien tu jest gabinet ciemniaków, który nie zadbał o to, żeby ciała żołnierzy Wojska Polskiego oraz pozostałych obywateli Rzeczypospolitej (oprócz prezydenta), były poddane sekcji zwłok przy uczestnictwie polskich specjalistów; a tymczasem pozostawiono je na obcej ziemii, w kraju, gdzie giną dziennikarze walczący o prawdę; pod opieką(?) fachowców, o których trudno powiedzieć, że są niezależni i działają w niezależnych instytucjach. Czy znajdzie się w tym gabinecie ciemniaków, choć jedna osoba, która uderzy się w pierś i przeprosi rodzinę generała? Przeprosi, za to, że naszych ludzi tam nie było, nie dopilnowali sekcji, a Ruscy mogli sobie w protokole sekcyjnym(?) napisać, co chcieli??? To był wasz psi obowiązek! Być tam i patrzyć na ręce kacapii.
I jeszcze jedna rzecz. Parę dni temu jeden ministerek wyrażał nadzieję, że wrak wróci niebawem do Polski, bo śledczy rosyjscy będą pracowali na badaniach MAK-u. Powątpiewałem w to szczerze, bo ruskim nie ufam z natury i trochę znam historię. Uważałem, że ministerek wykazał się naiwnością; skoro rosyjscy prokuratorzy nakazali Polakom, którzy mogą być w posiadaniu fragmentów wraku zwrot tych części to trudno przypuszczać, żeby nam zwrócono całość resztek TU 154M. I dziś – proszę: W związku z zakończonym śledztwem ze strony Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Rosja przekaże wrak samolotu Komitetowi Śledczemu Federacji Rosyjskiej.
Naprawdę panowie – czas już na was.
...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka