Wczoraj wieczorem gruchnęła wiadomość, że trzy ofiary 10 kwietnia 2010 roku, zostały błędnie zidentyfikowane przez bliskich. Przebywający w Moskwie prokurator generalny Seremet uspokaja wprawdzie, że nie ma mowy, o tym, by zwłoki te zostały pochowane pod innymi nazwiskami, bo sprawę rozwiązały badania genetyczne, ale taka wiadomość musiała wywołać głębokie poruszenie wśród rodzin. Zwłaszcza, że rzecznik rosyjskiego Komitetu Śledczego, Markin, jak podała jedna z ruskich agencji, powiedział, że te ciała zostały pochowane pod nie swoimi nazwiskami. Jakby nie spojrzeć na te sprzeczne informacje – kolejny raz gołym okiem widać ruską grę w ciuciubabkę z ze stroną polską.
Minister Kopacz wczoraj komentować sprawy nie chciała. Nie dziwię się. Po pamiętnych słowach o patomorfologach, o przekopaniu smoleńskiej ziemi na metr, o przebadaniu każdego skrawka ciała genetycznie – powinna już dawno zapaść się pod ziemię, ale pierwej zostać zdymisjonowana i ukarana za wprowadzanie w błąd opinię publiczną. Bo przecież nie tylko tych patomorfologów nie było na miejscu, ale także zabrakło naszych genetyków. Seremet bowiem nie wyjaśnia kto i kiedy badania genetyczne przeprowadzał. Nie było nad tym żadnej kontroli – we wszystkim trzeba wierzyć na ruskie słowo honoru.
Sprawa pochówków ofiar 1o kwietnia i niby dokumentów sekcyjnych jest makabryczną. Pogrzeby dokonywane w pośpiechu, zwłok nie zbadano po powrocie do Polski, w której panuje jak widać rosyjska jurysdykcja, która zabrania otwierania trumien. Fałszerstwo protokołów sekcyjnych, o których mówiły panie Gosiewska i Wassermann, drugi, „techniczny” pogrzeb śp. Lecha Kaczyńskiego, tajemnicze urny równo miesiąc po tragedii pochowane na Powązkach. Jeśli te wątki nie przemawiają za ekshumacjami – to nie wiem, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby prokuratorzy obudzili się z rosyjskiego snu.
Zatrzymajmy się na chwilę przy pochówku urn na Cmentarzu Powązkowskim. 10 maja media podały informację, że we wspólnej mogile, gdzie dziś mieści się pomnik – dwie pęknięte skały – pochowano prochy 12 ofiar Smoleńska, w tym jednej osoby, której nie udało się zidentyfikować – NN. Nazwisk do publicznej wiadomości nie podano – bliscy nie wyrazili na to zgody, ale, że tak powiem, zainteresowane rodziny wiedzą. Do dziś nie wiadomo, czyje spopielone szczątki znajdują się w urnie 12, mimo wcześniejszych zapewnień minister Kopacz o genetycznym przebadaniu każdego skrawka ciała.
Zbiorowa mogiła na Powązkach kryje jeszcze jedną tajemnicę. Gdy podejdzie się do pomnika i stanie między dwoma blokami skalnymi, można przeczytać informację na tablicy wmurowanej w ziemię. Mówi ona, że w tym miejscu spoczywają prochy ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym m.in. księdza profesora Ryszarda Rumianka. Szczątki jak wiemy, pochowano 10 maja. Nie był to jednak jedyny pogrzeb rektora UKSW, bowiem 22 kwietnia trumna z ciałem księdza profesora spoczęła w grobie rodzinnym na cmentarzu w Pyrach. O ile pamiętam temat podwójnego pochówka księdza Rumianka został skrzętnie przemilczany przez media, i to chyba nie tylko te mainstreamowe. Automatycznie powstaje pytanie, dlaczego spopielone prochy duchownego spoczęły nie w grobie rodzinnym, ale w całkiem innym miejscu Warszawy?
Wróćmy jeszcze do wczorajszych wiadomości z Moskwy. Jak powiedziano – komentarza minister Kopacz nie będzie. Wydaje się jednak, że bezzwłocznie powinna zabrać głos. Nie tylko ona, najpierw się wytłumaczyć a potem oddać wymiarowi sprawiedliwości, zachodniemu, bo na polski już nie liczę, powinna cała ekipa piłkarzyków z ich kapitanem na czele. Wiem, to mrzonki, bo do tego trzeba mieć jeszcze honor. A tego tym chłoptasiom i dziewczynkom brakuje.
...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka