rossonero rossonero
1199
BLOG

Powiedzmy sobie WPROST, to upadek dziennikarstwa

rossonero rossonero Polityka Obserwuj notkę 20

 

 

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem dwóch, że tak powiem, afer, które na światło dzienne wyciągnął jeden z największych tygodników tzw. opiniotwórczych. Dziwnym trafem obie sprawy łączą panowie posłowie Prawa i Sprawiedliwości, w dodatku jeden z nich został niedawno wiceprezesem partii. Rzecz jasna, miele o tym kolejny dzień męt stream, a miele z pewnością dlatego, iż rzecz dotyczy podłych pisowców, Antoniego Macierewicza, wspomnianego wice, przez palikociarzy i nie tylko wprost nazwanym rosyjskim agentem oraz Tomasza Kaczmarka, wg niektórych prostaka i chama jakich mało, który sterroryzował małżonka pewnej warmińskiej białogłowy.
W przypadku A. Macierewicza szykowano, przynajmniej tak zamierzano, prawdziwą bombę. Lecz kiedy okazało się, po błyskawicznej odpowiedzi likwidatora WSI, że są kwity zgoła zaprzeczające wersji Agnieszki Burzyńskiej, szacowny tygodnik dowodzony przez Sylwestra Latkowskiego przyhamował bajer i rozszerzonej, drukowanej wersji tekstu nie puścił. Burzyńska pono dowiedziała się o rzeczonym tłumaczeniu na język rosyjski raportu WSI od posłów, zaś posłowie od oficerów SKW. Co oficerowie kontrwywiadowczej służby robili przez sześć z hakiem lat i milczeli jak zaklęci przez ten czas? Sprawę mógłby podsumować były komentator sportowy: to jest ich słodka tajemnica.
Nie jest natomiast chyba tajemnicą, dlaczego ów nius został wpuszczony na stronę sieciową Wprost-u, bez sprawdzenia stanu rzeczywistego. Możliwości w mej opinii są dwie i obie mogą być prawdziwe jednocześnie. Pierwsza jest oczywiście taka, że trzeba dopieprzyć Macierewiczowi a zatem PiSowi, a ci, którzy uznali że trzeba dopieprzyć wytarli byli swe buzie Agnieszką Burzyńską. Możliwość druga: Agnieszka Burzyńska zapragnęła rywalizować o miano newsa roku tzw. branżowego pisma Press, z chodzącym upadkiem sztuki dziennikarskiej (zresztą jednym z wielu), mianowicie z Agnieszką Kublik.
Jeszcze bardziej śmierdzi tekst innych autorów Wprost (Anna Gielewska, Michał Majewski, Cezary Bielakowski). Trio uraczyło nas upublicznieniem pijackiej rozmowy namolnego i upierdliwego rogacza z człowiekiem, do którego odeszła jego żona. Nie, nie mam zamiaru bronić posła Kaczmarka, bo tak na zdrowy rozum, Kaczmarek winien mu powiedzieć to co powiedział w zgoła innym stylu itd. itp... A z drugiej strony… Różnie się układa w życiu, wielu z nas pewnie było w sytuacji kiedy na imprezie ktoś nam wiercił dziurę w brzuchu, albo myśmy tę dziurę wiercili. No święty by mógł się wkurwić czasem na interlokutora, prawda, hipokryci?
Rzecz w tym, że facet który lada moment się rozwiedzie i to nie ze swojej winy, nagrywa, już nawet nie rywala, po czym idzie z tym do mediów, bo niby w jaki sposób Anna Gielewska z kolegami weszła w posiadanie nagrań, które posiadł też sąd? Dostarczyć musiał je ów nieszczęśnik lub jego pełnomocnik, i oczywiście opublikować dopiero teraz, pół roku po zdarzeniu? Zdradzony mąż godzi się na publiczne upokorzenie i babranie się obcych w jego własnym nieszczęściu, a potem sam wyznaje na łamach superaka, że chce już o całej przykrej sytuacji zapomnieć, a na koniec żali się jeszcze, że ukradziono mu żonę… Zniszczyć rywala, zemścić się kosztem takiego pośmiewiska, jakie zrobił sam z siebie? A swoją drogą, ciekawe kto i co obiecał panu Sz. za uczestnictwo w tej pożal się Boże farsie? Bo ja nie znam faceta, który dobrowolnie dałby z siebie zrobić takiego nieszczęśnika i męczennika…
Wprost tymi publikacjami udowodnił, że poważne dziennikarstwo w Polsce już dawno padło. Pisząc rzeczy wyssane z brudnego palucha wojskówki oraz wypełniając rolę dotychczas zarezerwowaną dla wspomnianego wyżej superaka czy faka zniżył się do poziomu szamba. Można się dziwić? Tylko trochę, jeśli zerknie się do Sieci i poszuka informacji, chociażby w ulubionej prezydenckiej Wikipedii na temat naczelnego Wprost-u. Może i w więzieniu się zresocjalizował, kiedy przez półtora roku oglądał niebo przez kratkę, ale trafił tam za pospolitą i prymitywną bandyterkę, czyli wymuszenia rozbójnicze. Jaki jest cel w zatrudnianiu przez wydawcę byłego zwyczajnego kryminalisty? Jeśli były bandyta zostaje szefem czasopisma to należy liczyć się z tym, że owo czasopismo może stać się równie prymitywne jak rodzaj bandytyzmu uprawianego w przeszłości. I w tym kierunku rzecz faktycznie zmierza. Brudna gra podjęta przez Wprost, bez względu czy inspirowana z zewnątrz czy nie, stanowi zaprzeczenie idei dobrego, rzetelnego dziennikarskiego rzemiosła podobnie jak kłamstwa i insynuacje z jednej, a z drugiej strony żerowanie na nieszczęściu porzuconego męża i publikowanie pijackich taśm.
Panie Burzyńska i Gielewska za sprawą ostatniej twórczości nie zasługują na poważne ich traktowanie, tożsamo naczelny Latkowski, są symbolem upadku wartości, które niesie ze sobą zawód dziennikarza/reportera (niektórzy mówią też, że dziennikarstwo to nie zawód, to styl zycia). Podobnie jak słynne trio z Czerskiej, WCzK – Wroński, Czuchnowski, Kublik i jeszcze wielu, naprawdę wielu innych; ale o nich może innym razem.  
rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka