Koncert Etran Finatawa w Warszawie - dzień przed koncertem w Rózanymstoku
Kiedy Berberowie zaczynają śpiewać, czuje się w zębach piasek pustyni (niestety, to nie mnie się przydarzył ten śliczny, a jednocześnie oddający sedno sprawy skrót, tylko Panu Karolowi, współdyrektorowi naszego Festiwalu).
Ich śpiew, ich muzyka nie są różne od naszej muzyki i od naszego śpiewu: one są wręcz totalnie inne!
To jest muzyka o której się mówi „autentyczna”. Nic z popularnej, popowej sieczki niemająca.
Oczywiście nie każdy musi ją lubić. Ale sądząc po reakcji widowni, niekoniecznie „muzycznie wyrobionej”, spotyka się nie tylko z aprobatą, ale wręcz z entuzjazmem.
„Etran Finatawa”z Nigru, to zespół wykonujący muzykę zwaną „pustynnym bluesem”, na którą składają się melodie z Zachodniej Afryki, wykonywane z towarzyszeniem mocno brzmiących gitar elektrycznych oraz tradycyjnych instrumentów perkusyjnych takich jak tendé, calabash czy azakalabó.
Granice na Saharze, wytyczone przez kolonizatorów są sztuczne, podobnie, jak państwa tymi granicami otoczone.
Przepoławiają a nawet szatkują pomiędzy różne organizmy państwowe rasy, narody, języki, ale nie muzykę.
A przecież Mali, południowa Algieria, południowa Libia, Niger, Burkina Faso – to wielki obszar, na którym od wieków, od tysiącleci nie tylko dźwięki przepływały swobodnie.
I dlatego nic dziwnego, że reprezentująca Niger grupa powstała w roku 2004 podczas słynnego Festival au Désert (Festiwalu na Pustyni) w Timbuktu, stolicy ... Mali.
Zespół ten jest tym bardziej ciekawy, że tworzą go i artyści wywodzący się z nomadycznych plemion Berberyjskich i ci z ludu Wodaabe, którzy wcale Berberami nie są, co widać na zdjęciach i co oczywiście ma odzwierciedlenie w repertuarze pieśni i wykonywanych melodiach.
Połączyła ich Sahara, z jej bezkresem, nostalgią, upałem.
Muzycy nagrali już cztery albumy, ich ostatnia płyta „Sahara Session” - uwaga! - w całości została zarejestrowana na pustyni!
Wielokrotnie koncertowali w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii, zaś koncert w Różanymstoku był ich pierwszym występem w Polsce.
Dziś w Różanymstoku słychać szelest opadłych liści.
I jest chłodno. I pewnie dlatego chętnie słyszę w śpiewie „Etran Finatawa” powiew gorącego, pustynnego wiatru, przesypującego zamiast liści – drobinki saharyjskiego piasku.
***
Na koniec zagadka:
na ostatnim zdjęciu jest dwóch Saharyjczyków (Berber i Wodaabe) i jeden Polak – współdyrektor naszego Festiwalu, Pan Karol.
No i konia z rzędem (kto jeszcze wie, co to znaczy w tym przypadku „rząd”?) dla tego, kto mi na tym zdjęciu wskaże Pana Karola?
Oczywiście ten po prawej stronie zdjęcia, z żółtą kreską na mocno ciemnej twarzy nie jest Polakiem, ale który z tych dwóch po lewej jest Panem Karolem?
No właśnie.
W Różanymstoku, na Festiwalu Młodzieży Bez Granic, granice, także te kulturowe, językowe, etniczne – nie istnieją.
Inne tematy w dziale Kultura