Rozgadywacz Rozgadywacz
648
BLOG

Zabójstwo Osamy - analiza prawnicza

Rozgadywacz Rozgadywacz Polityka Obserwuj notkę 22

Nie jestem prorokiem, analitykiem politycznym ani specjalistą od psychologii społecznej. Dlatego nie będę się wypowiadał na temat przyszłych skutków, politycznego znaczenia i powodów zabójstwa Osamy bin Ladena przez Amerykanów (choć nie ukrywam, że mam na ten temat swoje zdanie). Jestem prawnikiem, dlatego od chwili tego wydarzenia zastanawiam się nad jednym aspektem - było to zgodne z prawem międzynarodowym czy nie. Mając świadomość, że większość czytelników Salonu24 z prawem nie ma do czynienia zawodowo, postaram się tę analizę przeprowadzić względnie zrozumiale.

Są tu zasadniczo dwie kwestie. Po pierwsze, czy dla celów wojennych dopuszczalne było naruszenie przez Amerykanów integralności terytorialnej suwerennego państwa, jakim jest Pakistan (tego dotyczy tzw. ius ad bellum - czyli "prawo do wojny"). Po drugie, czy sposób w jaki tego zabójstwa dokonano był zgodny z wymogami prawa humanitarnego lub praw człowieka (tego dotyczy ius in bello - czyli prawo wojenne).

Pierwsza kwestia jest trudniejsza. Pakistan, z tego co podają media zagraniczne, nie wyraził zgody na interwencję amerykańską na swoim terytorium. W moim przekonaniu nie można też uznać tego za działanie w samoobronie, nawet jeśli rozszerzy się to pojęcie na tzw. uderzenie wyprzedzające (czyli zapobieżenie nieuchronnemu przyszłemu atakowi). Jak zatem usprawiedliwić naruszenie integralności terytorialnej Pakistanu. Wydaje się, że zastosowanie może mieć tu zasada, zgodnie z którą państwa mogą ponosić odpowiedzialność za udzielenie terrorystom tzw. bezpiecznej przystani (ang. safe haven) czyli, używając języka przyjętego przez trybunał haski za "udostępnienie swojego terytorium do dokonania czynów sprzecznych z prawem międzynarodowym". Niechęć władz pakistańskich do współpracy przy zwalczaniu Al-Kaidy i jej przywódców powoduje, że akcję amerykańską (wymierzoną w końcu wyłącznie w jeden punkt na terytorium pakistańskim) możnaby usprawiedliwić.

Druga kwestia również do łatwych nie należy. Jest tu kilka problemów. Pierwszym, zasadniczym jest to, czy Osamę można potraktować jako tzw. kombatanta (uczestnika działań wojennych). To zagadnienie regulują Konwencje Genewskie z 1949 r. i dwa protokoły do nich. Przedstawiają one wymogi, jakie należy spełnić w celu uzyskania takiego statusu, wśród nich znajdują się dwa, których Osama nie spełniał, tj. nie był członkiem sił zbrojnych o czytelnej strukturze dowództwa (Al-Kaida to raczej zlepek różnych grup często działających od siebie niezależnie), a także nie przestrzegał praw i zwyczajów wojennych. Skoro Osama nie był kombatantem, to zgodnie z założeniami Konwencji przysługuje mu status osoby cywilnej, a więc takiej, której nie można zabić bez sądu w ramach działań wojennych. Od tej reguły jest jeden wyjątek, tj. gdy osoba cywilna bezpośrednio uczestniczy w działaniach. Osama najpewniej w momencie ataku komandosów nie uczestniczył w żadnej akcji terrorystycznej, a i jego wpływ na działania Al-Kaidy generalnie, wydaje się wątpliwy. Służył raczej jako symbol niż jako organizator i koordynator (pozostaje jeszcze kwestia ew. finansowania).

Drugim problemem jest zatem to, czy Amerykanie mogli zabić go bez sądu. Tu jest największa słabość usprawiedliwień tej akcji. W moim przekonaniu nie. W moim przekonaniu nie mogli go zabić bez powstania bezpośredniego zagrożenia dla życia komandosów. Zabijając osobę cywilną bez sądu - Amerykanie popełnili, jakkolwiek groźnie to nie zabrzmi - zbrodnię wojenną (na niewielką skalę, a jednak). Niezależnie więc od tego, czy uznamy tę akcję za rozsądną politycznie czy nie, musimy mieć świadomość, że Amerykanie naruszyli zarówno Konwencje Genewskie, jak i Pakt Praw Politycznych i Obywatelskich.

Tylko co te moje rozważania zmienią...Ale to temat na inną notkę - o roli prawa w stosunkach międzynarodowych.

Zapraszam do komentowania.

 

Rozgadywacz
O mnie Rozgadywacz

Ciekawy świata i ludzi. Wydaje mi się, że typ państwowca, który traktuje swoje życie jako pewną powinność wobec państwa i społeczeństwa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka