Wszyscy chcielibyśmy żyć w praworządnym państwie. Naprawdę! Szarzy obywatele, politycy, biznesmeni, lobbyści, ministranci, dziennikarze, piekarze, prawnicy, nauczyciele, prawicowcy, lewicowcy i wszyscy święci wniebowzięci chcieliby żyć w praworządnym państwie. I co? Pupa! Wszyscy w oku widzą złodziei, malwersantów i sprzedawczyków. Istnieje nie tylko społeczne przeświadczenie o powszechniej nieprawości ale także o tym, iż w sposób uczciwy nie da się dorobić. Jeżeli dodamy do tego nastawienie statystycznego Polaka do Polaka o innym poglądzie na otaczającą go rzeczywistość otrzymamy smutny krajobraz świadomości publicznej.
Bloger o poglądach prawicowych uważa blogera o poglądach lewicowych za sowieta, bloger lewicowy prawicowego za faszystę. Wyznawcy Jarosława są prawie pewni, iż każdy przedsiębiorca głosujący za PO to potencjalny hochsztapler, a kibice PO uważają, iż za rządów PiS organy władzy łamały prawo powszechnie by złamać i podzielić naród. SLD i PiS żąda komisji ws. hazardowej ale wyłączając okres ich rządów, i oba ugrupowania wcale nie zawarły koalicji – jaka koalicja – w sprawie TVP. PO nieustannie mówiło o łamaniu standardów demokratycznych przez PiS, a liczba nacisków politycznych jakby nie spada. Mariusz Kamiński jest apolityczny ale Tusk nie jest dla niego premierem, a wyłącznie liderem opozycji.
Ile w tym prawdy? Tyle ile jest w nas miejsca na argumenty.
Ideologia zaślepia, technokracja wypłukuje, rutyna męczy, nowe nie daje matki głupim.
Ludzie starsi i pokrzywdzeni oraz młodzież wszechpatriotyczna odnoszą wszystko, co się dzieje do PRL. PRL jest dla nich niewyczerpywalnym punktem odniesienia, przyczyną i skutkiem. Zainstalowani w grocie przeszłości dekodują stan aktualny wyłącznie przez jej pryzmat, nie dopuszczając możliwości istnienia form życia pochodzący z poza niej. Wszystko potrafią wytłumaczyć pajęczyną powiązań postkomunistycznych układów. Sytuacja Polski jest beznadziejna albowiem twórcy układów płodzą dzieci, a te zapewne będą kultywować tradycję ojców i dziadków (toż lepiej co by wszyscy oni gejami byli). Jeśli dodamy do tego brukselski rozbiór Polski lepiej strzelić samobója już teraz.
Przytulam ich wszystkich w myślach do serca. Często stawiają trafne diagnozy – chociażby w sprawie korupcji – ale recepty artykułowane przez zaciśnięte zęby często brzmią jako chęć rewanżu, a nie prawa i sprawiedliwości. Chcąc budować IV RP, dążą na powrót do bezpiecznej jaskini, do której co jakiś czas wrzucone zostanie jedzenie, zabawki i małe zwierzątko. W jaskini jest bezpiecznie, wszyscy znają swoje miejsce i obowiązki, panuje porządek, a głos docierający raz w tygodniu z góry rozwiewa niepotrzebne wątpliwości. To jest swoiste połączenie postawy rozliczeniowej i rozczynionej, mentalne połączenie sędziego ludowego i Marksa.
Z drugiej strony tworzy się masa wzuta z jakichkolwiek idei. Mają za to cel – bogacenia się. Jako kapitalista mogę jedynie temu celowi przyklasnąć, ale miast jaskini, w głowach rozpościera przepiękna pustynia intelektualna. Po prostu, nie ma o czym porozmawiać. Przewlekała bezrefleksyjność istnienia w połączeniu z odseparowaniem od szeroko pojętej kultury robotyzuje człeka. Roboty będą płodzić roboty, fabryka musi mieć roboty. Wstań, weź pigułkę, umyj się, zjedz, idź do fabryki, zainstaluj się, pracuj, idź do domu, zjedz, włącz TV, umyj się, zjedz pigułkę, odbądź stosunek, idź spać. Czy formułuję zarzut wobec kapitalizmu? Nie, kapitalizm pozwala człowiekowi robotyzować się, socjalizm do tego zmusza. Krytykuję mózg człowieka, który tępi nam kły drapieżnika intelektualnego, zaspakaja się często szybkim Kebabem, filmem reklamowym, streszczeniem powieści, biletem do opery, mszą przez komórkę.
Pomiędzy strefami błąkają się blaski różnorodne i trudniej definiowalne. Pomiędzy mini zachodzą reakcje atomowe, wielkie eksplozje anty materii, gigantyczne kłótnie ciszy. Gdzieś między nimi powstał konstatacja, iż niema i nigdy nie będzie idealnego systemu filozoficzne, państwowego, prawnego ponieważ żaden z nich nie będzie w stanie dostosować się do człowieka jako gatunku.
Jesteśmy nieustająco mutującym wirusem, walczącym z otoczeniem i z samym sobą. Jeśli ustalimy, iż jako antagonistycznie do siebie nastawione cząsteczki organiczne znajdziemy obiektywny wspólny zbiór punktów koncyliacyjnych i na ich podstawie zbudujemy kulturę i otoczenie, to może się coś udać. W przeciwnym razie mędziemy trwać jako materia nieożywiona.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka