Zarówno politycy jak i komentatorzy wszelacy uwielbiają generalizować rozmaite stany faktyczne, stany prawne, terminy i definicje. Robią to bardzo swobodnie, ponieważ są przekonani, że niewielu ich słucha, a ci co słuchają lub czytają nie za bardzo rozumieją treść przekazu. Niestety dotyczy całej klasy politycznej bez wyjątku, jak również komentujących wyznawców.
Taki
FYM pisze dziś o nienasyceniu liberałów. W swym wpisie daje jednak przede wszystkim dowody na swą płytką – jak wyschnięta kałuża przed mym domem – wiedzę o doktrynie liberalnej. Zresztą jak ktoś PiS uważa za partię prawicową, to nie dziwi nic. FYM nie jest w swej nieświadomości odosobniony; całe rzesze amatorów doktryn politycznych z łatwością popełnia podobne gafy intelektualne. W Polsce nie ma partii liberalnej, są mniej lub bardziej socjalistyczne. Etykietowanie PO czy SLD logiem liberalizmu to zwykła falsyfikacja, bądź ignorancja. W Polsce można mówić o środowiskach liberalnych i stowarzyszeniach, ale na pewno nie należy do nich środowisko gazety wyborczej. Nie ma również podstawy do łączenia liberalizmu z innymi doktrynami, nie ma w faktycznym obrocie tworów konserwatywno-liberalnych czy socjalistyczno-liberalnych. Jak konserwatywny liberał odnosi się do zawodu prostytutki, mając na uwadze z jednej strony wolność dysponowania własnym ciałem, wolność wykonywania zawodu, a z drugiej strony wartości np. katolickie?
Liberalizm nie jest ani prawicowy ani lewicowy, stanowi samodzielną i kompletną doktrynę. Wszelkie odstępstwa czy nadbudowy unieważniają liberalizm w sensie ścisłym. Istotą liberalizmu jest wola człowieka, wolny rynek, odpowiedzialność za swe czyny. Jest to zatem doktryna trudna i niepopularna wśród leniuszków i kameleonów adaptujących się do zamieniających się ideologii. Dlatego też, łatwo socjalistą indoktrynować część społeczeństwa, która niby jest skrajnie antykomunistyczna, ale z drugiej strony pożąda identycznego socjalu jak w PRL. Różnica jest w tym, że wówczas zabierali i dawali komuniści, a teraz zabierać i dawać mają bohaterowie IV RP. W retoryce premiera Kaczyńskiego liberalizm został utożsamiony z wyzyskiem klasy robotniczej przez nienasyconych i wampirycznych kapitalistów. W Polsce uczciwi ludzie nie mogli dorobić się fortuny, ergo wszyscy którzy osiągnęli sukces finansowy zapewne są w uwikłani. Jarosław Kaczyński zdając sobie sprawę, iż zły i nieuczciwy bogacz to smaczna kiełbasa wyborcza, rzucał ją głodnym intelektualnie, i to się poniekąd sprawdziło.
Poniekąd, ponieważ czy się to socjalistom podoba czy nie klasa średnia w Polsce się wzmacnia, a WIG 20 jest co raz bardziej stabilny w okresach długoterminowych. To kapitaliści stanowią o finansowej sile tego państwa, nie politycy. Wśród menedżerów, właścicieli jest wielu klasycznych liberałów i oni kiedyś wyjaśnią państwu co to jest dobrobyt. Premier Tusk widać już zapomniał czym jest liberalizm i jak na gospodarkę może wpłynąć delegalizacja fragmentu określonej branży. Totalny populizm, jak za PiS.
Zwracam się więc do FYM i jemu podobnych szanownych komentatorów. Poczytajcie państwo, przemyślcie, zrozumcie, a potem łapcie klawiatury w łapki.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka