Z przekonania jestem liberałem, więc to, co kto w domu robi mnie kompletnie nie interesuje. Więcej, uważam iż dostęp do narkotyków powinien być taki jak do alkoholu. W tym kontekście – jeżeli przyjąć za prawdziwe doniesienia medialne – zachowanie senatora ani mnie ziębi ani grzeje. Człek sam dokonuje wyborów i za nie odpowiada.
Zawsze jednak jest jakieś „ale”. W tej sprawie jest również takie „ale”. Tym „ale” jest powszechnie obowiązujące prawo. Mnie, jako żem liberał, prawo to się nie podoba, ale jest jakie jest i trzeba to prawo przestrzegać, bez względu na przekonania. Jeżeli nawet zdecyduję się na złamanie określonych norm to muszę się liczyć z przewidzianą w prawie sankcją. W szczególności liberałowie wyczuleni na pojęcie „odpowiedzialności” winni to zrozumieć. Jeżeli senator raczył się substancjami nielegalnymi, to winien pokazać klasę i przyjąć konsekwencje na klatę. I tyle.
Kwestią wtórną jest żerowanie szmatławców na prywatnym życiu osób trzecich. Z zasłyszanych plotek dowiedziałem się, iż redaktorzy owych wspaniałych gazet mogą niedługo ujrzeć w internecie (a jak w internecie to i w telewizji i innej prasie) informacji na temat swojego krystalicznego życia osobistego. Mnie to nie dziwi, wszak IV władza jak trzy pozostałe kształtują rzeczywistość, dokonują ocen moralnych, sądów, więc jej przedstawiciele powinni podlegać identycznym rygorom. Ja jestem spokojny o los redaktorów, wszak nikt nigdy nie słyszał o ćpaniu w środowisku dziennikarskim, spotykaniu się z kobietami parającymi się okazywaniem uczuć, rzyganiem na placu zamkowymi, zdradzaniu żon itd. Ja takie publikacje będę potępiał, ponieważ prywatne życie dziennikarzy winno być ich prywatnym, a nie publicznym życiem, ale wówczas przywołam stare przysłowie: kto mieczem wojuje…
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka