Od 666 dni czekam na cud, na zmartwychwstanie polskiej duszy, na przebudzenie, na otrzeźwienie. Czekam daremnie, a katastrofa smoleńska, w której poległ prezydent z wieloma wielkimi Polakami utwierdziła mnie w przekonaniu, że Polski, jako suwerennego państwa, już nie ma.
Kondominium na terytorium, którego żyję jest zamieszkiwane przez wiele obcych ludów i garstkę Polaków, którzy nie są już u siebie. My prawdziwi Polacy żyjemy jakby na wygnaniu, jakby ktoś nas w dzień wyborów wsadził jak bydło do wagonu towarowego i wysłał sowietom w prezencie. Nawet kler nas zdradził oddając krzyż w łapska sługusów Putina. Z nikąd ratunku, z nikąd pomocy.
Jeszcze w 2005 roku wierzyłem, że Polska się nawróci, że łaska Pana Naszego spłynie na głupców i ślepców, ale teraz wiem, że wszystko na nic. Tusk, Komorowski i im podobni sprawują pieczę nad umysłami bezrefleksyjnego tłumu, który nie dostrzega zabijania naszego państwa i próby zniszczenia religii katolickiej.
Modlę się by prawda o zamachu ujrzała światło dzienne i by Bóg Miłosierny sprowadził na ruskich plagi dotąd nieznane, by prawu i sprawiedliwości stało się zadość. A potem może przyjdzie przebudzenie i prawdziwi Polacy będą mogli ponownie żyć w Polskiej Polsce.
Tym czasem trzeba zejść do katakumb i czekać na właściwą godzinę, a kiedy już ona nadejdzie, chwycić za broń i jak trzeba będzie polec na polu chwały lub iść pod mur, za Boga i Ojczyznę.
*
Jeżeli powyższe zdania są zbieżna z twoim tokiem rozumowania, to masz czytelniku nie lada kłopot.
Po pierwsze, trwonisz czas. Miast zajmować się rodziną i pracą, dniami i nocami koncypujesz nowe teorie spisku, nowe kreacje mistyczno- polityczne. Zaprawdę powiadam Ci, nic tego nie wyniknie. Nie jest was taki wielu jak sądzisz, a więc owe kreacje pozostaną marginalnymi.
Po drugie, nawet jeśli jesteś święcie przekonany o swojej racji, to nic to nie zmieni. Ty o tym doskonale wiesz, skoro sądzisz, iż większość nic nie rozumie to, jakim cudem miałby się ów stan odmienić? Nie wierzysz chyba, że Pan Bóg, który obdarzył człeka wolna wolą nagle zmieni zdanie.
Po trzecie, nie czas na boje. Twoje huzarskie zacięcie jest dosyć śmieszne ale przydatne w sytuacji inscenizacji bitwy pod Kłuszynem. Bić rzecz jasna się możesz. Wstąp do armii. Sowietów, co prawda nie pogonisz, ale jak wyjedziesz na wojnę zawsze będzie można kogoś ustrzelić.
Jeśli nie akceptujesz demokratycznych wyborów, zawsze możesz wyjechać do… Rosji. Tam sytuacja jest zupełnie klarowana. Zupełny bark niewiadomych, nikt przez nieporozumienie prezydentem nie zostanie, u władzy są prawdziwi Rosjanie miłujący swą ojczyznę, a kościół prawosławny ma się doskonale.
Jest jeszcze jedno wyjście – musisz złapać złotą rybkę. Powodzenia!
Pomyśl ni zaprzeczysz.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka