Wysłuchałem cierpliwie i z atencją słów premiera dotyczących sposobu walki z handlem dopalaczami. Sama inicjatywa zadaje się być społecznie i politycznie popierana, w sensie szerokim. Mi jednak coś nie daje spokoju.
Otóż, martwi mnie, jako prawnika zapowiedź nakładania kar finansowych prewencyjnych na handlarzy, którym nie udowodniono, iż wprowadzają do obrotu rzeczone dopalacze. Nie mądrując prawniczo należy stwierdzić, iż nakładanie kary nim udowodni się winę ma mało wspólnego z zasadami państwa prawa. Premier zapowiedział, że najpierw będzie grzywna, a gdy okaże się, że substancja nie jest substancją psychoaktywną, to wówczas państwo stosowną kwotę zwróci na konto przedsiębiorcy. Takie rozwiązanie nie mieści się w mojej mało rozumiejącej głowie. Wszak termin 18 miesięcy może „uśmiercić” niejednego przedsiębiorcę – ale to kwestia w tym zagadnieniu poboczna.
Nie potrafię jednak pojąć konstrukcji nakładania kary finansowej na zasadzie domniemania. Trzeba będzie zamknąć wszelkie fabryki farb, klejów, nawozów itd. Zresztą, wszystkie zasłyszane dziś pomysły oceniam nisko. Tym nie mniej to rząd jest pierwszym naturalnym podmiotem, który powinien być poddany krytycznemu spojrzeniu.
Przypomnę, że nawet policjant, który złapał nas na drodze za przekroczenie prędkości musi liczyć się z naszym prawem odmowy przyjęcia mandatu. Ostatecznie decyduje sąd. W przypadku dopalaczy będzie decydować organ administracyjny w momencie przeprowadzania kontroli.
Mam nadzieję, iż osoby, które faktycznie tworzyły projekt mają wykształcenie prawnicze, a premier został wprowadzony w błąd. Ten pomysły jawi się -moim zdaniem – niezwykle krucho mając na uwadze utytułowanie w hierarchii źródeł prawa powszechnie obowiązujących Konstytucji RP.
Pozdrawiam.
P.S.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka