rozum rozum
374
BLOG

Żeby było dowcipnie

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 5

Zbudziłem się dziś w doskonałym usposobieniu – kac perfekt. Alkohol wypity wczoraj dziś pozwolił mi na pozostanie w łóżku do godziny 10: 15, co na ogół się mi nie zdarza. Nadrobiłem całotygodniowe zaległości w zakresie prasowym. W jednej takie gazecie wyczytałem, że w gminie „x” odbyła się okolicznościowa sesja rady gminy w trakcie trwania której mój kolega po fachu wygłosił wykład. To wstrząsające doniesienie postawiło w mej pamięci obraz analogiczny, tyle że ze mną w roli głównej.

Otóż swego czasu zadzwonił do mnie pewien lokalny dygnitarz oznajmiając, iż mój profesjonalizm i wiedza z zakresu prawa samorządowego dotarła nawet do jego majestatu. Po tym przejmującym wstępie zostałem zaproszony a uroczystą sesję rady gminy, która to ma zostać okraszona moim wystąpieniem (czymś na kształt wykładu, tylko nie zbyt długiego – jak powiedział interlokutor). Oczywiście nie mógłbym nie przyjąć tej jakże doskonałej oferty i podjąłem się wyzwania. Wówczas emanacja władzy lokalnej  zaznaczyła, że dobrze byłoby, gdyby owa prelekcja miała wesoły charakter, żeby było dowcipie, żeby było śmiesznie.
Param się prawem administracyjnym do kilku ładnych lat, ale jakoś pola do żartów w nim dotąd nie dostrzegłem. Przeciwnie, poziom ustawodawstwa w tym zakresie budził i budzi moją troskę, zadumę a może nawet przygnębienie. Nic to, pomyślałem i dawaj do pisania się zabrałem. Sesja rozpoczęła się punktualnie o 15: 00 występem lokalnego zespołu folkowego – nazwy nie pomnę. Następnie gospodarz przywitał wszystkich gości (posłów, hierarchów kościelnych, honorowych obywateli i mnie również) i nadszedł mój czas. Miałem dwadzieścia pięć minut – niewiele. Rozpocząłem powoli, można rzec ospale, prawiąc o generaliach rozwiązań ustrojowych, przechodząc następnie do mojej oceny tegoż ustroju i wtrąciłem dowcip przeczytany w Dzienniku Kisielewskiego o optymiście i pesymiście (pesymista mówi: gorzej już być nie może, na to optymista: może może). Sala zareagowała prawidłowo tj. wybuchła śmiechem, zapanowała atmosfera swojskiego braterstwa podszyta wzajemną sympatią stron. W końcu przeszedłem do aktów prawa miejscowego stanowionych przez radę gminy, a ów fragment wywodu okrasiłem śmiesznymi  – w moim przekonaniu – przykładami z życia wziętymi. Pierwszy przykład – sala pęka ze śmiechu, drugi – identycznie. I nastał czas na przykład nr 3. Zacząłem mówiąc, iż jest taka gmina – nazwy nie pamiętałem – której rada popełniła uchwałę treścią której było wprowadzenie godziny policyjnej. Już miałem zmierzać do zabawnego finału, gdy spostrzegłem, że publiczność jakby posmutniała, a ów smutek przerodził się w coś na kształt gniewu i niechęci.
Nie muszę tłumaczyć powodu takiego biegu zdarzeń. Nie przygotowałem się dostatecznie do wykładu. Jaka nauka płynie z tego opowiadanka? Nie ulegać wymaganiom, nalezy wykazywać zawodową asertywność i nie obrażać niewiedzy gospodarzy – nawet nieświadomie. Gospodarze pożegnali mnie godnie. Od tej pory nie dzwonili.
Pozdrawiam.         
 
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka