Analizując programy wyborcze partii ubiegających się o mandaty do Parlamentu Europejskiego dostrzegam wszechogarniający populizm po każdej ze stron sceny politycznej zarówno w Polsce jak i innych państwa członkowskich, a to bardzo zły prognostyk dla Unii Europejskiej w szczególności mając na względzie podatność elektoratu na postulowane aberracje.
Zacznę od programów naszych rodzimych formacji politycznych. Może Państwo znajdziecie potrafią dostrzec jaki związek merytoryczny z wyborami do PE ma na przykład kwestia pedofilii, edukacji seksualnej w szkołach, nauczania religii w szkołach, świeckości państwa, zmian w kodeksie karnym? Nie można zapomnieć i kolejnych programach socjalnych dla emerytów i niepełnosprawnych, dopłaty do PKS-ów. I oczywiście sprawa restytucji majątków Żydom. To te kwestie mają wspólnego z kompetencjami PE? NIC.
Kampania była na żenująco niskim poziomie, co nie dziwi mając na uwadze wiedzę kandydatów o funkcjonowaniu UE. Ich ignorancja koreluje z ich mocami intelektualnymi i znajomością chociażby języków obcych. I cóż z tego skoro wyborcy równie nie grzeszą wiedzą o PE i czym on właściwie się zajmuje. Najistotniejsze dla pospolitego wyborcy, żeby wygrali nasi, niezależnie od tego jak niedorzeczne słowa wypowiadają. Z drugiej strony wykorzystują bezlitośnie mądrość płynącą z przysłowia, iż głupich nie sieją, a zatem przyszli eurodeputowani nie muszą się za bardzo wysilać .
Polityka zagraniczna UE, kolejne budżety, polityka obronna, ochrona granic, procedura legislacyjna , forma ustroju UE, ekologia, – czy ktoś słyszał poważne postulaty lub debaty w tych zakresach? Nie sądzę, bo i kto miałby poważnie o tym prawić?
Cóż, chyba trzeba się pogodzić z tym, że klasa polityczna jest co raz bardziej żałosna a i elektorat biednieje intelektualnie.
To bardzo zły prognostyk dla Europy.
