RAFAŁ TRZASKOWSKI RAFAŁ TRZASKOWSKI
1015
BLOG

Konserwatyści pod nowymi rządami dalecy od polskiego interesu

RAFAŁ TRZASKOWSKI RAFAŁ TRZASKOWSKI Polityka Obserwuj notkę 12

Sytuacja we frakcji konserwatywnej w Parlamencie Europejskim się komplikuje. Szefem został Jan Zahradil, skądinąd inteligentny i fajny facet. Trochę z niego za duży Libertarianin, nawet jak na mój gust. Zahradil jest tak zaprzysięgłym liberałem, że dystansował się od nas w trakcie walki o fundusze kohezyjne w zeszłej kadencji, uważając unijne transfery za aberrację. Wspierał nas natomiast w walce o lepszy podział wpływów w Radzie. Ciekawe jak będzie się z nim współpracować posłom z PiS i PJN?

Sam Zahradil nie jest jednak problemem zasadniczym. Moje pytanie brzmi: w jaki sposób nasi koledzy chcą pogodzić swoje priorytety polityczne ze stanowiskiem zajmowanym przez brytyjskich konserwatystów? U nas we frakcji chadeckiej oczywiście też czasami zdarzają się różnice zdań, nie zawsze mamy takie stanowisko jak Niemcy, czy Francuzi, ale pogodzenie interesu Polski z obecnym programem Torysów jest chyba niewykonalne? Premier Cameron wybrał przyglądanie się europejskiej polityce z angielskich opłotków. Czy takie są ambicje jego wszystkich kolegów z frakcji konserwatywnej w PE?

Czas na parę przykładów. Torysi chcą jak największego ograniczenia unijnego budżetu, obcięcia budżetu na politykę kohezyjną (ograniczenia jej do najbiedniejszych regionów, tym samym czyniąc z niej politykę charytatywną, którą będzie można wkrótce zdemontować, a nie narzędzie pro-rozwojowe) oraz re-nacjonalizacji polityki rolnej (niech bogaci subsydiują swoje rolnictwo). Brytyjczycy sprzeciwiają się także realizacji strategii 2020 (w odniesieniu do zatrudnienia i edukacji), niektórzy kwestionują także budowę zrębów polityki energetycznej. Nie trzeba wspominać, że wzmacnianie polityki zagranicznej także jest dla Torysów tematem tabu. Na początku tego tygodnia przedstawiciele frakcji konserwatywnej w komisji konstytucyjnej (trzeba wspomnieć, że jednym z nich jest Daniel Hannan, jeden z najbardziej eurosceptycznych Torysów) zagłosowali przeciwko moim poprawkom, mającym na celu otwarcie mechanizmu stabilizującego rynki dla państw leżących poza strefą euro, tym samym de facto opowiadając się rozwarstwieniem Unii Europejskiej. Niestety nasi posłowie z PiS i PJN się na to głosowanie nie pofatygowali.

Na tym polega główny problem. Torysi w większości tematów mają zdanie sprzeczne z polskim interesem. Z tym pewnie jeszcze dałoby się żyć, gdyby ktoś we frakcji konserwatywnej próbował zdanie Torysów skutecznie kontestować. Brytyjscy konserwatyści jednak poważnie traktują swoją pracę i pojawiają się na większości spotkań komisji parlamentarnych. Posłowie z PiS i PJN mogliby nie zgodzić się z ich stanowiskiem, gdyby tylko pojawiali się na posiedzeniach. W obu komisjach, w których zasiadam (komisja konstytucyjna i jednolitego rynku) niestety ich nie widać. Jak ktoś nie wierzy, proszę zerknąć na statystyki i to nie na wystąpienia na posiedzeniach plenarnych, które taśmowo w formie pisemnej przygotowują asystenci, tylko liczbę aktów prawnych, do których zgłosiło się poprawki, raportów i opinii, które się przygotowało, a przede wszystkim listom obecności na posiedzeniach komisji. Kosztem pozostawania we frakcji, która jest kompletnie niespójna jest ciężka praca konieczna, aby głos sprzeciwu mógł wystarczająco wybrzmieć.

ekspert ds. polityki europejskiej, europoseł PO

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka