Rybitzky Rybitzky
97
BLOG

Strach spoconej Warszawki

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 89

Kończący się właśnie tydzień spędziłem w Warszawie. Oprócz szorowania bruku przed ambasadą Rosji pokręciłem się tam również po różnych ważnych korytarzach. I musze przyznać, iż pobyt w stolicy pomógł mi w nieco większym zrozumieniu wydarzeń ostatnich lat.

Przede wszystkim należy zaznaczyć, że (co skonstatowałem właśnie teraz) my tu we Wrocławiu żyjemy jednak na pewnym luzie. Oczywiście, znam mnóstwo ludzi wręcz nienawidzących PiS oraz braci Kaczyńskich, ale to nienawiść podobna do nienawiści kiboli.
 
Tymczasem w Warszawie trafiłem na coś całkiem nowego. Zwłaszcza (ale nie tylko) w siedzibie Radia Zet, gdzie występowałem w porannym programie Antyradia (jako dziwoląg – demonstrant). Otóż Warszawka żyje w autentycznym strachu. Nie tylko przed powrotem PiS do władzy. Nie, oni się boją wszystkiego, a zwłaszcza Rosji. Ciągle słyszałem: „Rosja jest silna”, „Rosja nam zamknie gaz”, „Rosji nie można drażnić” – mówione z autentycznym przerażeniem w oczach.
 
Ludzie przekonani, że w każdej chwili mogą nam grozić rosyjskie sankcje są oczywiście stale gotowi do drwin z Kaczyńskich. Fakt, że to właśnie PiS zwraca uwagę na realność rosyjskiego zagrożenia nie ma znaczenia.
Obserwowana przeze mnie Warszawka PiS też się boi w niemal fizyczny sposób. Oni naprawdę wierzą, że powrót Kaczyńskiego będzie dla opozycjonistów oznaczał loty nad Bałtykiem lub coś w tym stylu.
 
Z rozmiaru morza paranoicznego strachu w pełni zdałem sobie sprawę dopiero dziś, gdy wysłuchałem rozmowy z Adamem Michnikiem oraz Kazimierzem Staszewskim. Obu panów przepytywali dziennikarze agorowego radia Roxy FM (w tym Mikołaj Lizut). Pretekstem do dyskusji były rocznice: Sierpnia oraz utworzenia ostatniego rządu PRL. I o historii głównie rozmawiano, ale na koniec zahaczono o dzieje najnowsze, czyli czasy rządów PiS. Dyskutanci byli mocno zaskoczeni, gdy Kazik oświadczył, że on się nie bał nagłego aresztowania nad ranem, podrzucenia marihuany (?) lub oskarżenia o „dawanie koncertów za łapówki” (?!?). Dla równowagi w studiu pojawił się inny muzyk, Tomasz Lipiński (znany z nagrania piosenki wspierającej PO w 2007 roku), który potwierdził, że się bał. A dokładniej, oblewał go zimny pot. Zresztą, niech to państwo obejrzą sami (niestety, ciekawie zaczyna się robić dopiero po kilku minutach):
 
 
I taka właśnie jest, ta Warszawka. Spocona, przestraszona, pogrążona w paranojach. Ale mam nadzieję, że gdzieś jeszcze przetrwała prawdziwa Warszawa.
Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (89)

Inne tematy w dziale Polityka