Redaktor Jarosław Kuźniar jest człowiekiem ciężkiej pracy. Codziennie (no chyba, że ma akurat kilka dni wolnego) wstaje jeszcze w nocy, by od 5.55 rano prowadzić poranny program w TVN24. Robota jest trudna, musi przez całe 5 godzin (a czasem nawet 6) rozmawiać z zaproszonymi gośćmi i rzucać wymuszonymi żartami. Jest też niebezpiecznie. Kawa bywa bardzo gorąca, a od zerkania na prompter można dostać zeza.
Nic więc dziwnego, iż poza redaktorem Kuźniarem mało kto jest w naszym kraju predestynowany do oceniania robotników protestujących wczoraj na ulicach Poznania. Telewizyjna gwiazda jest przecież jak oni, tylko bardziej – zapracowana, strudzona, z dłońmi pełnymi odcisków.
Znający się na ciężkiej robocie redaktor Kuźniar spędził więc dzisiejszy poranek na wyrażaniu swego zdegustowania wydarzeniami w Poznaniu. Czy to rozmawiając z szefem „Solidarności” Januszem Śniadkiem, czy z redaktorem „Krytyki Politycznej” Sławomirem Sierakowskim, czy z ekonomistą Piotrem Kuczyńskim, dziennikarz niczym mantrę powtarzał: Dlaczego ci związkowcy protestują? Przecież mamy kryzys!
Rozmówcy redaktora, ludzie zapewne nie mający pojęcia o ciężkiej pracy, wyśmiewali ten argument przypominając, iż kryzys kryzysem, a ludzie przecież mają prawo walczyć o swoje. Ba, mogą nawet – co szczególnie Kuźniara degustowało – bić się z policją. To logiczne, że stojący przed perspektywą utraty źródła utrzymania człowiek jest doprowadzony do desperacji. Rolą rządu powinno być łagodzenie sytuacji i szukanie rozwiązań.
Takie odpowiedzi, mimo iż padające z różnych ust, nie usatysfakcjonowały pana redaktora. Jakże to, ludzie mogą być niezadowoleni? Jarosław Kuźniar mógł pogrążyć się w szoku. Przecież on tak ciężko pracuje i jest odpowiednio wynagradzany. Widać tamci na ulicach to jakieś darmozjady. Niech sobie gdzieś idą, znikną, zakopią pod ziemię. Tylko nich nie wybijają szyb. Szklane elewacje są takie ładne.
Inne tematy w dziale Polityka