Rybitzky Rybitzky
69
BLOG

Koniec postpolityki i narracji, czyli upadek WroMatrixu

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 23

Dade ramy dade ramy da
Ramy ramy dade ramy da
Dadę ramy dade ramy da
A jak nie damy to myk do mamy
I w płacz

(piosenka Lecha Janerki używana podczas promocji Wrocławia w walce o wystawę Expo)

Przez ostatnie lata Wrocław był miastem modelowym. Stolica Śląska stanowiła doskonały przykład praktycznego zastosowania politycznej narracji oraz triumfu postpolityki.

Postpolitka zapanowała u nas na długo przed tym, nim zaczęto używać tego terminu w ogólnokrajowej debacie. Wśród elit politycznych dawno temu zapanował konsensus, którego symbolem było wyborcze poparcie udzielone w 2006 roku Rafałowi Dutkiewiczowi przez PiS oraz PO. W kolejnych latach ugrupowania te niemal bez słowa sprzeciwu popierały każdy ruch wrocławskiego prezydenta. Politycy PiS przełknęli nawet praktyczny rozpad lokalnych struktur, gdy znaczna część działaczy partii przeszła do ugrupowania Dutkiewicza.

Powodem takiego wyjątkowego stanu rzeczy było przede wszystkim zblatowanie lokalnych elit. We Wrocławiu od 20 lat rządzi – pod różnymi szyldami – to samo środowisko. Nowi ludzie szybko wnikają w lokalny establishment, czerpiąc korzyści ze szczególnego, jak na nasz kraj, politycznego spokoju.

Politycy mogą być zadowoleni, zapyta ktoś, ale dlaczego szczęśliwi są mieszkańcy? Tu dochodzimy do kwestii narracji, która narodziła się po powodzi 1997 roku. Od czasu tego kataklizmu, a następnie odbudowy miasta, datuje się szaleńczy rozwój lokalnego patriotyzmu. Wrocławianie stale przekonują sami siebie, że są najlepsi i żyją w najcudowniejszym mieście w Polsce.

Oczywiście, dzięki politycznemu spokojowi udało się we Wrocławiu zrobić naprawdę wiele. Jednakże wystarczy pojeździć trochę po Polsce, by ujrzeć, iż w innych miastach szereg istotnych wrocławskich problmów rozwiązano już dawno.

Tymczasem Wrocław nadal nie ma obwodnicy, miasto staje w korkach po każdym deszczu, śnieg oznacza awarie prądu i kanalizacji. Urzędy miejskie rozrzucone są w promieniu wielu kilometrów od Rynku i załatwienie czegokolwiek oznacza wielogodzinne kolejki oraz podróże zatłoczonmi tramwajami. Obowiązującym stylem architektonicznym są budynki pokryte taflą szkła (bo kiedyś jeden hotel tak wybudowano i się spodobał). Straż miejska zajmuje się łapaniem rowerzystów, a setki aut stoją na zakazach. Itd, itp.

Wrocław nie jest złym miastem do życia, lecz nie jest żadnym cudem. Jednakże ten fakt przez wiele lat nie przedostował się do świadomości Wrocławian. Sytuacja zminiać się zaczęła dopiero ostatnio: gdy pr-owskie szklane domy wzniesione przez wrocławskie elity zaczęły walić się jeden po drugim.

Władcy naszeg miasta tak bardzo uwierzyli we własną propagandę sukcesu, że zaczęli popełniać strategiczne błędy. Największym, rzecz jasna, był stadion.

Wrocławski stadion to jeden wielki błąd. Nie chodzi tylko o to, iż ostatnio zerwano umowęna jego wykonanie, bez znalezienia nowej firmy budowlanej. Przede wszystkim postanowiono wznieść w 600-tysięcznym mieście obiekt na ponad 40-tysięcy widzów – bez żadnych szans na ypełnienie go poza okresem mistrzostw. Teraz politycy zaczynają się zastanawiać: jak się na to mogliśmy zgodzić? I sami sobie odpowiadają: bo tak chciał Dutkiewicz.

Wrocławianie, to fakt, też chcieli wielkiego stadionu. I tym bardziej zostali porażeni informacją, że nagle stadionu może nie być – przynajmniej nie przed Euro2012.

Jak donoszą lokalne media (do tej pory także radosne organy polityki sukcesu), walą się kolejne inwestycje. Nie będzie obwodnicy osiedla Leśnica, spóźnia się budowa mostu autostradowego (a tym samym obwodnicy miasta). Mieszkańcy dzwonią do Radia Wrocław i wyrażają swoje oburzenie – ale też zdziwnie: dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy? Mieszkańcy nie wiedzieli, bo miejscy urzędnicy do ostatnich chwil karmili ich wystudiowanymi uśmiechami.

I oto okazuje się we Wrocławiu, że uśmiechy i opowieści to nie wszystko. Gdy po latach obietnic nadal nie ma dróg i mostów – to cierpliwość najbardziej podatnego na manipulację wyborcy musi się skończyć. Zamiast spokoju w naszym mieście narasta teraz coraz więcej potrzebnych od dawna dyskusji. Wychodzimy z Matrixu i postpolityki.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka