Skończyła się właśnie konferencja Donalda Tuska poświęcona projektowi konstytucji wg PO (premier znów przemawia na GPW, nieco dziwna praktyka). O platformerskiej konstytucji napiszę kiedy indziej. Teraz zaś zainteresowała mnie odpowiedź Tuska na pytanie redaktora Machały o sytuację polskiej mniejszości na Białorusi.
Jak wiemy, reżim Łukaszenki zabrał się do kolejnej rozprawy z Polakami. Władze Rzeczpospolitej przyglądają się w milczeniu wydarzeniom za wschodnią granicą. Tymczasem do Warszawy ma przybyć, jak gdyby nigdy nic, szef MSZ Białorusi.
Machała zapytał Tuska wprost, czy zamierza zareagować. Odpowiedź premiera – mimo iż zwyczajowo wygłoszona spokojnym, monotonnym tonem – była po prostu szokująca. Otóż szef rządu Rzeczpospolitej stwierdził, iż wzajemne kontakty Polski i Białorusi mają nie wielki wpływ na los polskiej mniejszości w kraju Łukaszenki. Zdaniem Tuska główne znaczenie ma wewnętrzna sytuacja na Białorusi, a kiepsko tam mają wszystkie mniejszości (swoją drogą – jakie niby inne mniejszości?). Krótko więc mówiąc: represje wobec Polaków to wewnętrzna sprawa Białorusi. Niech sobie jakoś tam radzą nasi rodacy, my zajmiemy się ściskaniem rąk.
Zresztą, przecież „polskość to nienormalność”. Może więc dobrze, że Łukaszenko na swoim terenie zabrał się za leczenie?
Inne tematy w dziale Polityka