Miałem nadzieję, że pasażerowie prezydenckiego samolotu zginęli natychmiast, nieświadomi zagrożenia.. Niestety, z oględzin miejsca katastrofy wynika, że przebiegła szybko, ale stopniowo. Lecący za nisko Tupolew uderzył najpierw skrzydłem w wieżę radiolokacyjną, potem zaczął się rozpadać w powietrzu i po kilku sekundach uderzył w ziemię.
***
To bolesne, ale o szczegółach smoleńskiej katastrofy trzeba mówić, trzeba badać jej szczegóły – by poznać całą prawdę o tym wydarzeniu. Nie można jednak wykorzystywać narodowej tragedii tak, jak zrobił to dziś "Super Express". Wykorzystanie przez tę gazetę wypowiedzi roztrzęsionego posła Maksa Kraczkowskiego to skandal, po którym "SE" powinien zniknąć z rynku wydawniczego.
***
Reporter TVP Info opowiada o smoleńskim lotnisku: Jestem zszokowany infrastrukturą. Światła oznaczające podejście do pasa startowe to ociosane pieńki z zatkniętymi zwykłymi żarówkami.
***
"Newsweek" z wyjątkowym wyczuciem w swoim wydaniu specjalnym umieścił sesję zdjęciową Lecha Kaczyńskiego w rządowym samolocie. "N" umieścił również wywiad z profesorem Zbigniewem Mikołejkiem, krytykującym objawiający się właśnie "patos", "archaiczne myślenie", "romantyzm" i "metafizykę". Mikołejko gani Polaków za symboliczne wiązanie obecnej tragedii ze zbrodnią katyńską. Ma to stanowić dowód naszego nieracjonalnego myślenia. Profesor milczy jednak na temat polityków i dziennikarzy z USA, Niemiec, Francji, Włoch i reszty świata – którzy mówią dokładnie to samo o "dwóch Katyniach".
Potem Mikołejko apeluje o realizm w myśleniu Polaków, dając równocześnie próbkę własnego "realistycznego" myślenia:
Gdyby rząd Sikorskiego nie był pryncypialny w sprawie Katynia i gdyby nie doszło do zerwania stosunków z Rosją Sowiecką, być może później łatwiej byłoby się nam upomnieć o nasze groby. A tak mieliśmy kolejne ofiary, wyjście armii Andersa, zmarginalizowanie polskiej sprawy. Gdyby armia Andersa, wchodząc do Polski, połączyła się z potężna Armią Krajową, z Polską należałoby się bardziej liczyć.
Ten stek bzdur trudno nawet skomentować, ale pamiętajmy – to mówi profesor, autorytet.
***
Tymczasem ludzie Bronisława Komorowskiego pojawili się już w IPN i BBN. Marszałek Sejmu zapowiada już nominacje opróżnionych szefów różnych urzędów. Wiadomo, życie toczy się dalej. Ale czy nie można zaczekać z takimi ruchami i podejmować działania pod szczelną zasłoną żałoby narodowej? Może to ten realizm, o którym mówi profesor Mikołejko.
Inne tematy w dziale Polityka