Warszawa, Dworzec Centralny. Na peronie trzecim nieprzebrany tłum ludzi wlewa się do ekspresu. Wśród podróżnych jest także wielu dziennikarzy, o czym świadczą chociażby wystające ponad głowami statywy kamer. O 11.24 wypełniony pociąg rusza do Krakowa.
Jak już się kilkakrotnie na Salonie24 przekonywaliśmy, pociągi – zwłaszcza te ze stolicy – są miejscem, gdzie można usłyszeć wiele ciekawych rzeczy. Tak było i tym razem.
Nie, żebym specjalnie podsłuchiwał ludzi, ale akurat ci nie dali się nie podsłuchać. Siedzący w przedziale obok dziennikarze TVN przez większość (niezbyt zresztą długiej) podróży krzyczeli do słuchawek telefonów (stąd wiadomo, gdzie pracują – każdemu rozmówcy oznajmiali "tu TVN"). Zaś przed samym Krakowem zaczęli wrzeszczeć do siebie (to chyba typowe dla TVN, w Sejmie też się tak wydzierają), dzięki czemu mogłem poznać ich krytyczną opinię na temat zachowania innych dziennikarzy:
- To jest przerażające! Przerażające są te komentarze w niby poważnych mediach! W eremefie, w zetce powtarzają slogany! Slogany, że prezydent zginął bohaterską śmiercią! A jaki z niego bohater? Rozbił się, i tyle. Zwykły samolot rozbił się o zwykłe drzewo!
Po tych słowach bynajmniej nie zaczęła się dyskusja, na którą w swej naiwności liczyłem. Zamiast tego rozległy się tylko pełne aprobaty mruknięcia.