Dziś wrocławianie obudzili się w udzielnym księstwie. Rafał Dutkiewicz nie tylko ponownie otrzymał gigantyczne poparcie w wyborach prezydenckich, ale w dodatku jego komitet wyborczy zdobył większość mandatów w radzie miejskiej i zdobył silną reprezentację (prawdopodobnie osiem miejsc) w sejmiku wojewódzkim.
Szczególnie symptomatyczny jest wynik wyborów do sejmiku. Komitet Dutkiewicza osiągnął sukces dzięki prostemu zabiegowi – otóż prezydent Wrocławia ulokował się na czele listy swojego komitetu w powiecie wrocławskim (skupiającym gminy na południe i wschód od miasta, zamieszkane obecnie głównie przez "emigrantów" z Wrocławia). Wywołało to oburzenie konkurencji, słuszni wskazującej, że przecież prezydent nie obejmie mandatu w sejmiku. Obywatele się tym jednak nie przejęli. W powiecie Dutkiewicz otrzymał 27 tys. głosów (kolejna osoba z jego listy – 2 tys., najlepszy kandydat PO – 9 tys.), co walnie wspomogło wynik w skali całego województwa (w zasadzie Komitet RD zdobył poparcie tylko we Wrocławiu i okolicy).
Nie wiem co na to mieszkańcy innych miast. Województwo dolnośląskie jest przecież duże i pełne dużych ośrodków miejskich. Tymczasem drugą siłą w lokalnym sejmiku będą przedstawiciele (de facto) jednego miasta.
A w owym mieście Dutkiewicz zdobył pełnię władzy. Jest to zresztą po prostu oficjalne potwierdzenie dotychczasowego rzeczywistej politycznej sytuacji we Wrocławiu, gdzie politycy PO i PiS nie byli w stanie przeciwstawić się rosnącej dominacji prezydenta.
Jak pamiętamy, pewien czas temu Dutkiewicz zgłaszał dosyć ambitne polityczne aspiracje. Okazało się jednak, że o odegraniu roli na scenie krajowej nie ma – póki co – żadnej szansy. Politycy PO oraz PiS zaśmiewali się, lecz teraz widać, że kres Polski XXI nie oznaczał przegranej Dutkiewicza. Odwrotnie – teraz widzimy, że jego nazwisko to marka silniejsza od jakiegokolwiek partyjnego logo. Na razie tylko we Wrocławiu, ale granice posiadłości księcia mogą szybko zacząć się rozszerzać.
Inne tematy w dziale Polityka
