Rybitzky Rybitzky
3425
BLOG

"Lot ku śmierci": dziś o 22.15 na TVP1

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 21

 

Minister zdrowia, z wykształcenia lekarz patolog, przybywa na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu. Badając ciała ofiar dokonuje odkryci, które napełnia ją przerażeniem. Nim jednak zdąży się z kimś podzielić zdobytymi informacjami, otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Jeśli zacznie mówić o tym co zobaczyła – jej syn albo mąż sami wylądują w kostnicy. Jeśli zaś będzie milczeć – czeka ją błyskotliwa polityczna kariera.

Tak zaczyna się, nominowany dwa lata temu do Oscara w kategorii najlepszego filmu zagranicznego, "Lot ku śmierci" (oryginalny tytuł "Avión", czyli "Samolot"). Dzieło niezbyt w Polsce znanego kolumbijskiego reżysera Jose Simona de Olivery zdobyło wielką popularność w Ameryce Łacińskiej – w dużym stopniu za przyczyną swojej antyamerykańskiej wymowy. Zapewne z tego samego powodu "Lotem ku śmierci" zachwyceni byli opiniotwórczy amerykańscy krytycy, którzy nazwali ten obraz "najpełniejszym latynoskim rozliczeniem z epoką Busha".

Należy jednak zaznaczyć, że de Olivera nie zrobił złego filmu. Pomijając aspekt ideologiczny i pewne trudno do zaakceptowania przerysowania, jego dzieło jest fascynujące.

Gdyby "Lot ku śmierci" nakręcono w Hollywood, pani minister zapewne w pewnym momencie chwyciłaby karabin i zaczęła, pośród malowniczych wybuchów, wykańczać czarne charaktery. Tymczasem w kolumbijskim filmie nic takiego nie następuje. Minister Eva Farinas (grana przez Juanitę Fernandez) bez wahania godzi się na milczenie. Widzowie wraz z nią odkrywają kolejne szczegóły spisku obejmującego szczyty (i nie tylko) polityki fikcyjnej republiki Bolandonii. Gdy bowiem pani polityk przystępuje do sprzysiężenia, koledzy i koleżanki nie za bardzo nawet próbują coś przed nią ukrywać. Wiedzą, że w ich kręgu zdrada oznacza straszliwą karę.

Pani minister poznaje więc prawdę o układzie zawartym przez premiera Bolandonii z władzami USA oraz Brazylii. Dowiaduje się również, że nowy prezydent kraju – oficjalnie bohater walk z upadłą przed kilkunastu laty juntą – współpracuje z dawnymi funkcjonariuszami tajnych służb. To, co Eva Farinas jeszcze niedawno uważała za młodą, ale całkiem sprawnie działającą demokrację, okazuje się być nową formą autorytarnego ustroju. W dodatku o charakterze neokolonialnym.

Nie będę oczywiście zdradzał nic więcej z fabuły tego ponurego filmu. Zaznaczę jeszcze tylko, że "Lot ku śmierci" ma w sobie (być może wbrew mojemu opisowi) mało z filmu sensacyjnego. To przede wszystkim dramat psychologiczny, opowieść o ludzkiej słabości i powszechnym przyzwoleniu na zło.

TVP 1, godz. 22.15: "Lot ku śmierci" ("Avión"), Kolumbia 2008, reż. Jose Simon de Oliviera.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka