Rybitzky Rybitzky
62
BLOG

Nie jesteśmy na bazarze

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 22
Stanisław Janecki dokonał w „Dzienniku" ostrej krytyki środowiska blogerów politycznych, porównując ich do „bazarowych plotkarzy". Zdaniem redaktora naczelnego „Wprost", blogosfera nie liczy się, ponieważ pozostaje wtórna wobec mediów mainstreamu. Autorzy piszący w Internecie są, według Janeckiego, uzależnieni od informacji dostarczanych przez profesjonalnych dziennikarzy.

Można by się z taką opinią zgodzić, gdyby nie jeden fakt - blogerzy nie aspirują do bycia dziennikarzami. Ich teksty maja bardzo różny charakter. Janecki zdaje się rozumieć blogosferę jako dokładne odbicie świata mediów - tylko ułomne, bo pozbawione własnych źródeł informacji.

Każdy, kto śledzi polskie blogi polityczne i nie robi się szybko znużony (tak jak redaktor Janecki) dostrzeże, iż bynajmniej nie są one wyłącznie komentarzami bieżących newsów. Ich charakter i forma są dużo bardziej złożone.

Zresztą, to właśnie decyduje o atrakcyjności blogosfery. Nikt nie czytałby internetowych autorów, gdyby niczym nie różnili się od „tradycyjnych" publicystów. Otóż, rzecz w tym, że blogerzy różnią się od dziennikarzy.

Janecki tę odmienność kwituje krótko: blogerzy wyrażają swoje opinie „ostro", „niepoprawnie politycznie" oraz „nieestablishementowo". Jego zdaniem to tylko tyle, moim - aż tyle.

Polskiej blogsferze politycznej daleko jeszcze do amerykańskiej, jednak w ostatnim czasie rozwija się wyjątkowo szybko. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź tkwi właśnie w powyższych określeniach naczelnego „Wprost". Blogerzy są czytani przez coraz większe grono osób, ponieważ często reprezentują punkt widzenia całkowicie odmienny od tego, który jest obecny w mediach.

Dziennikarze, zamiast wyśmiewać się z blogerów, powinni zastanowić się więc czemu tak wiele osób decyduje się pisać „niepoprawnie politycznie"? Czy za blogowanie wzięły się akurat wszystkie „oszołomy" w kraju? Wielu kolegów redaktora Janeckiego odpowie, że właśnie tak - „grafomani" wylewają swoje frustracje, oskarżając „profesjonalistów".

Tymczasem owi „grafomani" podejmują często tematy, które nie mają szansy zaistnieć w mediach. Blogerzy nie są bowiem niewolnikami newsa. Mogą poświęcić się dyskusji na poziomie aksjologicznym, ideologicznym. Oczywiście, nie są to zwykle debaty akademickie - ale nie o to chodzi. Ważny jest sam fakt podejmowania istotnych dla polskiej polityki kwestii.

Tematy blogerskich wpisów mogą być rozmaite - jednomandatowe okręgi wyborcze, przyszłość demokracji, ewolucja doktryny Kościoła Katolickiego. Być może eksperci roześmialiby się czytając niektóre wnioski internautów. Lecz być może wcale nie.

A czym w tym czasie karmią nas „profesjonaliści"? Rozważaniami, czy prezydent jest chamem, nieistotnymi konferencjami prasowymi poszczególnych partii, pijanymi matkami i ślubem syna premiera. To jest dziennikarstwo?

Blogi polityczne to zaczątek całkiem nowej jakości w dyskusji publicznej. Tworzą one pewną intelektualną ofertę, której wartość weryfikuje rynek. Obecnie jest to rynek niewielki, lecz jego zakres systematycznie się poszerza. Redaktor „Wprost" powinien wiedzieć to najlepiej. Przecież to ten tygodnik jako jedno z pierwszych ogólnopolskich czasopism publikuje na swych łamach wybrane wpisy z blogów. I to wydawca „Wprost" stworzył portal Blogbox, agregujący w celach komercyjnych najbardziej poczytne blogi -  w tym i polityczne.

Jak widać - pieniądze na blogerach można robić. Uznawać sens ich działalności - już nie.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka