Czy rząd PiS
wiedział o więzieniach CIA w Polsce? Oczywiście - tak samo jak wiedział rząd SLD i wie rząd PO. Mimo całego chaosu panującego w naszym kraju, sądzę, iż informacje dotyczące bezpieczeństwa państwa są sobie przekazywane przez polityków i szefów służb specjalnych.
Rzecz jasna, zakładam w tej chwili (chociaż bynajmniej w to nie wierzę), że Polacy faktycznie przetrzymywali na swoim terytorium terrorystów. Trudno sobie wyobrazić, by eseldowska ekipa zdołała skutecznie ukryć współdziałanie z Amerykanami. Poza tym, dlaczego by to miała robić? Co by nie mówić o polskiej klasie politycznej, przez ostatnie kilkanaście lat potrafiła ona zamiatać pod dywan wiele spraw. Aż do teraz.
W tej chwili Platforma, panicznie szukająca jakichkolwiek „haków" na PiS, postanowiła sięgnąć do sprawy więzień CIA, inspirując prokuraturę i dziennikarzy do „poszukiwania prawdy". Największe tajemnice polskiego wywiadu mają być wywleczone na światło dzienne, tylko po to, by uderzyć w konkurencyjną partię.
Obserwując całe to zamieszanie, można uwierzyć, iż mediami steruje jakiś tajemny układ. Dlaczego bowiem dziennikarze, jak zwykle, szukają przewin PiS, nie zadając równocześnie pytań Kwaśniewskiemu, Millerowi, Tuskowi? Zapewne niedługo okaże się, że Talibowie faktycznie lądowali w Klewkach - eskortowani osobiście przez braci Kaczyńskich.
Niestety dla „poszukiwaczy prawdy", po prostu nie da się zrzucić całej ewentualnej winy na PiS. W sprawie więzień oskarżyć można wszystkich najważniejszych polskich polityków i szefostwo służb - albo nikogo.
Sytuacje jest paranoiczna, ponieważ prokuratura szuka dowodów działania organów państwowych, które z zasady działają w największej tajemnicy. W dodatku prokuratorzy działają przeciw racji stanu własnego państwa.
Jeśli faktycznie śledczy i reporterzy chcą wiedzieć jak to było z więzieniami CIA, niech spytają się premiera Tuska. On musi mieć dostęp do wszelkich dokumentów związanych z tą sprawą. Kto, jak nie premier, ma wiedzieć co się działo i dzieje w kraju?
Inne tematy w dziale Polityka