W maju 1945 roku Stalin nie był podobno zbytnio zadowolony za zwycięstwa. Związek Sowiecki obronił się przed Rzeszą i zakończył wojnę zdobywając Berlin oraz połowę Europy - ale nie tak miało być.
Nie po to Stalin wywołał największą wojnę w dziejach świata, by toczyła się ona głównie na terenach jego kraju. A tak to przecież wyglądało. Nim Sowieci zwyciężyli, znaleźli się na skraju klęski, tracąc miliony ludzi i broniąc się na przedpolach Moskwy oraz Leningradu.
Nie, Stalin wywołał wojnę, by w odpowiedniej chwili Armia Czerwona mogła zalać pogrążoną w konflikcie Europę. Dlatego pozwolił Hitlerowi najechać na Polskę.
Obaj dyktatorzy wiedzieli, iż w razie agresji Niemiec na zachód Europy, Rzeczpospolita wypełni swoje zobowiązania sojusznicze. Jej armia nie była zbyt potężna, lecz wystarczyłaby do znacznego skomplikowania strategicznej sytuacji Rzeszy.
Polska musiała więc być zgnieciona szybko i bezwzględnie. Ale pokonanie naszego kraju stanowiło zadanie zbyt trudne dla samego Wehrmachtu - pośpiesznie dozbrojonego w czeskie czołgi. Hitler chciał mieć pewność, że Polacy nie będą problemem. Stalin zaś chciał mieć pewność, że wojna wybuchnie. Z chęcią więc udzielił pomocy pozornemu ideologicznemu przeciwnikowi.
Sowieckie wsparcie było jak najbardziej potrzebne. 16 września niemiecki blitzkrieg stracił już swój impet. Polska armia została wprawdzie w znacznej części rozbita, lecz wiele formacji nadal było zdolnych do walki i koncentrowało na wschód od Warszawy. Wehrmacht czekała druga bitwa nad Bzurą, a potem konieczność zdobywania kilku dużych miast: Lwowa, Wilna, Grodna. Niemcy zużywaliby dalej sprzęt i zaopatrzenie - których nie posiadali już zbyt wiele.
To nie jest gdybanie, to są fakty. Pod koniec września Wehrmacht nie miał jednej trzeciej czołgów, a niemieckie zapasy amunicji były wyczerpane. W normalnych warunkach pokonanie Polaków zajęłoby im jeszcze przynajmniej miesiąc. Wtedy nikt nie pisałby o Blitzkriegu.
Niestety, Niemcy wiedzieli, że mogą atakować bez obaw. 17 września wojenne plany Hitlera ocaliło milion sowieckich żołnierzy. Zorganizowany polski opór zamienił się w bezładną ucieczkę. Wspólna niemiecko-rosyjska akcja zakończyła się pełnym sukcesem.
***
To rzecz oczywista, lecz niestety w naszych czasach należy ją nadal powtarzać i szczegółowo tłumaczyć - Hitler nie zaatakowałby Polski, gdyby nie zawarcie układu ze Stalinem.
Jak słusznie zauważa Konrad Godlewski, Hitler jest na świecie niekwestionowanym symbolem zła - i ciągle się w tej roli „umacnia". A Stalin? Stalin to zwycięzca.
Inne tematy w dziale Polityka