Podobno ci, którzy nie wierzą w Boga są w stanie uwierzyć w każdą bzdurę, w przeciwieństwie do tych, którzy w Boga wierzą i których wiara jest przez to mniej ślepa i przynosi dużo więcej niż lepsze samopoczucie.
Zrozumiała jest wyższość wiary w to, że wysadzanie w powietrze wyznawców innej religii, jest zachowaniem moralnie zasadnym i pożądanym w przeciwieństwie do braku wiary w to, że jest Bóg, który od swoich wyznawców wymaga podejmowania takich właśnie działań.
Rozumie się samo przez siebie, że wiara w to, że Bóg tak wściekł się na stworzone przez siebie istoty żywe, że wytopił je wszystkie poza jedną rodziną z każdego gatunku, łącznie z rybami oczywiście, bo o wyjątku dla ryb święta księga nic nie mówi, jest więcej warta niż wiara w jakąś tam ewolucję, wymyśloną dla sławy i kasy przez przepełnionych złymi intencjami naukowców.
Jest najzupełniej oczywiste, że odcięcie kawałka skóry z penisa młodych chłopców, jest czynem rozsądnym i poprawiającym humor, w przeciwieństwie do braku wiary w to, że Bóg wymaga od swoich wiernych, by okaleczali stworzone przez niego penisy.
Ponieważ miłosierny Bóg tak urządził ten świat, że "życie jest zbyt krótkie, niesprawiedliwe i nasycone cierpieniem, by mogło się podobać", to jedynym rozwiązaniem tej niezręcznej sytuacji jest wiara w to, że Bóg zrobił tak dla dobra stworzonych przez siebie ludzi i po to, by w mieli okazję w niego uwierzyć. Gdyby stworzył ten świat idealnym, wiara w niego nie byłaby przecież do niczego potrzebna i nie miałaby sensu.
Mocno mnie zastanawia jaki konkretnie cel chciał osiągnąc Kreator, stwarzając katolickich publicystów piszących tak głupie teksty: http://blogrzeczpospolitej.salon24.pl/58053,index.html