Za 81 milionów złotych polskich Grzegorz Hajdarowicz, poważny plantator palm kokosowych, kupił kota w worku, oj, przepraszam, orzeszki. No w sumie jak to plantator mniejszych i większych orzechów. Zajmuje się produktami spożywczymi.
Co prawda te orzeszki to 51% udziałów w Presspublice, czyli wydawcy „Rzeczpospolitej” i „Uważam rze”, ale Hajdarowicz szczerze wyznaje, że nie do końca obczaja co za 81 baniek nabył. Kasy ma tyle, że mu się gotówka ulewa niczym matczyne mleko niemowlakowi, to zaszalał. A co mu tam! Kolka mu nie grozi. Tak w każdym razie wyznaje w porywającym doprawdy wywiadzie jakiego raczył być udzielić gazecie, która od momentu zakupu Presspubliki jest jego konkurentem na rynku.
To mniej więcej tak, jakby poważny biznesmen po zakupie 51% akcji Kokakoli zwołał konferencję prasową i puszkę Pepsi przed sobą postawił. Albo Stiw Dżobs po zakupie Majkrosoftu, odpalił kompa na Linuksie. Albo Zygmunt Piotr Krok Podgórski Solorz Żak (niepotrzebne skreślić, za agentami wywiadowni PRL nie nadążysz) po zakupie Polkomtela z telefonu Ery, ups, pardon, Dojcze Telekom zadzwonił do Tusk Vision Network się pochwalić, jaki klawy dil wypichcił. Albo jeszcze lepiej, jakby właściciel Polsatu wielu imion i nazwisk, po zakupie telewizji Trwam poleciał do Miecugowa w TVN opowiedzieć, że on co prawda Trwam nie ogląda, ale co mu tam. Gotówka mu się ulewała, to se wziął i kupił.
Komedia. Warto poczytać: http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,9923321,Grzegorz_Hajdarowicz_dla__Gazety___Rzeczpospolita.html
„Uważam rze” Hajdarowicz nie czyta, ale zacznie. Na prasie się trochę zna i ma strategię. Co prawda „Przekrój” po zakupie przez niego dołuje ze sprzedażą, ale źli ludzie, którzy to mówią, nie rozumieją po prostu, że ten spadek nakładu to część wielkiego planu Hajdarowicza, po którym „Przekrój” zostanie prawie że „Nju Jorkerem”. Po to spada, żeby rosło. Kto tego nie rozumie ten gapa! „Rzeczpospolita” powinna być poważnym dziennikiem, tylko naczelnego trzeba zmienić. Cholera wie czy ją czytał i oczywiście tego, że trzeba Lisickiego pogonić nie powiedział prostymi słowami. Rzekł tylko, że jego nowe orzeszki „mogą mieć polityczną twarz, ale nada im ją redaktor naczelny”. Nie, nie, to wcale nie jest zapowiedź zmiany naczelnego. No skąd!
Aha, a to, że polski rząd pod jedynie słusznym i światłym przywództwem Naszego Premiera, zmienił ni z tego i owego zdanie i zamiast rozwiązywać spółkę z poprzednim właścicielem, chętnie sprzeda swoje udziały, których sprzedaży do tej pory odmawiał, to przypadek. Zwykły przypadek.
A to, że tytuły wydawane przez Pressmedia jako jedne z nielicznych w Polsce nie są prorządowe i nie wypisują dzień w dzień laurek na cześć Naszego Premiera, Wielkiego Przywódcy i Jego Wielkiego Rządu i Jedynie Słusznej Partii, jak gazeta, której nowy właściciel „Rzeczpospolitej” opowiada o tym drobnym zakupie orzeszków, to nieistotne jest. Kto pyta orzeszki o poglądy? Kolejne 70 baniek mu się niechcący znowu uleje i sobie całe Pressmedia schrupie, mleczkiem kokosowym popijając.
Jak to w biznesie.
A że przy okazji Jedynie Słuszny Rząd I Partia Naszego Premiera, chwała mu na wieki, jego prawda jest i tylko jego, ukręci łeb największym drukowanym mediom opozycyjnym?
Oj tam, oj tam. To czysta biznesowa transakcja i nic więcej, a malkontentom, pamiętni nauk kabaretu „Potem”, mówimy nasze stanowcze „E tam!”.
To tylko biznes. Czysty biznes.
Jak to w PRL bis, ups, pardon, w III RP.
Igor Maćkowski
Motto:
"To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje"
John Steinbeck "Tortilla Flat"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka