Rymasz Rymasz
3306
BLOG

Krzysztof Bęgowski, ps. Anna Grodzka

Rymasz Rymasz Polityka Obserwuj notkę 15

Podczas obrad komisji kultury w sejmie, pan Krzysztof Bęgowski ps. Anna Grodzka poseł ruchu poparcia osobnika znanego z tego, że lubi prezentować publiczności swoją wykonaną z gumy podobiznę na baterie (copyright Ziemkiewicz), nazwał Tadeusza Rydzyka panem Rydzykiem. Zdaniem wielu uczestników obrad było to zachowanie skandaliczne i niekulturalne, bowiem jedyna poprawna forma w jakiej wolno o Tadeuszu Rydzyku się wypowiedzieć, to ojciec Rydzyk. W żadnym wypadku pan. Wielu posłów i posłanek poczuło się niesamowicie obrażonych, tym, że pan Krzysztof Bęgowski ps. Anna Grodzka „mówi na księdza, księdza polskiego, pan”. A w ogóle to powinien mówić „ojciec, bo ksiądz nie jest księdzem, tylko zakonnikiem”. W związku z tym, obrażonym posłom należą się przeprosiny. Tu i teraz, natychmiast!
Pan Krzysztof Bęgowski ps. Anna Grodzka przytomnie zauważył, że „w języku polskim wyrażenie pan nie jest obraźliwe”. Co poseł PiS Jan Dziedziczak spuentował jeszcze przytomniej stwierdzeniem „Ma pan rację”.
To z kolei spowodowało niesamowite oburzenie. „Jak pan może!” nie skończył myśli jeden z uczestników. Ja skończę za niego: „Jak pan może nazywać kogoś panem!”. Komedia, czy dramat?
A poseł znany z tego, że lubi prezentować publiczności swoją wykonaną z gumy podobiznę na baterie, przełożony pana Krzysztofa Bęgowskiego, ps. Anna Grodzka, nazwał ciętą ripostę (naprawdę oklaski – mistrzostwo!) Jana Dziedziczaka „niebywałym chamstwem”. I zażądał ukarania, bo jak się do pana Krzysztofa Bęgowskiego, ps. Anna Grodzka, mówi per „pan” to to jest skandaliczne, transfobiczne (co to znaczy???) i „last but not least” nietolerancyjne. Na czym jak na czym, ale ten specjalista od świńskich ryjów, na chamstwie i nietolerancji wobec myślących inaczej niż on zna się jak mało kto, ale mieć pretensję do pana Dziedziczaka, to tak jak mieć pretensję do tego dzieciaka z „Nowych szat cesarza”, który jako jedyny prawdę powiedział.

Komisja kultury sejmu RP. Specjaliści od uchwalania dobrego prawa. Za to im pensje podobno płacimy.
„A on powiedział na księdza pan, a powinien powiedzieć ojciec, bo to nie ksiądz, tylko zakonnik!”
„Określenie pan nie jest w języku polskim obraźliwe, ale to, że on powiedział na mnie pan, to szczyt nietolerancji!”

Czym to się różni od smarka z podwórka donoszącego: „Mamo, a on powiedział, że jestem gupi!”? Niczym.

Co obraźliwego jest w nazwaniu ojca Rydzyka, panem Rydzykiem? Nic. No przepraszam wszystkich katolików, ale naprawdę nic. Pan poseł Krzysztof Bęgowski, ps. Anna Grodzka, ma rację. Świadczy to o lekceważącym stosunku do rzeczonego księdza, ale obraźliwe nie jest. Wolno sobie księży ważyć lekce, nie jest to i nie powinno być karalne.
Co obraźliwego jest w nazwaniu panem, mężczyzny, który po skończeniu pięćdziesiątki i odchowaniu syna, którego jest ojcem, postanawia napompować swoje ciało żeńskimi hormonami, uciąć sobie jądra, a penisa wywinąć do środka ciała? Też nic. Ale w dowodzie mu wpisali, że jest kobieta, więc wara wam chamy!
Wpis w dowodzie, wpisem w dowodzie, a facet dalej wygląda jak starszy pan, mówi jak mężczyzna, urodził się mężczyzną (płodnym!), genotyp ma mężczyzny, tyle, że lata w kieckach, maluje się i farbuje włosy na buraczkowo. I sobie jądra uciął. Widziałem zdjęcia jednego cudaka, który się na zielono wytatułował i język na pól sobie przeciął. I co, on teraz jest jaszczurka? Z pewnością się tak czuje, ale co to ma do rzeczy?

Ale sprawa wcale nie jest taka lekka i zabawna, chociaż jedynym powodem, dla którego pan Krzysztof Bęgowski, ps. Anna Grodzka, kandydował do sejmu, była jego operacja i zmiana nazwiska w dowodzie. „Kandydowałam do Sejmu po to, by oswajać ludzi z transpłciowością”. No i oswaja.

Ja osobiście temu człowiekowi głęboko współczuję. Mieć tak poważne problemy z osobowością, z własną płcią, decydować się na tak drastyczny krok w takim wieku – oj, to nie żarty i nie przelewki. To musi być naprawdę dramat.
Ale pytanie brzmi, czy chore jest ciało, czy chora jest dusza?
Tytułowemu Ptaśkowi z powieści Whartona należało kości wydrążyć, pióra i skrzydła zamiast ramion poprzyklejać? Czy może starać się inaczej pomóc?

Dlaczego współczesna medycyna uznaje, że na problemy z zaburzeniem własnej płciowości najlepsza jest interwencja chirurga? Dlaczego w sposób całkowicie nienaturalny lekarze zmieniają ciało, a nie próbują leczyć duszy?
Nie rozumiem tego współczesnego świata.
Sejm to arena dla pląsów nadąsanych klaunów, lekarze zamiast leczyć okaleczają zdrowych fizycznie mężczyzn (a gdzie przysięga Hipokratesa?!), politpoprawność zabrania nazywać umalowanego faceta w kiecce facetem...
Żyjemy w domu wariatów. 

Rymasz
O mnie Rymasz

Motto: "To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje" John Steinbeck "Tortilla Flat"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka