„Karawana literatury” to „istne cudeńko megalomańskiej czelności delikwenta, któremu przewróciło się już w biednym baniaczku tak tromtadracko, że nie dostrzega jak bardzo robi się autokomiczny”. Tak co prawda Łysiak o Ziemkiewiczu pisze, ale jak dla mnie to idealnie do tego nieszczęsnego „Karawana” pasuje, a przy okazji pokazuje jakiej jakości polemicznej jest ten „granat wrzucony w środowisko”, jak książkę wydawca reklamuje.
Na tę książkę składa się dużo opinii różnych ludzi na tematy okołoliterackie, całe mnóstwo cytowanych przez autora bez umiaru i żenady zachwytów na swój temat oraz kluczowa dla całości i wieńcząca dzieło informacja, że Łysiak toczy wojnę na śmierć i życie z Ziemkiewiczem. Na dodatek Łysiakowi uroiło się, że to Ziemkiewicz z nim toczy krwawy bój, dlatego bez wątpienia warto się temu urojeniu przyjrzeć bliżej.
Z rozdziału „”Casus: Ziemkiewicz” dowiedzieć się możemy, że Rafał Ziemkiewicz, zwany przez Łysiaka a to „kolegą Rafałem Z.”, a to pryncypialnie „Rafałkiem” poza tym, że jest nadętym bufonem, bo daje swoje zdjęcia na okładkach własnych książek (jak Łysiak) i pozwala by wydawca zwał go „najlepszym publicystą” (jak wydawcy Łysiaka), to jest przede wszystkim „chory na Łysiaka”, „czuje do Łysiaka wrogość”, darzy go niechęcią” i „zwalcza Waldemara Ł.” i jest to rzecz „dobrze udokumentowana”.
Co prawda Ziemkiewicz kiedyś był „wyznawcą Waldemara Łysiaka” i tego Łysiaka piórem przed krytyką bronił oraz pisał pochlebne recenzje publicystycznych książek Łysiaka, w których Łysiak bez litości chłostał Michnika, ale to się skończyło, bo entuzjastyczną recenzję „Salonu” zatytułował „Z brzytwą na salony”, czyli napisał, że Łysiak jest głupi i małpa. Co prawda niczego takiego nie napisał, ale Łysiak tyle właśnie zrozumiał. Na dodatek panowie pospierali się o Balcerowicza, którego Ziemkiewicz lubi, a Łysiak nie, zatem na spokojne i pisane w tonie pojednania argumenty Ziemkiewicza, Łysiak opowiadał agresywnie i chamsko. A w ogóle, to Rafałek w Łysiaku widzi konkurenta na najlepszego pisarza i dlatego każe swoim przygłupim kolegom pisać paszkwile na Łysiaka i wychwalać Ziemkiewicza. Co prawda to tylko plotka, że panowie są kolegami, ale co tam, Łysiak jak rozwrzeszczana histeryczka z magla, każdą plotkę powtórzy o ile można komuś dowalić.
Ale to wcale nie jest szczyt żenady, bo najgorszy grzech Ziemkiewicza przed nami.
Trzymajcie się krzeseł.
Ziemkiewicz w „Michnikowszczyźnie” nie napisał, że Łysiak pisał, że nie lubi Michnika , zatem Ziemkiewicz Łysiaka w „Michnikowszczyźnie” haniebnie „zamilczał”.
Co prawda w „Michnikowszczyźnie” znaleźć można takowe ustępy: „w swojej książce „Salon - rzeczpospolita kłamców" WaldemarŁysiak (poza tym,że eseista, publicysta i powieściopisarz, także znany wśrodowisku bibliofil) chlubi sięnabytkiem z jednego z warszawskich antykwariatów: egzemplarzem książki Jacka Kuronia z jego odręcznądedykacjądla Czesława Kiszczaka. Dedykacja, której faksymile zamieszcza, jest bardzo serdeczna” oraz „„Salon”, jak to nazywałWaldemarŁysiak, czy „Eleganckie towarzystwo”, jak pisałPiotr Wierzbicki?”, ale powoływanie się na antysalonowe książki Łysiaka i oddawanie mu sprawiedliwości jako popularyzatorowi określenia „Salon” to za mało. I jako takie jest wrogością, niechęcią i zwalczaniem.
Ładne urojenie? Ładna „polemika” i bohaterskie stawianie czoła czemuś co Łysiak sam wymyślił i czego w tak żałosny sposób „dowodzi”, że autentycznie człowieka żal?
A to wcale nie koniec. Bo Łysiak stawia diagnozę i wie skąd się to Ziemkiewiczowi się bierze. Bo Ziemkiewicz jest endek, a Łysiak piłsudczyk.
Poza tym dowiemy się z cytowanych opinii, że literatura schodzi na psy jak cały świat, książki dziś są tandetne, głupie i nudne, zwłaszcza gdy pisane przez kobiety, pisarze za PRL się szmacili, wysługiwali komunie i byli pederastami, krytycy są stronniczy i dlatego Salon chwali swoich, a Kontrsalon swoich, a nagrody, łącznie z Noblem, swoi przyznają swoim.
Czy dowiemy się czegoś o współczesnej polskiej literaturze, poza tym, że to trociny, gnój i dolina nicości? Nie, bo autor nie jest krytyk, to nie będzie nic na ten temat pisał.
Zapamiętałem z tej książki tyle, że Łysiak wielkim pisarzem jest (i kryguje się przy tym, że opinie na swój temat to on ma gdzieś), Ziemkiewicz to wrogi Łysiakowi bufon, a cała reszta, poza Żuławskim, który popełnił arcydzieło "Nocnik" to tak naprawdę banda grafomanów. Piorunujące doprawdy przesłanie.
Motto:
"To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje"
John Steinbeck "Tortilla Flat"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura