Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
73
BLOG

Kto manipuluje krzyżem?

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Polityka Obserwuj notkę 2

 

 
Kiedy w 1998 roku toczyła się walka o utrzymanie krzyża na żwirowisku w Oświęcimiu uległem duchowi czasu i napisałem parę tekstów, które ukazały się w „Naszym Dzienniku”. Najbardziej zabolała mnie wypowiedź bp Tadeusza Pieronka w radiu. „W obronie krzyża piszą ci, którzy nie mają gdzie pisać” – powiedział biskup, dyżurny mediów na każde zawołanie. Jeszcze się pochwalił dziennikarce, że urlop spędził w Górach Skalistych i znów się tam wybiera. Temat krzyża nie został zaakceptowany w jednym z portali polonijnych w USA. Publikowałem tam regularnie felietony. Ale o krzyżu było zdaniem redakcji „za mocne”. Zerwałem współpracę. Musieli usunąć wszystkie moje teksty z archiwum i wyczyścić wyszukiwarki, aby portal nie jechał w Internecie na plecach mojego nazwiska. Oto jeden z tekstów z tamtej kampanii.
 
 
 
 
  Dziennikarze są czwartą władzą. Komu służą? Jak manipulują rzeczywistością? Ile pośród nich jest talentów z powołania a ilu płatnych sługusów? Proszę nie pisać i nie mówić: Obóz Koncentracyjny Oświęcim-Brzezinka. Nie było czegoś takiego. Był natomiast KL Auschwitz-Birkenau. Widziałem w telewizji, jak Żydzi protestowali przeciwko umieszczeniu Krzyża w Birkenau. Nasi bracia znają cenę kompromisu. Jedni Żydzi mówią w TVP, że krzyż może pozostać, ale nie taki duży. Drudzy Żydzi są zdania, że krzyża nie ma być w ogóle. Natomiast rdzenni Polacy uważają, że Polska nie jest okupowaną przez Izrael Palestyną. Prof. Ryszard Bender postawił jasno telewizyjną „kropkę nad i”. – nikt nie będzie w Polsce dyktował Polakom, gdzie mają stawiać krzyże i jakie wysokie. W tej samej audycji ks. prof. Michał Czajkowski stwierdził, że krzyż nie może tam stać, bo góruje nad całym obozem.
 
Kilka lat temu w upalny lipiec, przeszedłem drogę z obozu głównego w Auschwitz do Birkenau, jaka codziennie pokonywali więźniowie pędzeni do pracy. Przeszedłem też rampę od bramy głównej Birkenau do Kremo I i Kremo II. Przemierzyłem obóz wzdłuż i wszerz. Dotykałem hitlerowskich izolatorów i drutów. Byłem w autentycznych barakach. Słońce, żwir, kamienie, soczysta trawa, cisza, zaduma nad ludzka tragedią. To była moja prywatna chrześcijańska pielgrzymka, aby oddać hołd zagazowanym i spalonym Żydom i Cyganom. Wtedy nie przyszło  mi do głowy, że nie ma tam miejsca dla Krzyża. I nie myślałem o tym, kto przebił włócznią serce Chrystusa.
 
Media gipsują usta Zygmuntowi Wrzodakowi. Niedobry jest ponieważ nazywa prawdę po imieniu. Po ulicznym proteście załogi Ursusa pracownik telewizji publicznej Jarosław Gugała naskakiwał na Zygmunta Wrzodaka, jak wściekły pies. Lubię agresywne dziennikarstwo, ale bezstronne. Natomiast to co zobaczyłem w „Centrum uwagi” nazywam gugalizmem w Telewizji Polskiej. Byłoby może lepiej, gdyby p. Gugała wrócił do grania na fortepianie w knajpach zamiast grania na nerwach milionom telewidzów. To prawda, że Polska nie może być dodatkiem do Ursusa, ale nie może być również dodatkiem do byłego towarzysza Balcerowicza. Ani tym bardziej do Moniki Olejnik, która w TVN wyraziła własny pogląd: „Nie walczyć, nie rzucać petardami, tylko czekać i pracować” – poradziła robotnikom. Gdyby stosować logikę Moniki Olejnik, to Polską do dziś rządziłaby PZPR. Ulica nie miałaby nic do powiedzenia w 1956 r. w Poznaniu, w 1970 r. na Wybrzeżu, w 1976 r. w Radomiu, w 1980 r. w Gdańsku i w całym kraju. Ze zdumieniem słuchałem, jak ochrypłym głosem p. Olejnik mówiła: „Który inwestor wejdzie do Ursusa, gdzie jest Zygmunt Wrzodak”.
 
Jeszcze większe   zdumienie ogarnęło mnie, gdy 23 marca Br. W radiowej „Trójce” dziennikarz „Gazety Polskiej” Rafał Ziemkiewicz, nawiązując do Ursusa powiedział, że Polska nie utrzyma przemysłu narodowego i musi oddać fabryki obcemu kapitałowi. Dobił mnie głos Polaka z Republiki Federalnej Niemiec, który zadzwonił po północy do Radia Maryja i stwierdził: „Będziemy niedługo mówić w Polsce po niemiecku, bo Niemcy wykupią całą Europę”. Wtedy pewnie nareszcie nastąpi porządek. I wspólnymi siłami zabierzemy się do wykupu Azji, bo demokracja i wolność nie mogą przecież zatrzymać się na Bugu.
 
 
 
Zbigniew Ryndak
„Nasz Dziennik” 22 kwietnia 1998, str. 10
 
http://www.aferyprawa.com/index2.php?p=teksty/show&dzial=artykuly&id=1337

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka