Sześcioletni Brian jest bohaterem. Zapalam mu znicz podziwu i pamięci! W sobotę 5 lutego 2005 o 13.47 w mieszkaniu w Łodzi wybuchł pożar. Matka Briana była w pracy, ojciec był w domu ale nie wiedział co się dzieje. Chłopiec dzwoni do straży pożarnej. Oto zapis rozmowy:
• Chłopiec: - Pali.
• Oficer straży pożarnej: - Halo.
• Chłopiec: - Pali się u mnie.
• Oficer straży pożarnej: - Gdzie?
• Chłopiec: - Niech pan przyjeżdża.
• Oficer straży pożarnej: - Ale gdzie, podaj adres?
• Chłopiec: - Na Dowborczyków, pali się nasze mieszkanie.
• Oficer straży pożarnej: A numer telefonu masz jakiś?
• Chłopiec: (podaje numer telefonu).
• Oficer straży pożarnej: Nazwisko twoje?
• Chłopiec: Brajan (powtarza dwukrotnie, w tle słychać jak mówi "dzwonię na straż pożarną").
• Ojciec Brajana: (długo kaszle) Dzień dobry.
• Oficer straży pożarnej: Dzień dobry.
• Ojciec Brajana: Chciałem (kaszel), to się pożar zrobił w domu, a już go ugasiłem.
• Oficer straży pożarnej: - Dowborczyków ile?
• Ojciec Brajana: (podaje adres). Synek dzwonił. (w tle słychać przeraźliwy płacz Brajana)
• Oficer straży pożarnej: Mieszkania?
• Ojciec Brajana: (podaje)
• Oficer straży pożarnej: Tam ktoś jest w tym mieszkaniu?
• Ojciec Brajana: Ja jestem razem z dzieckiem... (rozmowa się urywa).
W ciągu minuty oficer wysłał dwa wozy gaśnicze. Po czterech minutach strażacy byli na miejscu. Zadymiona była cała kamienica. Paliło się na drugim piętrze w pokoju, kuchni i łazience. W drzwiach mieszkania znaleziono ojca. W pokoju leżał nieprzytomny Brajan. Lekarz pogotowia sprawił, że serce Brajana zaczęło znów bić.
W szpitalu kilka dni walczono o życie chłopca. Ordynator intensywnej terapii stwierdził jednak śmierć mózgową i podjął decyzję o pobraniu narządów. Brian był podłączony do aparatury podtrzymującej życie tak długo dopóki nie przyjechali z Warszawy transplantolodzy. Za zgodą matki Briana pobrano od niego nerki, wątrobę i serce. Było wielkie zapotrzebowanie na te narządy, bo czekało na nie troje innych dzieci. A niełatwo o dawcę w tym wieku. Odkryto szybką łatwą prostą medycynę igły i nici. Mnie nie podoba się to odwieczne prawo natury – ktoś musi umrzeć, żeby ktoś inny mógł żyć.
Nikt w Polsce nie sfinansuje utrzymywania w śpiączce dziecka w nadziei, że kiedyś się obudzi. Bohaterski chłopiec przez własną śmierć uratował troje dzieci, kamienicę i swego ojca. Czy musiało do tego dojść? Ojciec najpierw spowodował pożar, a potem w kretyński sposób kłamał, ze ogień już ugasił. Dlaczego nie wyniósł syna z zadymionego pokoju? Zrobił to strażak. Nowoczesny tatuś tłumaczył potem, że wypił tylko jedno piwo. Oczywiście, było śledztwo. Ojciec Brajana skazany został na trzy i pół roku więzienia w zawieszeniu na sześć lat. Sędzia, który wydał taki wyrok powinien zawiesić swoją katanę sędziowską na kołku na trzy i pół roku. Kara więzienia w zawieszeniu dla przestępców nie jest żadną karą. Za wywołanie pożaru i nie udzielenie pomocy własnemu dziecku taki ojciec powinien gnić w kryminale.
W dniu 31 października 2010 roku Radio Zachód przypomniało wstrząsający reportaż Cezarego Galka pt. „Kołysanka dla Brajana”, emitowany po raz pierwszy 4 czerwca 2006. Redaktor Galek zrobił radiowy majstersztyk i obsypany został międzynarodowymi nagrodami. Reportaż poruszył mnie do głębi ale wzbudził też wściekłość. Prawdziwe bohaterstwo rodzi się w niewinnej czystej duszy dziecka. Draństwo, ohyda, tchórzostwo, głupota są możliwe tylko w wyzutym z wszelkich wartości panu mężczyźnie…”Po dzieciaka nie wrócić? Nie wziąć pod pachę? Normalny odruch to wziąć” – dziwił się strażak, który nie mógł poskładać w logiczną całość tej przygnębiającej historii.
Zbigniew Ryndak
www.felieton102.bloog.pl
Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości