Widziałem na żywo w telewizji tragiczny finał Air Show w Płocku. Marek Szufa 57-letni kapitan Boeinga 767 POLL LOT, zginął w nurtach Wisły podczas akrobacji na małym samolociku. Maszyna nie spadła dziobem w dół. Podchodziła do tafli wody jak do lądowania. Pilot nie musiał zginać. Irytująca była ślamazarna organizacja ratowania człowieka, który znalazł się pod wodą w rozbitym samolocie. Pomoc przyszła za późno.
W Internecie pojawiły się komentarze:
„Powiem wam tak na łódkach nie było nurków. Byli tam sami ratownicy wodni. Nurkowie na miejsce przypłynęli po około 10 minutach od katastrofy . Byli to nurkowie strażacy z pobliskiej jednostki którzy zostali powiadomieni. Moim zdaniem organizatorzy w należyty sposób nie zabezpieczyli tych pokazów. Myślę że podczas takich zawodów na łodzi na Wiśle powinno czekać w gotowości minimum 2 nurków. Byłem świadkiem tych wydarzeń, nurkowie przypłynęli swoją łodzią z portu w Radziwiu . Przykre ale prawdziwe, nikt już życia nie zwróci pilotowi, kto wie może była jakaś szansa na ratunek. Oddał bym organizatorów do prokuratury”.
„Wszyscy powinni stanąć przed sądem bo pływali tam i patrzeli się bez chęci pomocy temu człowiekowi, na co czekali że wypłynie? Dopiero po kilkunastu minutach widać bohatera w slipach, który skacze i płynie do wraku samolotu a ci pseudoratownicy dalej stoją na łodziach, obejrzyjcie ten film i patrzcie jak trzy łodzie krążą, żadnej reakcji ze strony pseudo...ków, mam nadzieję że poniosą konsekwencje za bierność, pewnie ze strachu się posrali, brawo dla bohatera w slipach”.
„Na to samo zwróciłem uwagę. Motorówki podpływały jak na wycieczce. Wszyscy stali i się rozglądali zamiast skakać. Gdzie byli płetwonurkowie? Czasem pokazują filmy z katastrof na różnych pokazach zagranicznych, to nurkowie siedzą cały czas w piankach i akwalungach. No, ale w Polsce wszystko jest "po polsku", czyli każdy myśli, że się uda”.
Ja również uważam, że organizatorzy Air Show ponoszą nie tylko moralną odpowiedzialność za krótkowzroczność i beztroskę. Nie zadbali o to, żeby w pogotowiu na wodzie w szybkiej łodzi dyżurowali profesjonalni płetwonurkowie, wyposażeni w odpowiedni sprzęt. Gdyby taka ekipa była, ratowanie życia pilota byłoby natychmiastowe i na pewno skuteczne. Niestety – długi czas przebywania pilota pod wodą, długi czas wydobywania go z wraku, to czynniki kompromitujące organizatorów ratownictwa. Pilot zmarł w szpitalu…