Po raz pierwszy postanowiłem, że nie będę oglądał meczów reprezentacji złożonej ze zbieraniny różnych gwiazd.
Jeszcze przed meczem media robiły szkodliwą atmosferę, że będzie tam gorąco, bo czarnogórcy to brutale. Wobec tego albo ma być sport, albo wolnoamerykanka. Kolorowe portale po meczu pokazały, że piłkarze Czarnogóry zachowywali się jak chamy, zwłaszcza wobec Roberta Lewandowskiego.
Mecz przestałem oglądać po pierwszych piętnastu minutach. Zobaczyłem, że tuż przed polską bramką trzech polskich zawodników podają sobie piłkę jeden do drugiego i trochę do tyłu, znów jeden do drugiego. Aż podbiegł czarnogórzec i piłkę im odebrał. Powtórzyła się stara śpiewka – dobrze opłaceni chłopaki nie chcą biegać. Ale nie da się wygrać meczu na stojąco.
Polska wygrała z Czarnogórą 2:1. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Robert Lewandowski nie był zadowolony. Inaczej wyobrażał sobie to spotkanie.
Czarnogóra, to państwo liczące tylu obywateli co polski Wrocław. Tym razem los ich ukarał. Może przestaną słynąć z brutalnej kopaniny.