Sport miesza się z polityką. Na każdym kroku. Ci którzy mówią inaczej to głównie hipokryci. Ostatnio na stadionie Legii odbyło się pożegnanie Artura Boruca, bramkarza reprezentacji Polski, a także m.in. Celticu Glasgow. Właśnie Glasgow jest świetnym przykładem, jak bardzo choćby futbol jest przesiąknięty polityką. Są tam dwa kluby: Celtic , którego kibice są katolikami i Glasgow Rangers, którego fani to protestanci. Piłkarz Celticu Tommy Burns powiedział kiedyś: „W Glasgow połowa ludzi Cię nienawidzi, a druga połowa myśli, że jesteś ich własnością”. Koresponduje z tym wypowiedź byłego kapitana Rangersów Terry Butchera, który przed meczem oldbojów z odwiecznym rywalem mówił: „Od lat nie miałem okazji kopnąć piłkarza Cielticu”.
Skoro jesteśmy przy Szkocji, to przypomnę transparent wywieszony przez kibiców jej reprezentacji na mistrzostwach świata w Hiszpanii (1982), gdy grała z ZSRR. Transparent był krótki i dowcipny: „Komunizm vs Alkoholizm”.
W piłce nożnej spektakularnie ujawniają się animozje między poszczególnymi narodami. To dlatego kibice reprezentacji Holandii na meczach z Niemcami wieszali transparent: „ Oddajcie nam nasze rowery”, co było aluzją do decyzji okupacyjnych władz niemieckich z 1940 roku, rekwirującej wszystkie rowery – główny wtedy środek komunikacji Niderlandczyków…
To dlatego znany angielski trener Brian Clough powiedział kiedyś o niemieckim piłkarzu Berti Vogtsie: „Jak on się nazywa? Vorti Begs? Nie lubię Niemców. Zastrzelili mojego ojca”.
Oczywiście futbol (i sport) to nie tylko polityka. Także samo życie. Jak wtedy, gdy wielki francuski piłkarz Eric Cantona zmieniał Leeds United na Manchester United mówiąc: „Opuszczenie klubu jest jak opuszczenie kobiety. Kiedy nie masz już nic do powiedzenia, po prostu odchodzisz”
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (10.08.2022)