W PRL-u wszystko, co najlepsze było radzieckie; w każde święto narodowe musieliśmy pamiętać i głośno krzyczeć, że to Związek Radziecki nas wyzwolił i dzięki niemu mamy wszystko co dobre. A czy dzisiaj jest inaczej? No może z mniejszą intensywnością musimy artykułować swoją wdzięczność, ale robimy to nadal – na każdym kroku, czasami z przyzwyczajenia. I trzeba stwierdzić, że owszem, UE zawdzięczamy wiele, ale musimy zapytać czy z takim stanem umysłu możemy zbudować swoje państwo? Do Unii wchodziliśmy nie z argumentami, lecz z emocjami, po 15 latach zamiast zracjonalizować swój sposób myślenia, nadal kierujemy się entuzjazmem. Kiedy zrozumiemy, że UE to biznes – dla obu stron?