Ryszard Woźniak Ryszard Woźniak
230
BLOG

Winylowa kontrrewolucja

Ryszard Woźniak Ryszard Woźniak Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Wpadłem. Po uszy. Po raz drugi. Pierwszy raz w latach 70. ubiegłego wieku. I teraz po blisko 50. latach zakochałem się w płytach analogowych (winylach) ponownie. A już mi się wydawało, że płyty cd, to wyższa półka jeśli mowa o jakości odtwarzanego dźwięku. Nic bardziej mylnego.

Z mojej pierwszej "kolekcji" płyt pozostało z dawnych czasów kilkanaście, może 20 mało znaczących winyli, reszta "poszła do ludzi". Ale został on - kultowy gramofon Daniel, krzyk techniki przełomu lat 70 i 80. Piękny nawet po latach, na sensorach, pełny automat. Rocznik 1979. Kiedy mnie "piknęło", żeby sprawdzić jakość dźwięku z analogów oddałem weterana do pełnej naprawy (w Krakowie nie brak takich speców), odmalowałem obudowę, wyszlifowałem pokrywę - znowu był piękny! Ale co z dźwiękiem? W tak zwanym międzyczasie pokupowałem trochę sprzętu firmy Pioneer z dużym amplitunerem na czele. Ale jak sprawdzić porównawczo jakość dźwięku z cd i z winyla? Sposób prosty - ta sama płyta w obu wersjach (w tym przypadku "Mrowisko" Klanu, puszczana na przemian przez ten sam wzmacniacz i głośniki. Efekt - stary Daniel dostarczył z jeszcze starszego winyla dźwięk głębszy, cieplejszy, basy czyste, nie dudniące, dobrze słyszalne wszelkie "smaczki" dźwiękowe, głównie perkusyjne. Jednym słowem zwycięstwo weterana na wypasionym odtwarzaczem cd Pioneera. Potem już poszło z górki. Wysłużony Daniel poszedł za niezłe pieniądze "do ludzi", a jego miejsce zajął niedrogi, ale moim zdaniem najpiękniejszy gramofon współczesny (nowy, z salonu). Zaczęła się wręcz hurtowa wyprzedaż płyt cd na allegro i zakup ich winylowych odpowiedników. W ten sposób znowu wszedłem w posiadanie pełnych dyskografii Genesis, Led Zeppelin i Emerson, Lake and Palmer, pojawiły się winyle Deep Purple, Nektar, Black Sabbath, Dire Straits, Hendrixa, Cream i wielu innych. Jest i Joe Bonamassa, Muse, Greta Van Fleet i inni współcześni. Teraz słuchanie muzyki, to znowu rytuał, czyszczenie płyt gąbką, przekładanie strony. I te rozkładane koperty, wielkie, wyraźne, niektóre malarskie (Jethro Tull, ELP, Galahad). Po prostu bajka. Jeśli ktoś jeszcze nie wierzy, niech sam spróbuje. Z tym, że sprzęt - gramofon, wzmacniacz, przedwzmacniacz i głośniki powinny być co najmniej ze średniej półki. Efekt gwarantowany! 

Poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura