Ryuuk Ryuuk
1145
BLOG

Anno Domini.

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Dlaczego początek nowej ery mierzymy od narodzin (a może nie od narodzin:) Chrystusa? Czemu rok zaczyna się 1 stycznia, co znaczą nazwy dni tygodnia i jak w końcu było z tym pokręconym wyznaczaniem daty Wielkanocy? Czyli zabawa z kalendarzem w sam raz na koniec roku.

Roku Pańskiego …

Do czasu Dionizego Małego lata w chrześcijaństwie liczono od panowania Dioklecjana – Anno Diocletiani. Jednak Dionizy Mały uznał, że jest niegodnym czcić prześladowcę chrześcijan i wpadł na pomysł, by lata liczyć od … no właśnie, powszechnie uważa się, że od narodzin Chrystusa. Tymczasem Dionizy Mały za pierwszy dzień nowej ery, czyli 1 stycznia Anno Domini 1, uznał datę obrzezania małego Jezusa … Wyobraźcie sobie minę papieża, gdy się o tym dowiedział:) Czy dziwi zatem fakt, że owa metoda datowania ery chrześcijańskiej został zaakceptowana dopiero w XV wieku, niemal tysiąc lat później?

Nawet papiestwo stosowało do IX erę konsularną, później prowadzono równolegle lata panowania cesarzy oraz lata pontyfikatów, od wieku XI w dokumentach papieskich występują jedynie lata pontyfikatów.

W Polsce, podobnie jak w innych regionach chrześcijańskich, Anno Domini przyjęło się dopiero w XV wieku, ale było używane jednocześnie wraz z datowaniem według panowania władców, czasami też według pontyfikatu biskupiego.

Oczywiście oficjalnie się nie mówi, że 1 stycznia roku 1 to (rzekoma) data obrzezania Chrystusa, oficjalnie jest to początek roku po narodzinach Chrystusa …

Jak było z ustalaniem daty Wielkanocy?

Gdy chrześcijaństwo przejęło władzę w imperium, jednym z palących problemów stała się data Wielkiej Nocy, którą chrześcijanie obchodzili w różnych terminach. Trzeba było to uporządkować, tylko … no właśnie. Najważniejszym wymogiem stało się oddzielenie Wielkanocy od żydowskiego święta Paschy, by nigdy się nie spotkały. Jednak okazało się to nadzwyczaj trudne:)

Pascha jest na pamiątkę wyzwolenia Żydów z egipskiej niewoli, obchodzona od 14 dnia miesiąca nisan. Kalendarz żydowski był zsynchronizowany z księżycem (nie ze Słońcem), rok liczył zatem 354 dni. W ten sposób jakkolwiek ustalono by datę Wielkiej Nocy, prędzej czy później wypadnie ona w dniu Paschy … zgroza! Mądre głowy biedziły się nad tym problemem podczas Wielkiego Soboru Nicejskiego w 325 roku. Wielu podkreślało też, że święto powinno wypadać w dzień Słońca, niedzielę.

I wymyślono – Wielkanoc powinna być obchodzona w pierwszą niedzielę wypadającą po 14 dniu miesiąca paschalnego, przy czym miesiąc paschalny to pierwszy miesiąc synodyczny (między kolejnymi nowiami), którego dzień 14 przypada po dniu równonocy wiosennej. Jeżeli pełnia wypada w dniu równonocy wiosennej, to należy przesunąć Wielkanoc na pierwszą niedzielę po następnej pełni. Fajne, prawda? Ale to nie wszystko – wprowadzono tzw. księżyc średni, na wzór słońca średniego. Zrobiono tak, ponieważ tylko w ten sposób można było ustalić „proste” zasady ruchomego święta:) Ta zwariowana reguła miała gwarantować, że chrześcijańskie święto Wielkiej Nocy nigdy nie spotka się z żydowskim świętem Paschy i jednocześnie wypadnie między 22 marca a 25 kwietnia. Jeszcze tylko drobiazg - zaczęły występować różnice pomiędzy datami Wielkanocy a czasami rzeczywistych pełni:)

To na biskupów Rzymu i Aleksandrii spadł obowiązek informowania innych biskupów o zwariowanej dacie Wielkanocy. Problem jednak w tym, że w Rzymie obowiązywał 16-letni cykl faz księżyca (Hippolitusa) a w Aleksandrii 19-letni (Metona), w Rzymie równonoc była 25 marca, a w Aleksandrii 21 marca (rzeczywista data równonocy). Trzeba było przesuwać dni.

I teraz pytanie – czy przy tak pokręconym sposobie ustalania daty Wielkanocy można liczyć, że będzie ona prawidłowa? Oczywiście, że nie:) W drugiej połowie XV wieku astronom niemiecki Jan Regiomontanus podał do publicznej wiadomości, że tylko na przestrzeni ostatnich 60 lat data świąt wielkanocnych została aż w 30 przypadkach źle wyznaczona … Można śmiało przyjąć, że wcześniej było jeszcze gorzej – nauka nie była hołubiona w chrześcijaństwie, nawet „wynalezienie” przez al-Chwarizmiego algebry w IX wieku (zlatynizowany al-Chwarizmi to Algorizmi:), która pozwoliła na działania nie tylko całkowitych i prostych ułamkach, lecz również na ułamkach dziesiętnych (co bardzo ułatwiało obliczenia astronomiczne) było przyjęte jako diabelstwo …

Juliański i gregoriański.

Kalendarz oczywiście powinien być prosty, przejrzysty, tak by łatwo było z niego korzystać. Tymczasem tak nie jest – miesiące mają inną liczbę dni, początek roku wypada różnie, tak samo święta, dodatkowy dzień dodaje się w środku, zamiast na końcu, itd.

Kalendarz Juliański (od Juliusza Cezara) był pierwszym, niemal doskonałym kalendarzem. Reforma polegała na tym, że dotychczasowy, który za początek przyjął rok założenia Rzymu (753 p.n.e., zapisywany „Ab Urbe Condita” w skrócie AUC), był dość kłopotliwy – rozbieżność pomiędzy kalendarzem a faktycznym położeniem Słońca wynosiła 90 dni! By to zlikwidować Juliusz Cezar ustalił, że rok 46 p.n.e. będzie liczył 445 dni, podzielonych na piętnaście miesięcy (to sławny „rok zamieszania”).

Od tej pory zaczęło iść coraz lepiej – było 365 dni, wprowadzono rok przestępny (co 4 lata 24 marca występował dwa razy), miesiące miały (regularnie!) na zmianę 31 i 30 dni (oczywiście z wyjątkiem marca, ten miał 29 lub 30 w roku przestępnym). Od 153 roku p.n.e. w związku z przedwczesnym wyborem konsulów, każdy rok rozpoczynał się 1 stycznia (wcześniej rok zaczynał się w Idy marcowe - 15 marca)

Juliański kalendarz był bardzo dobry, miał tylko jedną wadę – rok zwrotnikowy i kalendarzowy różniły się o 11 minut, co dawało na 128 lat już 1 dzień różnicy.

Po śmieci Juliusza Cezara, senat uczcił go przemianowując miesiąc Quintilis na Julius. Gdy zmarł Oktawian Augus, jego także uczczono w podobny sposób: miesiąc Sextilis nazwano Augustus. Jednak Augustus miał „zaledwie” 30 dni, Julius zaś „aż” 31 - tak nie mogło być! Postanowiono to zmienić i wydłużono Augustus do 31, zabierając jeden dzień z lutego (Februarius) i poprzesuwano liczbę dni w pozostałych miesiącach. Tym samym logiczny kalendarz Juliański stał się nielogiczny i ten nieporządek trwa do dzisiaj.

Do tego kapłani, odpowiedzialni za wprowadzanie lat przestępnych, robili to nieprawidłowo i dopiero od 5 r. n.e. (gdy to w końcu uporządkowano) kalendarz juliański zaczął działać sprawnie.

Obecny kalendarz gregoriański jest po prostu kalendarzem juliańskim, w którym jedynie pomija się trzy lata przestępne w ciągu 400 lat (lata przestępne jak dawniej są podzielne przez 4, ale z wyjątkiem lat podzielnych przez 100 i niepodzielnych przez 400). Aby doprowadzić datę równonocy wiosennej do 21 marca (która przesunęła się o 10 dni) po 4 października 1582 roku nastąpił od razu 15 października.

Pogański tydzień.

Kościół próbował także zmienić starorzymskie, czyli pogańskie nazwy dni tygodnia - zaczynając od poniedziałku: dies Lunae (Księżyca), Martin (Marsa), Mercurii (Merkurego), Jovis (Jowisza), Veneris (Wenus), Satorni (Saturna), Solis (Słońca).

Usilnie starano się je „przechrzcić” na chrześcijańskie – feria Secunda, feria tertio, feria quarta, feria quinta, feria sexta, feria septyma (Sabbatum), dies Dominica.

Nie bardzo się jednak udało, w większości krajów dni pozostały pogańskie. W takich językach jak francuski, hiszpański i włoski wciąż nazywa się dni stylu starorzymskim, planetarnym. Z francuskiego lundi, mardi, mercredi, jeudi, vendredi, samedi, dimanche – tylko dzień Saturna oraz Słońca zostały zmieniony na dzień Sabatu i Pana (z łac. dies dominicus), choć doszły oczywiście związki frazeologiczne karzące nieco nieszczęśliwie kojarzyć np. dzień Wenery z Wielkim Piątkiem:)

W językach zaś germańskich pojawiają się imiona bóstw pogańskich, jak w ang: Monday (dzień księżyca – Moon day), Tuesday (Tyra od Tives day), Wednesday (Wotana, czyli Odyna od Wodnes day), Thursday (Thora), Friday (bogini Frei), Saturday (Saturna) I Sunday czyli dzień Słońca.

W Polsce zaś jest blisko kościelnego tygodnia: po niedzieli, wtóry, środkowy, czwarty, piąty, sabbatum, niedziałanie.

Polskie miesiące.

styczeń - pierwotna nazwa sieczeń - od siekania, czyli prowadzenia wyrębu w lasach, skojarzona z nazwą tyczeń - od pozyskiwania drewna, czyli tyczek drewnianych,

luty - od staropolskiego luty = przykry, srogi, bo to najzimniejszy miesiąc w roku (po czesku zachowała się nazwa leden - od lodu i oblodzenia), dawniej zwany strąpaczem - strąpił, czyli grudził drogi i pola,

marzec - od łac. martius - miesiąc Marsa, rzymskiego boga wojny, o tej porze rozpoczynano wyprawy wojenne,

kwiecień- od kwiecia, czyli pierwszych wiosennych kwiatów, dawniej zwany dębniem - od pierwszych pojawiających się liści dębu lub łżykwiatem - od łgarskiego, oszukanego, tj. przedwczesnego, kwitnienia kwiatów,

maj - od łac. maius - miesiąc boga Maiusa, patrona kwiatów i ziół,

czerwiec- od czerwia - larw składanych wtedy przez pszczoły lub od czerwca - owada wtedy żerującego, wykorzystywanego w produkcji czerwonego barwnika,

lipiec- od kwitnących wtedy lip,

sierpień - od sierpić, czyli ścinać zboże sierpem, dawniej zwany stojączką od bezruchu panującego w przyrodzie w upalne dni,

wrzesień - od kwitnących wtedy wrzosów, dawniej zwany pajęcznikiem od fruwającego babiego lata,

październik - to okres czesania lnu lub konopi, z których zostają paździerze, tj. suche łodygi,

listopad - od opadających liści,

grudzień - od ziemi zamarzającej w grudy.

http://www.matematyka.wroc.pl/ciekawieomatematyce/nazwy-jednostek-czasu

Polecam Historię kalendarza Marka Ledwonia (gdzieś w Internecie jest w odcinkach), fajne i niedługie.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura