Ryuuk Ryuuk
558
BLOG

Państwo Kościelne w XVIII wieku

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

W połowie XVIII wieku Państwo Kościelne liczyło około 1,3 mln mieszkańców, miało najbardziej absolutnego władcę europejskiego i przedstawiało prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. Wszystkie miasta i ziemie ledwie dyszały z powodu absurdalnego, trwającego przez wieki fiskalizmu papieskiego, urzędnicy (w ogromnej mierze duchowni) byli skorumpowani do szpiku kości, a od ich decyzji nie było odwołania. W Państwie Kościelnym były nieprzebrane rzesze żebraków, zaś chłopstwo często mieszkało w grotach, ziemiankach i lepiankach. Jedynie Bolonia, która zdołała zachować częściową niezależność, była miastem w miarę zamożnym.

Ogólnie Rzym był żałosnym cieniem dawnej potęgi – zajmował 1/5 powierzchni Rzymu antycznego i liczył ledwie 140 tys. mieszkańców. Bardzo często nazywano go brudnym – Roma sporca. Z powodu braku publicznych latryn i wygódek w domach, Rzymianie załatwiali swoje potrzeby na ulicy. Smród był wszechobecny a miastu nieustannie zagrażały choroby, wśród których malaria wywoływała największą grozę.

Finansowo Rzym był miastem pasożytniczym, zarabiającym głównie na pielgrzymach, i to na wszelkie możliwe sposoby. Niektórzy wyliczają, że 13 procent mieszkańców miasta (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) zajmowało się prostytucją. Zwykle lata jubileuszowe, podczas których do miasta przybywało wielu pielgrzymów z Europy, były też początkiem wielkich epidemii syfilisu, bo gdy pielgrzymi wracali do swych domów, wówczas roznosili chorobę po całym kontynencie.

Wieczne miasto nazywano „rajem księży” – nawet ubodzy i nie pełniący żadnych funkcji duchowni byli tu uprzywilejowani prawnie. Zarazem mieli oni wyjątkowo złą opinię wśród cywilnych mieszkańców – powszechną zasadą było niewpuszczanie księży i zakonników do domów, nawet żebrzącym dawano jałmużnę przez okno. Z 36 tysięcy domów rzymskich ponad 20 tysięcy było w rękach duchownych. Biskupi i kardynałowie wyciskali ze swoich poddanych co się da, w ogóle nie interesowały ich nowinki gospodarcze i ekonomiczne. Sztucznie utrzymywano niskie ceny (by kościelnej arystokracji żyło się taniej), skutkiem czego płace nie zmieniały się a Rzym był najtańszym (dla arystokracji) miastem.

Samych kardynałów było w mieście zwykle 60-70, których można porównać do dzisiejszych celebrytów. Powszechnie były oni uważani za osobników zdegenerowanych do szpiku kości, których sednem życia jest tarzanie się w rozpuście.

Kodeks karny był pośmiewiskiem całej Europy – za pocałowanie kobiety na ulicy mogły grozić galery, bluźnierstwo karano torturami, parodie i pamflety śmiercią. Surowsze kary mogły grozić wandalowi, który uszkodził portret Madonny, niż zwyrodniałemu mordercy. Mnogość i nieudolność sądów powodowała, że człowiek mógł być przesłuchiwany przez kilka instancji, niezależnie od siebie, czasem nawet po odbyciu kary.

Szkoły były powszechne, tyle że … no właśnie … prowadzone przez księży. Nie uczono innej historii poza kościelną, zaś botanice, fizyce i chemii jezuici stawiali zaciekły odpór. Medycyna była na koszmarnym poziomie. Nawet szlachta kształciła się u jezuitów, skutkiem czego typowy rzymski arystokrata to skrajnie niedouczony dewot, ożeniony z tak samo skrajnie niedouczoną dewotką.

Monarchowie europejscy pogardzali Rzymem, który był nie tylko najbrudniejszą i najniebezpieczniejszą, ale też najbardziej żałosną i narażoną na atak stolicą europejską, jednak (na szczęście dla papieża), mieli oni interes w przetrwaniu Państwa Papieskiego. Dlatego ten odrażający potworek, mimo cudacznego systemu sprawowania władzy, karykaturalnego wojska i wręcz archaicznej gospodarki, wciąż trwał i trwał.

Poniżej bardzo ciekawa praca Piotra Napierały:

http://racjonalista.tv/rzym-i-papiestwo-300-lat-temu/

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura