Ryuuk Ryuuk
815
BLOG

Jak klątwa zabiła papieża (Klemens XIV)

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Śmierć Klemensa XIV jest niezwykle ciekawa (według mnie), nawet biorąc pod uwagę częstą niezwykłość w tym względzie na papieskim tronie. Klemens XIV (1769-1774) umarł bowiem ze strachu, po prostu zadręczył się na śmierć. A sprawcami (jeżeli można tak w ogóle mówić:) tego niezwykłego zjawiska, oczywiście według niektórych zwolenników teorii spiskowych, byli … czy też mieli być … jezuici:)

Jeszcze jako mnich Lorenzo Ganganelli papież był związany z jezuitami, popierał wielokrotnie ich sprawy i nawet napisał pracę o Ignacym Loyoli, założycielu zakonu. Kardynałem Gaganelli został tylko dzięki gorącym naleganiom Lorenza Ricci, aktualnego generała jezuitów.

Jednak po śmierci Klemensa XIII, gdy na zebranym konklawe bardziej zajmowano się problemem likwidacji tego wyjątkowo nielubianego i kontrowersyjnego zakonu, Lorenzo Ganganelli wypowiedział jedno zdanie (które uczyniło go papieżem), że kasata zakonu jest możliwa do przeprowadzenia zgodnie z prawem kanonicznym. Mimo iż Lorenzo nie był biskupem i musiano go najpierw konsekrować, pełni nadziei na rozwiązanie „problemu jezuickiego” kardynałowie natychmiast zrobili go papieżem Klemensem XIV.

Kilka lat później papież podpisał brewe „Dominus ac Rdemptor noster”, które rozwiązało zakon. Jezuici potracili swoje stanowiska a sam generał Lorenzo Ricci, wraz ze swoimi współpracownikami, trafił do Zamku Świętego Anioła, gdzie wkrótce zmarł.

Jeszcze w trakcie prac nad tym projektem, do uszu Klemensa XIV docierały mroczne przepowiednie, że nie pożyje zbyt długo, że umrze jeszcze przed rokiem jubileuszowym w 1775. Papież nie był chorowity, cierpiał jedynie na uporczywą wysypkę na skórze, która jednak gwałtownie się nasiliła. A jako syn lekarza i (prawdopodobnie) hipochondryk potrafił ten „problem” tak wyolbrzymić, że udzieliła mu się bezsenność, problemy żołądkowe i melancholia.

Nieuchronnie pojawiły się plotki o otruciu. Klemens XIV bardzo się tego bał - jego posiłki były nieustannie strzeżone przez uzbrojonych gwardzistów. Nawet gdy przebywał w Castel Gandolfo, żywność dla niego podróżowała pod silną eskortą z Rzymu.

Papież zaczął też cierpieć na gwałtowne zmiany nastroju, na przemian wybuchał gniewem i używał obelżywych słów w stosunku nawet do kardynałów, albo popadał w ciężką depresję i nikt nie potrafił nawiązać z nim kontaktu.

Jego obsesje przed zamachem przybrały absurdalne rozmiary – gwardia papieska była nieustannie w podwyższonej gotowości, sam papież zaś wychudł i zmizerniał, strasząc wszystkim bladą twarzą i dzikim spojrzeniem.

Papiescy lekarze robili co mogli, jednak dziwne eliksiry na zmianę z puszczaniem krwi tylko pogorszyły sprawę. W końcu Klemens XIV odszedł z tego świata. Podobno ciało zmarłego bardzo szybko zmieniło swój kolor na ciemnogranatowy, tak że twarz papieża trzeba było przykryć chustą. Sam pogrzeb odbył się z zamknięta trumną – powodem był okropny fetor, gdyż ciało zaczęło się błyskawicznie rozkładać.

Oczywiście zaczęto podejrzewać zabójstwo, więc wykonano autopsję. Jednak lekarze nie potrafili znaleźć żadnego dowodu na to, że Klemens XIV został zgładzony. Na koniec jeszcze wszyscy medycy złożyli przysięgę, że nie znaleźli żadnych dowodów na otrucie.

Jak się łatwo domyślić, te wszystkie dziwne działania samego papieża i po jego śmierci całego papieskiego otoczenia, wywołały całą falę szyderczych spekulacji, które stały się bardzo popularne w Rzymie.

Spowodowanie śmierci przy pomocy takiej swoistej „klątwy” jest absolutnie wykonalne. Twórca pojęcia homeostazy, Walter Cannon, zastosował do takich przypadków proste tłumaczenie – można powiedzieć, że mimo iż stres ma charakter psychologiczny, to prowadzi w efekcie do fizjologicznej destrukcji. Rzecz jasna duże znaczenie ma pewien aspekt kulturowy – głęboka wiara w siłę sprawczą owej klątwy. A jeśli jest wiara, końcowymi efektami jest cała paleta schorzeń, od typowych wrzodów na żołądku, poprzez kołatanie serca, bóle stawowe, mięśniowe, aż do wywołania (przy pewnych predyspozycjach oczywiście) nawet chorób nowotworowych, nie mówiąc o zaburzeniach pracy mózgu!

Czy Klemens XIV został w ten sposób, za pomocą jezuickiej „klątwy”, zgładzony? Czy jezuici mieli odpowiednią wiedzę z psychologii, by wywołać tak straszliwy „efekt nocebo” (to zły braciszek placebo), że zabił on papieża? Niewątpliwie różnego rodzaju plotki pojawiały się i docierały do papieskich uszu. Z pewnością też jezuici doskonali znali papieża, wiedzieli o wszystkich jego słabościach.

To dobry temat na książkę, prawda jest jednak taka, że nie było żadnej „klątwy”. Jezuici nie zabili papieża, to kompletny absurd. Klemens XIV po prostu zadręczył się na śmierć. Niewątpliwie czuł on tak ogromne wyrzuty sumienia z powodu swojej „zdradzieckiej” postawy wobec jezuitów (którym w końcu wiele zawdzięczał), że dosłownie zatruł sobie życie.

Alois Uhl „Jak umierają papieże”

P.S.

Papież Klemens XIV do Marii Teresy, uspakajając sumienie tej gorliwej katoliczki po jej udziale w pierwszym rozbiorze Polski: "Najechanie Polski i jej podział były nie tylko rzeczą polityczną, lecz leżały w interesie religii".

Klemens XIV tak pisał w 1768 roku do nuncjusza Durinii w Warszawie : „Co szczególnie zatrważa nas, to nie tyle plany zagranicznych ministrów, ile lekkomyślność i obojętność katolików, a zwłaszcza biskupów. Napominamy bardziej patriotycznych spośród biskupów, by nie występowali tak mocno z powodu własnych, choćby najbardziej oczywistych i ciężkich uraz, lecz by przypomnieli sobie, że są w pierwszym rzędzie katolikami, a potem dopiero Polakami".

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura