Jak zamachowiec jest muzułmaninem, to chrześcijanie prawią o demonach czających się w Koranie, ateiści o religii jako głównym źródle cierpienia na świecie, a muzułmanie tłumaczą, że winny nie jest islam tylko islamiści, a to zupełnie co innego.
Jak zamachowiec, były członek partii A, zastrzeli funkcjonariusza partii B, sympatycy partii B nie mają wątpliwości, że jest to niezbity dowód na złowrogie, zbrodnicze fluidy obecne w ideologii partii A, o czym przecież długo przed zamachem ostrzegali. Skonsternowani zwolennicy partii A przekonują, że szaleństwo nie ma barw partyjnych, ostatecznie przecież zamach zaszkodził, a nie pomógł ich partii.
Jak zamachowiec jest chrześcijaninem i konserwatystą, postępowi ateiści zapytają: a co nie ostrzegaliśmy? Chrześcijanie nie zbici z tropu przypominają, że skoro poprzednio zamachu dokonać miał szaleniec, czemu nie tym razem? A w ogóle to wszytkiemu winna wszechobecna lewicowa ideologia, która spowodowała, że sfrustrowany "chrześcijanin" nie umiał znaleźć bardziej adekwatnej formy buntu, niż wymordowanie setki dzieciaków.
* * *
Nie wiem kto będzie zamachowcem następnym razem, ale jestem gotów się założyć, że pierwszą rzeczą, która wtedy przyjdzie ludziom do głowy będzie szukanie winnych wśród idologicznych i politycznych przeciwników.
Inne tematy w dziale Polityka