Trudno, trzeba się przyznać. W sprawie Macierewicza pomyliłem się zupełnie.
Twierdziłem, że Prezes zna zbyt dobrze jego wady, żeby powierzyć mu naprawdę odpowiedzialne stanowisko. A jednak Macierewicz stanowisko dostał. I to jakie!
O tym, czy Antoni Macierewicz na to stanowisko się nadaje, czy nie, nie ma sensu dyskutować. Obie strony sporu mają tak dużo materiału, że wystarczy go sobie przypomnieć i wyciągnąć wnioski. Od Czarnej Jedynki, przez KOR aż po Superczyńskiego, skróty myślowe, konferencje smoleńskie i ostatnio zabranie głosu w sprawie Caracali.
Kaczyński oprócz zalet znakomicie zna wady Macierewicza, to pozostaje poza dyskusją. Obaj współpracowali ze sobą całe dekady i różnie tam między nimi wtedy bywało. Dlaczego więc zdecydował, co zdecydował?
Jaka kalkulacja za tym stała? Że Macierewicz tym razem powściągnie swój bujny temperament i że nadszedł ten moment kiedy nie trzeba się już obawiać jego osobistych ambicji? Prezes ostatnio na ryzykowaniu dobrze wychodzi - z Dudą i Szydło rozbił bank - więc może zdecydował sie pójść za ciosem? A może tak wyszło z rachunku sił poszczególnych frakcji? Albo może po prostu się zestarzał i osłabł w nim wodzowski instynkt… Jestem gotów uwierzyć w każdą opcję oprócz pierwszej. Może kiedyś się dowiemy. Może niedługo trzeba będzie czekać - jak to było z “proszkami” dowiedziliśmy się już po pół roku…
Świat się od tej nominacji z pewnością nie zawali. A Polska? Polska przecież jest w ruinie, więc nic jej już nie może zaszkodzić.
Inne tematy w dziale Polityka