„ NOC WALKIRII „
Rozdział III
„ REFERAT - NIEMCY „
Albany. USA. 30 czerwca 2028.
Major Colin McGowen szybkim krokiem wszedł do pięknego dwupiętrowego domu należącego do szacownej rodziny Stuart.
W krótkim czasie dotarł do dużego salonu, w którym oczekiwał na niego gospodarz, czyli Jim Stuart.
- Dobry wieczór, panie Stuart.
- Dobry wieczór, majorze McGowen.
Major czekał, aż gospodarz rozpocznie rozmowę. Jim Stuart z zadowoloną miną lustrował swojego gościa, ale w końcu powiedział:
- Nasze rodziny, szkockie, włoskie i oczywiście kongres Republikanów, uzgodniły wspólnego kandydata. Nie mogliśmy zwlekać, bo teraz liczy się już każdy dzień. Jesteśmy pewni, że nasz kandydat dostanie również, poparcie większości środowisk polonijnych i latynoskich.
- Czego zatem oczekuje pan ode mnie ? – spytał McGowen.
Stuart zrobił się bardzo poważny:
- Cała nasza amerykańska, patriotyczna Rodzina prosi pana, majorze, o zorganizowanie ochrony dla naszego kandydata. Szczególnie na czas kampanii wyborczej.
- Rozumiem, że to ma być ochrona niezależna od służb państwowych ?
- Właśnie, nie możemy do końca ufać nawet Secret Service, nie mówiąc o innych służbach. Globaliści wszędzie mają swoich ludzi. Prezydent Tramp cudem przeżył zamach … ale cuda zdarzają się rzadko. Czy podejmie się pan tego zadania ?
Major marines, Colin McGowen nie wahał się ani chwili:
- Oczywiście. Wśród moich żołnierzy znajdę bez trudu grupę ochotników, którzy dzień i noc będą pilnować amerykańskiego kandydata na prezydenta. Znam szefa Secret Service i ustalę z nim szczegóły.
- Dziękuję … Dziękuję, majorze.
Jim Stuart mocno uścisnął dłoń oficerowi marines.
Stolica Apostolska. Gniezno. 30 czerwca 2028.
Mężczyzna przywitał się oficerem Gwardii Szwajcarskiej.
- Dzień dobry, przychodzę z rekomendacji kapitana Pileckiego. Nazywam się Adam Karolczak, jestem pułkownikiem wywiadu cywilnego.
- Dzień dobry, kapitan Jonathan Studer. Jeżeli mamy porozmawiać, to wolałbym się przebrać. Znajdziemy jakieś ustronne miejsce. Będę gotowy za … piętnaście minut.
- Oczywiście, zaczekam.
***
Usiedli w parku, niedaleko Katedry Gnieźnieńskiej.
- Kapitan Pilecki kontaktował się ze mną i dlatego gdy tylko znalazłem chwilę wolnego, to jestem do pańskiej dyspozycji. Proszę zatem mówić panie pułkowniku.
- Planujemy pewną akcję, nazwijmy ją … odwetową. Nasza operacja rozpocznie się w Szwajcarii, bo jest to optymalny punkt startu. Potrzebujemy nawiązać, oczywiście dyskretnie, kontakt z dyrekcją opery, najlepiej w Lozannie.
- Czy na terenie Szwajcarii planujecie, przewidujecie jakieś działania operacyjne … szczególnie z użyciem broni ? – spytał kapitan Studer.
- Nie, Szwajcaria to niezbędny dla nas punkt wyjściowy operacji.
Kapitan Gwardii Szwajcarskiej zastanawiał się krótką chwilę i powiedział:
- Dobrze, że nie będzie żadnych działań na terenie Szwajcarii, to daje większe możliwości zachowania dyskrecji i … uspokaja moje sumie. – kapitan Studer z zadowoleniem przyjął wyjaśnienia pułkownika Karolczaka.
Kapitan Studer zastanawiał się przez dłuższy czas i zadał kolejne pytanie:
- Czy ten kontakt, na którym wam zależy, musi być koniecznie z operą w Lozannie, czy to może być inna opera ?
- Bardzo zależy nam na tej operze, ale inne też wchodzą w grę. Najważniejsze, jest to, żeby to była opera szwajcarska. – odpowiedział Karolczak.
- Dam panu kontakt do mojego przyjaciela, kapitana wywiadu szwajcarskiego, ale wcześniej porozmawiam z nim. On z pewnością ułatwi wam przeprowadzenie tej operacji. – powiedział kapitan Studer, dowódca Gwardii Szwajcarskiej.
- Dziękuję.
Dwaj oficerowie pożegnali się uściskiem dłoni.
Amerykańska baza wojskowa na Islandii. Keflavik. 30 czerwca 2028.
Do pokoju został wprowadzony, przez żołnierza, mężczyzna z czarnym workiem na głowie i rękami skutymi kajdankami z przodu.
Żołnierz posadził mężczyznę na krześle ustawionym przed biurkiem, za którym siedział amerykański oficer.
Kapitan Chris Woods z wywiadu wojskowego Stanów Zjednoczonych, dał znak żołnierzowi, który ściągnął worek z głowy mężczyzny i wyszedł z pokoju.
Mężczyzna po dostosowaniu zmysłów do nowych warunków zaczął krzyczeć:
- To jest skandal ! … Gdzie ja jestem ?! … Macie natychmiast mnie uwolnić ! … Zapłacicie wysokie odszkodowanie za uprowadzenie obywatela francuskiego ! …
Kapitan przyglądał się uważnie krzyczącemu, aż walnął pięścią w blat biurka i wrzasnął:
- Zamknij mordę !!
Zaskoczony mężczyzna uciszył się w jednej chwili.
Kapitan Woods kontynuował już bardzo spokojnie:
- Zaraz puszczę ci pewien filmik, żebyś zrozumiał swoje położenie.
Woods odwrócił monitor w stronę siedzącego na krześle mężczyzny i włączył film.
Na ekranie pokazane było nieduże pomieszczenie, w którym amerykański żołnierz z kominiarką na głowie, mówi do mężczyzny przywiązanego do płaskiej ławki, z głową pochyloną w dół:
- Nazywam się kapral Prawda …
Mężczyzna siedzący na krześle i skuty kajdankami, z każdą minutą oglądania, czuł jak ciarki i dreszcze przechodzące przez jego plecy, wprowadzają jego ciało w stan drżenia i wywołują suchość w gardle.
Na filmie, kapral Prawda kontynuował przesłuchanie używając dwulitrowego baniaka z wodą:
- No, to kolejne pytanie …
Mężczyzna nie wytrzymał:
- Niech pan to wyłączy ! … Proszę … nie chcę na to patrzeć …
Kapitan spełnił prośbę skutego gościa, po czym odwrócił monitor w swoją stronę.
- Jest pan, kapitanie Pires, w rękach amerykańskiej armii i znajduje się pan w naszej bazie na Islandii, a ja prowadzę śledztwo w sprawie zamachu w Dublinie, w którym zginęło kilkunastu obywateli Stanów Zjednoczonych.
Kapitan Woods zrobił pauzę i patrzył czy jego słowa dotarły do mózgu siedzącego przed nim mężczyzny.
- Odpowie pan na wszystkie moje pytania, albo trafi pan na przesłuchanie do kaprala …
- Nie ! … Powiem wszystko co wiem … Odpowiem na każde pytanie. – skuty kajdankami mężczyzna, przerwał oficerowi.
- To bardzo rozsądne, kapitanie Pires. – kapitan Woods pochwalił obywatelską postawę kapitana Piresa.
Warszawa. 1 lipca 2028.
Kiedy wszyscy, których wezwał pułkownik Grzegorz Sosabowski, szef wywiadu wojskowego, zjawili się w pokoju, wtedy zamknięte zostały drzwi i po dłuższej chwili, pułkownik powitał zgromadzonych:
- Dobry wieczór, widzę, że jesteśmy w komplecie, zatem rozpoczynam pierwszą odprawę naszego wydziału.
W pokoju, oprócz pułkownika znajdowało się sześć osób. Wśród tych sześciu osób, znaleźli się: kapitan Józef Pilecki i porucznik Witold Kuraś.
- Najpierw kwestie formalne. Na podstawie tajnego rozkazu prezydenta, w dniu dzisiejszym, powołuję do życia Referat „Niemcy”. Ponieważ, nasz wydział jest tajny, więc obowiązują w nim inne zasady niż w pozostałych wydziałach. Oficjalnie wszyscy dalej jesteście na dotychczasowych stanowiskach, w swoich jednostkach. Pracę dla Referatu „N”, jak w skrócie on się nazywa, będziecie wykonywać poza oficjalnymi godzinami pracy. Wstąpiliście do tego wydziału na ochotnika, obowiązuje was pełna tajemnica na temat tego referatu. Nikomu z was nie wolno powiedzieć ani jednego słowa osobie nieupoważnionej, dotyczącego pracy i wiedzy uzyskanej w naszym wydziale.
Pułkownik Sosabowski zrobił pauzę i przejechał wzrokiem po całym pokoju.
- Nasz referat skupiony będzie na walce z niemiecką agenturą, która od 1989 roku tak się rozrosła w Polsce, że stanowi największe niebezpieczeństwo, oprócz rosyjskiej, dla naszego kraju. Koronnym dowodem na to, była niedawna próba zamachu na prezydenta Karola Odnowickiego.
Wszyscy słuchali pułkownika w skupieniu.
- Pierwsza faza naszych działań to rozpoznanie agentury przeciwnika. Druga faza to dokładna analiza danych wywiadowczych i przygotowanie ataku na ich aktywa w Polsce. Trzecia faza to zniszczenie ich agentury. Czy są pytania ? – zakończył wstęp pułkownik Sosabowski.
Pierwszy pytanie zadał porucznik Czesław Zawada:
- Mamy zwalczać agenturę państwa, z którym jesteśmy formalnie w sojuszu ?
- Użył pan bardzo dobrego wyrazu: formalnie. Aktualnie Niemcy są z nami w NATO, ale z dnia na dzień mogą z NATO wystąpić, tak, jak z dnia na dzień, wprowadzili u siebie walutę euro, oczywiście po optymalnym dla swojej gospodarki kursie. – odpowiedział pułkownik.
- Czy naprawdę niemieckie służby przeprowadziły zamach na prezydenta Karola Odnowickiego ? – dopytywał się kapitan Daniel Myśliwski.
- Jest z nami dzisiaj, że tak powiem … naoczny świadek tej próby zamachu. – pułkownik wskazał ręką na kapitana Pileckiego.
Wszyscy spojrzeli z zaciekawieniem na Pileckiego, a pułkownik Sosabowski powiedział:
- Proszę, w skrócie, opowiedzieć jak to wyglądało, panie kapitanie.
Kapitan Pilecki opowiedział o wydarzeniach, w których brał udział i o tym, kim byli piloci i dwóch pozostałych terrorystów.
- Oczywiście, nie mamy żadnych dowodów w ręku, ale to co przeżył kapitan Pilecki plus zmasowany i zsynchronizowany w czasie atak niemieckich mediów na osobę prezydenta Odnowickiego, jednoznacznie wskazuje, kto stał za tym zamachem. Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości ? – spytał pułkownik Sosabowski.
Nikt nie miał żadnych wątpliwości po relacji kapitana Pileckiego.
Następne pytanie zadał kapitan Konrad Mysłowicz:
- Czy w takim razie planujemy akcję odwetową ?
Pułkownik uśmiechnął się tajemniczo i odpowiedział:
- Operację … nazwijmy ją „Rewanż”, przeprowadzą służby cywilne, bo to ich ludzie zostali zabici. Zostałem wtajemniczony w ogólny jej zarys i zapewniam, że będzie to mocny cios. Musimy pokazać, że w końcu jesteśmy państwem poważnym.
Kolejne pytanie jakie padło z sali brzmiało następująco:
- Panie pułkowniku, na początku przedstawił pan plan składający się z trzech faz … Ale jest to plan defensywny. A co z działaniami ofensywnymi, z budowaniem naszej agentury w Niemczech ?
Pułkownik znowu uśmiechnął się tajemniczo i odpowiedział:
- Klasyk, powiedziałby, że to jest bardzo dobre pytanie. Budowaniem naszej agentury w Niemczech zajmie się porucznik Kuraś, który wcześniej, krótko pracował w Referacie „Rosja”, ale ze względu na znajomość języka i realiów niemieckich, został włączony do naszego zespołu. – pułkownik wskazał na porucznika reszcie zebranych.
- Dodam jeszcze, że już rozpoczęliśmy takie działania. Wracając do naszego celu strategicznego, czyli zniszczenia agentury wrogiego nam państwa, jakim są Niemcy, to pierwszą fazę tej operacji wykona wywiad cywilny.
- Dlaczego ? – spytał porucznik Artur Kawka.
Pułkownik zrobił małą pauzę i wyjaśnił wszystkim powód takiego stanu rzeczy:
- Centrala ich agentury w Polsce, to Konsulat we Wrocławiu, który ma na stanie 300 pracowników, czyli 300 agentów wpływu. Działają oni jawnie i bezczelnie, przekupując na różne sposoby Polaków, którzy zajmują istotne, z niemieckiego punktu widzenia pozycje we wszystkich obszarach naszego państwa, które traktują jak swoją kolonię. Ponieważ nasz wydział jest tajny i bardzo skromny liczbowo, uzgodniliśmy z wywiadem cywilnym, że za każdym takim agentem wpływu będzie chodził wywiadowca i sporządzał listę jego kontaktów. Naszym zadaniem, na podstawie materiałów zebranych przez wywiad cywilny, będzie sporządzanie teczek na tych agentów i Polaków, z którymi ci agenci utrzymują kontakty.
Pułkownik Grzegorz Sosabowski zrobił pauzę i przejechał wzrokiem po sali.
- W ten sposób my pozostaniemy w cieniu, mając wiedzę o przeciwniku. Później, do każdego z tych Polaków przyjdzie nasz człowiek z propozycją nie do odrzucenia: możesz zatrzymać to co dostałeś od Niemców, ale musisz zaprzestać działalności przeciwko Polsce. Kto nie przyjmie naszej propozycji, ten dostanie 20 lat za szpiegostwo i nieważne będzie, jaki skład sędziowski zostanie wylosowany, bo każdy zasądzi taki sprawiedliwy wyrok.
Zebrani pokiwali głowami ze zrozumieniem i aprobatą.
- Naszym zadaniem będzie wychwytywać pozostałych, niejawnych agentów i przede wszystkim zlikwidować niemiecki Konsulat we Wrocławiu, ale, żeby to zrobić, musimy przygotować świetny montaż, z mocnym materiałem dowodowym. W tej sprawie, pomysł przedstawił kapitan Pilecki i wkrótce rozpoczniemy działania.
Pułkownik ponownie zrobił krótką przerwę i po niej powiedział:
- Na tym możemy zakończyć pierwsze posiedzenie Referatu „N”. Dziękuję wszystkim, proszę czekać na sygnał ode mnie, dotyczący następnego terminu zebrania naszego zespołu.
Berlin. 1 lipca 2028.
W najważniejszym gabinecie w Niemczech, kanclerz Armin Hacken rozmawiał z szefem swojej kancelarii, Rudolfem Gimmlerem.
- Zgodnie z wytycznymi, nasze wszystkie fabryki, w swoich wydzielonych strefach, produkują broń i sprzęt dla naszej przyszłej armii. – powiedział Rudolf Gimmler.
- Dobrze, z raportu szefa wywiadu wynika, że mamy już dwie rosyjskie brygady i kończymy rekrutację do trzeciej brygady, muzułmańskiej. – powiedział kanclerz.
- Ale to zdecydowanie za mało, żeby uderzyć na Polskę w umówionym momencie. – zauważył szef kancelarii.
- Oczywiście, musimy mieć takich brygad zdecydowanie więcej, problem w tym, że wśród naszych Rosjan, więcej już nie zwerbujemy. Wielkie rezerwy tkwią w naszych islamskich imigrantach. To będą nasi współcześni Janczarzy. Do nich musimy dotrzeć z dobrą ofertą. – powiedział kanclerz.
- Może zlecić jakiemuś zdolnemu pisarzowi lub filozofowi, żeby napisał patriotyczny europejski manifest odwołujący się do islamu, na przykład „Mein Islam” ? Może Komisja Europejska powinna przyspieszyć implementowanie islamu do europejskiego prawa ? – rzucał głośno pomysłami minister Gimmler.
- Ciekawe pomysły, panie ministrze, szczególnie, ten z Komisją Europejską. Jak tylko w Niemczech, we Francji i we Włoszech, całkowicie spacyfikujemy przeciwników Europaństwa i wyrzucimy Jankesów, wtedy zakończymy projekt pod nazwą „Unia Europejska” i powstanie europejska IV Rzesza z islamską armią pod niemieckim nadzorem. – powiedział z zadowoleniem kanclerz.
Zapadła dłuższa chwila milczenia, w czasie której, obaj rozmówcy rozmarzyli się i oczami wyobraźni widzieli, jak euroniemiecka armia składająca się z muzułmańskich i rosyjskich brygad, wkracza na teren Polski, zaprowadzając tam, niemiecką kulturę i europejską praworządność, odbierając z rąk polskich germanofobów, rusofobów, antysemitów, nazistów, faszystów, ksenofobów, rasistów, homofobów, transfobów, kiboli … prawowite niemieckie ziemie określone w artykule 116, Ustawy Zasadniczej RFN. I dzieląc się polskim terytorium z Rosją, na ustalonej linii Wisły.
Pierwszy z tej błogości otrząsnął się szef kancelarii i spytał:
- Jak wyglądają sprawy w Rosji, panie kanclerzu ?
- Jestem świeżo po rozmowie wysokim przedstawicielem Wschodniego Wybrzeża. Negocjacje globalistów z ośrodkami władzy w Rosji weszły w decydującą fazę. Wkrótce prezydent Rosji ogłosi rezygnację ze stanowiska.
- A jednak ! Co się dalej wydarzy ? – spytał zaciekawiony minister.
- Nie znam szczegółów, ale będą wybory i wygra kandydat uzgodniony między Rosją a globalistami.
- Czy Rosja się będzie demokratyzować ? – spytał Gimmler.
Kanclerz Armin Hacken, na początku nie wiedział jak się do tego pytania odnieść, ale nie wytrzymał i zaczął się cicho śmiać.
Minister Rudolf Gimmler, też, z początku nie wiedział, że zadał dowcipne pytanie, a potem sam zaczął się śmiać.
Po chwili, najważniejszy gabinet w Niemczech wypełnił się głośnym śmiechem dwóch mężczyzn.
***
Niemieckie media donoszą:
… wszystkie siły polityczne, establiszment i opinia publiczna, wyrażają jednoznaczne stanowisko w kwestii stacjonowania wojsk amerykańskich na terenie Republiki Federalnej Niemiec …
… Liberalny i pacyfistyczny kanclerz Niemiec, ugiął się po wielomiesięcznych protestach w największych niemieckich miastach …
… Rząd i Bundestag, wypowiadają jednostronnie USA, umowę o najem ziemi, na której położone są amerykańskie bazy w Niemczech, w tym ta najważniejsza, w Ramstein …
Akademia Muzyczna. Warszawa. 3 lipca 2028.
Mężczyzna wszedł do dziekanatu.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? – odpowiedziała sympatyczna pani.
- Chciałbym porozmawiać z rektorem. – powiedział przybyły.
- Rektor będzie wolny za pół godziny. A pan w jakiej sprawie ? – spytała pani prowadząca dziekanat.
- W sprawie stypendiów dla studentów. – odpowiedział mężczyzna.
- O, to już pana zapisuję do kolejki. – ucieszyła się sympatyczna pani Krysia.
***
Drzwi do gabinetu rektora otworzyły się i pojawiła się w nich głowa szefa uczelni.
- Zapraszam pana.
Przywitali się uściskiem dłoni i usiedli w wygodnych fotelach.
- Proszę zatem i mnie zdradzić, co tak ucieszyło panią Krysię ? – zagadnął gospodarz gabinetu.
Mężczyzna zaczął swobodnie i bez zwłoki:
- Nazywam się Jan Kowalski, ale to nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest to, że przychodzę do pana z dobrą nowiną. Otóż, minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego upoważnił mnie do zakomunikowania panu, że przekazuje dla Akademii 400.000 złotych, ale 100.000 ma zostać rozdzielone pomiędzy dziesięciu najzdolniejszych studentów w Polsce.
Rektor uśmiechnął się szeroko:
- Z jakiej to okazji, minister postanowił sypnąć groszem ?
- Po prostu, mamy w ministerstwie specjalną pulę na stypendia dla najzdolniejszych studentów i chcemy te środki jak najlepiej rozdzielić.
- Bardzo się cieszę, już jutro poproszę innych rektorów z uczelni muzycznych, żeby przygotowali swoich kandydatów do stypendiów. Myślę, że bez problemów ustalimy ostateczną listę wyróżnionych. A pozostałe 300.000 zostaje przyznane naszej uczelni ? – upewniał się rektor.
- Dokładnie, panie rektorze. Minister ma tylko jedną prośbę, żeby przygotował pan listę sześciu najzdolniejszych studentów: trzech kobiet, mezzosopranów oraz trzech mężczyzn, tenora i dwa basy.
- A po co to ministrowi ? – zdziwił się rektor.
Mężczyzna odpowiedział bez namysłu:
- Ministerstwo, w ramach promocji polskiej kultury, wystawi w przyszłym roku, polską ekipę na festiwalu operowym w Lucernie, ale wcześniej, ta grupa będzie miała próbę generalną przed europejskimi politykami i korpusem dyplomatycznym. Chcielibyśmy, żeby to byli, właśnie najzdolniejsi polscy studenci.
- Popieram, jak najbardziej popieram ten pomysł. Proszę do mnie zadzwonić za trzy dni, to podam panu te nazwiska. – z aprobatą w głosie powiedział rektor.
***
Szwajcarskie media donoszą:
… sensacyjne odkrycie w Lucernie …
… znaleziono rękopis, który jest prawdopodobnie, zaginionym IV aktem opery Richarda Wagnera „Walkiria” …
… badania naukowców mają potwierdzić tezę odkrywców …
Centrala MI 6. Londyn. 3 lipca 2028.
Do sekretariatu wszedł wysoki mężczyzna o twarzy pomarszczonej jak suszony daktyl.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. – odpowiedziała panna Fanny Manny.
- Nazywam się Wallace.
Fanny Manny kliknęła kilka razy w klawiaturę i na monitorze znalazła nazwisko przybyłego mężczyzny.
- A, tak. Jest pan zgłoszony. Proszę wejść do gabinetu szefa.
- Dziękuję.
Pułkownik wywiadu wojskowego USA, Lee Wallace, wszedł do gabinetu szefa wywiadu brytyjskiego.
Po przywitaniu, obaj usiedli na wygodnych krzesłach.
- W czym mogę panu pomóc, pułkowniku ? – spytał szef MI 6.
- Rząd USA powierzył mi zadanie poprowadzenia śledztwa w sprawie zamachu na wiceprezydenta J. D. Vaance`a. – powiedział Wallace.
- Musi mieć pan duże poważanie w generalicji, że dostał pan takie trudne … i delikatne zadanie. – powiedział z uznaniem gospodarz.
- Dziękuję, za uznanie panie …
- Proszę zwracać się do mnie: ”T”.
- Rozumiem. Wracając do sprawy, przydzielono mi to zadanie, bo mam duże doświadczenie pracy w Europie i szerokie kontakty ze służbami europejskich państw natowskich. Dzisiaj, rad jestem poznać pana, „T”.
- Również, miło mi poznać pana, pułkowniku. Myślę, że nasza współpraca przyniesie naszym służbom wiele korzyści. Zatem, proszę powiedzieć konkretnie, jak MI 6 może pomóc w waszym dochodzeniu ?
Pułkownik Wallace zastanowił się przez chwilę i powiedział:
- Proszę o wyciągi z waszych raportów, z ostatnich 12 miesięcy, o działalności na Wyspach grup terrorystycznych i aktywności nowych agentów, szczególnie ze wschodu.
- Widzę, że sięgacie daleko wstecz. Dobrze, wydam odpowiednie polecenia i w trybie pilnym przygotujemy to dla was. Czy macie już jakiś trop ? – spytał „T”.
- Złapaliśmy jednego z wykonawców i jednego z pomocników, dlatego, chcemy naszą wiedzę uzupełnić waszą wiedzą. – powiedział Wallace.
- Szybko działacie. – powiedział z uznaniem „T”.
- Musimy, to jest kwestia powagi naszego państwa i … honoru.
- Zgadzam się w pełni. Raport dla was przygotujemy w tempie ekspresowym. Ponadto, dam panu kontakt do naszego agenta, komandora Birdwatchera. On dostał zadanie wytropienia agenta, który być może, jest zamieszany w sprawę tego zamachu. – potwierdził „T”.
- Dziękuję, w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych, panie „T”.
Artykuł chroniony jest Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
tag: Historia i Teraźniejszość
Inne tematy w dziale Polityka