Ogłoszone w dniu dzisiejszym szokujące sondaże wskazują, że gdyby projekt Aleksandra Kwaśniewskiego „Europa plus” przekształcił się w partię polityczną, to Platforma Obywatelska przegrywa wybory.
Nasuwa się więc pytanie jakim cudem partia Donalda Tuska mogła się tak długo utrzymywać się przy władzy?
Otóż moim zdaniem sekret „sukcesu” Platformy leżał do tej pory w skutecznym utwierdzaniu jej sympatyków w poczuciu społecznego awansu. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby to poczucie nie przerodziło się, a dokładniej mówiąc nie zostało podstępnie przekute przez ideologów III RP w świadomość przynależności do "uprzywilejowanej" grupy społecznej.
Otóż, po upadku komuny, wydawało się przez moment, że Polacy się zjednoczą. Niestety, proces ten storpedował skutecznie zapatrzony na Wschód, „kochający Polskę inaczej” Adam Michnik, który wtedy dysponował potężnym opiniotwórczym orężem lewackiej Gazety Wyborczej, a oszołomiona odzyskaną wolnością inteligencja została z premedytacją „podpuszczona”. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym. Chodziło o sprytne utwierdzenie klasy inteligenckiej w poczuciu społecznego awansu, dzieląc tym samym Polaków na „lepszych” od „gorszych”.
O ile jednak sztuczka z awansem społecznym w latach powojennych polegała na utwierdzeniu prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z awansem społecznym po upadku komuny polegał na utwierdzeniu ich wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych elit Trzeciej RP. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim zaś, grzech pychy i psychologicznie zrozumiałe parcie do sukcesu.
Bezsprzecznie sprytny redaktor wspomnianej Gazety doskonale znał magiczną moc utwierdzenia ludzi w przekonaniu o przynależności do elity. Pan redaktor wiedział, że jak im powie, iż tworzą crême de la crême III Rzeczpospolitej, to oni nie dość, że w to głęboko uwierzą, to jeszcze, co jest w pewnym sensie ludzkie, będą owego „awansu” bezkrytycznie bronić. Więcej, że w obawie przed utratą pozycji wyróżniającej ich ponad resztę „prawicowego ciemnogrodu”, ludzie ci zrobią praktycznie wszystko, co im każe zrobić „Gazeta Wyborcza”, byle tylko utrzymać status przynależności do „elitarnej kasty”.
I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań Platformy popieranej w znakomitej większości przez obywateli, którym sprytnie wmówiono, że ewentualny upadek Platformy Obywatelskiej grozi weryfikacją elit, czyli de facto utratą dopiero, co przez nich osiągniętej pozycji społecznej.
Myślę jednak, że nadszedł już czas by obywatelom rozczarowanym rządami Platformy uświadomić, że ktoś im sprytnie zawrócił w głowach. Że dali się podstępnie nabrać bawiącemu się Polską Michnikowi, iż są grupą ludzi bardziej światłych, więc de facto lepszych od reszty społeczeństwa.
A jak uczy historia, podziały na lepszych i gorszych zawsze się źle kończyły. Aż strach przytaczać przykłady.
Ktoś teraz spyta, co więc robić w tej nowej sytuacji, kiedy Platforma się stacza po równi pochyłej?
Otóż moim zdaniem, nadrzędnie w tym momencie ważną rolą polskich publicystów jest wytłumaczenie inteligentom Trzeciej RP, że choć bardzo solidnie wykształceni i obyci w świecie, stanowią jednakże grupę inteligencji szeregowej.
Trzeba tych ludzi przekonać, że odstąpienie od nienależnego im statusu przynależności do wymyślonej przez Michnika „elity elit” to nie żadna ujma czy społeczna degradacja, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie należny szczebel w hierarchii społecznej. Że to nie żaden obciach, jak im pokrętnie wmawiali ideolodzy III RP. Trzeba tym ludziom wyjaśnić, że w ten sposób staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą już musieli trwać w zakłamaniu. I co najważniejsze, będzie im się łatwiej porozumieć z resztą społeczeństwa. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty.
Myślę że tędy wiedzie droga do pojednania Polaków.
Bo to nieprawda, jak niektórzy „prawicowcy”, a także ludzie z obozu lewicującego błędnie zakładają, że w szeregach Platformy są sami źli. Jest tam gros ludzi przyzwoitych. Problem tylko w tym, że niewiele mogą zdziałać wobec doktrynerskiej ideologii i bezwzględnego zamordyzmu pana Tuska, który się nota bene kompletnie ostatnio pogubił – patrz ucieczka do Nigerii w chwili ważnej dla wszystkich Polaków.
Ci ludzie, mówię o większości szeregowców Platformy, nie chcą źle dla Polski, a jedynie dali się nabrać panu Michnikowi et consortes.
Ale „errare humanum est”. Każdy człowiek może zbłądzić. Ważne by chciał powrócić na właściwą drogę.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Posłuchaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości